Właśnie skończyłem oglądać i powiem szczerze, że widziałem sporo gorszych filmów od tego, ale ta odsłona o Robin Hoodzie mnie jakoś nie "powaliła na kolana" i nie zachwyciła. Jakiś taki ten film szary, bez wyrazu i spodziewanych emocji... Naprawde więcej się spodziewałem, tym bardziej, że jedną z głównych ról odgrywał Russel Crowe. To moje zdanie. Dla mnie filmem nie do pobicia i absolutnym ARCYDZIEŁEM tego tematu wciąż pozostaje i chyba na zawsze pozostanie "Robin Hood - Książe Złodziei". TO BYO COŚ!!! A ten najnowszy...hmmm.....no nie "moja bajka".