Początek okropny... skacząca po lokalizacjach fabuła... bałagan. Mało akcji. Mało legendarne, choć tu nie ma sie co czepiać bo w końcówce słyszymy "i tak narodziła się legenda"... a więc mamy do czynienia z mdłą opowieścią o czasach zanim Robin stał się Robinem Hoodem. Można na palcach jednej ręki policzyć sceny w których Robin Hood strzela z łuku... a Robin to łuk! Licha opowiastka jakich pełno. Nieścisłości! W poprzedniej kinowej wersji Robina król Ryszard Lwie Serce wraca z krucjaty! No ale warto oglądnąć tylko dlatego żeby zobaczyć jak wg scenariusza "narodziła się legenda"...