6,9 127 tys. ocen
6,9 10 1 126689
5,9 36 krytyków
Robin Hood
powrót do forum filmu Robin Hood

Szedłem na ten film z pewnymi obawami mając świadomość, iż czasy fascynacji klasycznymi opowieściami o tym banicie minęły u mnie chyba bezpowrotnie. Moim Robin Hoodem na zawsze pozostanie ten ze znakomitego angielskiego serialu z lat osiemdziesiątych (Michael Praed, Herne, niesamowity klimat tworzony przez realizm epoki połączony z elementami magii, okultyzmu i genialną ścieżką dźwiękową stworzoną przez zespół Clannad). Potem z wartych uwagi była jeszcze na wskroś klasyczna wersja kinowa z Kevinem Costnerem która oglądana po raz pierwszy w wieku lat kilkunastu przypadła mi do gustu a i dzisiaj jest chętnie odświeżana. Teraz generalnie zobaczenia kolejnej klasycznej wersji tej opowieści (z wszystkimi jej plusami dodatnimi i ujemnymi) bałem się chyba najbardziej. Szczególnie, iż doszły mnie słuchy, że reżyser chciał odwrócić w swym filmie role robiąc z Robina czarny charakter ale mu nie pozwolono. Obawiałem się więc, iż pod naciskiem producentów pójdzie starym przetartym szlakiem, ale na szczęście moje obawy się nie potwierdziły. Do kina powiódł mnie "Gladiatorski" duet Crow - Scott i muszę przyznać, iż mnie nie zawiódł. Głównym pozytywem filmu jest dla mnie sam scenariusz i skupienie się na wątku historycznym w którym główny bohater jest jedynie jednym z trybików. Poza tym reżyser uniknął idealizowania niektórych postaci (na przykład odbrązowienie Ryszarda Lwie Serce który to w klasycznych ekranizacjach był zazwyczaj idealizowany) i przez to znacząco je uwiarygodnił. Czarno białych w filmie niestety też nie brakuje jednak i tak jak na amerykańską superprodukcję nie jest najgorzej. Podobnie sprawy się mają z główną postacią która trochę mi przypomina ostatniego Janosika Agnieszki Holland. Podoba mi się fakt, iż reżyser nie idealizuje go przesadnie (szczególnie w pierwszej części filmu). W sumie jednak im dalej w las (również w sensie dosłownym) tym jest w tym sensie gorzej (trochę jak w "Janosiku"). Generalnie jednak nie jest źle. Grę aktorską jako kolejny element rzemiosła filmowego oceniłbym pozytywnie na naprawdę wielu frontach. Po prostu przyzwoicie zagrany film, który sam w sobie nie spoczywa tutaj, tak jak w "Gladiatorze", przede wszystkim na barkach odtwórcy głównej roli. Dźwiękowo nieźle choć, jak dla mnie, momentami zbyt patetycznie. Ogólnie jednak tą ekranizację głównie za oryginalność oceniam pozytywnie. Bez szału niestety ale i tak na plus. Negatywy to fakt, iż nie pozwolono reżyserowi zaszaleć bardziej z konwecją (lub sam z tego zrezygnował), kilka kiczowatych scen (na przykład kucyki w ostatniej bitwie), kilka niespójności w scenariuszu jak i historycznych (na przykład budowa statków) oraz kilka drewnianych postaci. Na plus scenariusz, gra aktorska (choć bez omdleń), realizm epoki, spore pokłady mniej lub bardziej udanego humoru (szczególnie rubasznego) i robiące wrażenie (choć nie aż tak jak we wspomnianym "Gladiatorze") sceny batalistyczne. Tyle. Oglądanie filmu zdecydowanie odradzam osobom nastawiającym się na kolejnego "Księcia złodziei", ta historia kończy się w momencie w którym inne zaczynały i ja mam nadzieje, w odróżnieniu chyba od większości forumowiczów, iż kontynuacji się nie doczeka. Z pewnością nie żal zainwestowanych w bilet srebrników. Jak dla mnie 7/10

ocenił(a) film na 7
skorpio999

Jestem za, po przeczytaniu opinii na filmwebie myślałem że bedzie gorszy, a tu zdziwko 7/10