Ridley Scott nie stracił formy. Robin Hood to bardzo profesjonalne i doskonałe techniczne widowisko, które co prawda nie posiada takiej wielkości jak Gladiator ale posiada wszystko to co moim zdaniem historia o Robinie powinna mieć. Sama historia jest bardziej realistyczna i brutalna co moim zdaniem jest na plus i potęguje doznania. Tło historyczne odpowiednie, bohaterowie są całkiem wyraziści, jest np. Mały John i braciszek Tuck za co wielkie brawa. Wątek miłosny pozbawiony został magii i przesytu. Jest krótko zarysowany i raczej wesoły ale całkiem fajny. Kostiumy i scenografia to oczywiście mistrzostwo. Sceny batalistyczne bardzo realistyczne choć się są długie.
Wielkim plusem jest to, że prawie nie użyto w filmie efektów CGI co bardzo mnie cieszy.
Ogólnie rzecz biorąc Robin Hood jest perfekcyjnym rzemiosłem Ridleya Scotta i ciekawie opowiedzianą historią lecz myślę, że film raczej przejdzie bez echa a szkoda.
Polecam !
Moim zdaniem swietny film bardzo pozytywny w ogladaniu,nie nudzi, wazne sa szczegoly,scenografia, na poziomie spodziewanym produkcji tego kalibru,wiec zajebista,co by nie mowic film MEGA!!,ale nie jest lepszy od ksiaze zlodziei, a mialem nadzieje ze bedzie... nie wiem po prostu cos bylo w tamtym filmie czego nie da sie powtorzyc ani polepszyc,dla mnie robin hood zostanie jeden ,...,..z Azeem-em z mieczem wielkosci malucha ,krajajacym czarownice, ktora wychowala pogietego szeryfa,z niedoleznym Guyy z gisbourne jako przydupasem.
Natomiast nic nie zmieni faktu ,ze nigdy nie ujdzie mi z glowy serial tv (1984-1986) gdzie horn mysliwy duch lasu pomagal i sterowal krokami hooda,zjawiajac sie od czasu do czasu dodajac mysticyzmu calej histori i postaci co bylo nie do przebicia, nie pokonane przez zadna ekranizacje do tej pory .Nazir wspomagajac bohatera swoimi dwoma saracenskimi szablami jest niezastapiony.
Ten FILM to PROFANACJA !!!
Brak słów po obejrzeniu tego pseudo remake'u o tytule ROBIN HOOD.
Nie ma tam zbyt wiele prawdziwych rzeczy o robinie, wszystko tak przemieszane i przeinaczone że głowa boli.
Co za bzdura z powołaniem robina, ze znalazl jakiś mieczyk rycerza i musiał go odnieść do staruszka i tak oto został Robinem.
Sztandarowe postacie drużyny robin hooda takie jak braciszek Tuck, mały John czy Will przedstawione zostały w tym filmie przez parę minut, tym samym głowne postacie zostały potraktowane jako postacie trzecioplanowe :D
Naprade zadnych akcji zbójniczych, czyli głownej idei robin hooda ze kradniemy bogatym rozdajemy biednym, niczego tam nie ma. Tego typu akcje wykonują jakies dzieci z lasu :D co swoja drogą wogole nie wiem jak one sie tam znalazły, w jakichs dzwinych maskach i beka :D
Rusell Crowe wogole nie pasował do tej roli, juz naprawde mogli wziasc tego pseudo aktora Sama Worthingtona , mysle ze lepiej by pasował niż rusell crowe :D
a co w filmie było ? pełno wojen i głównie pokazanie konfilktów Anglia- Francja, pełno gadania i miejscami juz niezła nuda haha
Czegoś takiego nie oczekiwałem od filmu robin hood :/
Pozdro
Chyba człowieczku nie wiesz o czym jest TEN "Robin Hood". Spróbuję Cię nakierować: Jest to historia o tym, jak człowiek stał się legendą. Przedstawiona jest więc jego DROGA do stania się Robin Hoodem - co w filmie jest moim zdaniem bardzo ciekawie i realistycznie przedstawione.
Śmiesznym też wydaje mi się twoje zdanie: "Nie ma tam zbyt wiele prawdziwych rzeczy o robinie, wszystko tak przemieszane i przeinaczone że głowa boli."
A od kiedy to Robin jest postacią historyczną, a filmy na jego temat to dokumenty?
Odnośnie tematu - trzeba przyznać, że pod względem technicznym Scott pokazał tutaj swoje walory i udowodnił, ze wcale nie wypadł z tego wózka.
Może opiszesz te walory, prawdopodobnie masz na mysli te barki normandyjskie aka 44 lub ytargniecie chłopki w stroju rycerza z ekipa małych wojowników !^^ Może ta koncowa scena z tym sztucznym smiechem statystów lub okrzyk robina w zwolnionym tepie gdy widzi zagrozona Marion pod muzyczke ktora jest hujowiej przebudowanym podkladem z gladiatora ???? Jestem wielkim fanem talentu Ridleya Scotta i jego brata Tonego któremu ostatnio tez nie idzie zbyt dobrze, powaznie ten film to mega klocek na jego dorobku .Moge to zrozumiec w jeden sposob, prawdobodobnie producenci obserwujac sukcesy takich napletów dla pustych hopków jak transformers 2, Avatar, Zmierzch czy 2012 stwierdzili ze nazlezy zrobic cos rownie prostego dla pazdzierzy coby kasy nastukac na nowego obcego. Jesli tak wlasnie bylo jestem gotów wybaczyc Ridlejowi ta zniewage !!!!!
Zgadzam się. Ja również spodziewałem się czegoś więcej. Jakiś ten film bez emocji, nudny "brudny", szary... Nie przykuwa praktycznie uwagi widza, z wyjątkiem paru dosłownie momentów. "Robin Hood - Książe Złodziei" - TO ARCYDZIEŁO NIE DO POBICIA!!! A ten z 2010 hmmm...no nie tego się spodziewałem.
Zgadzam się, jest to kawał porządnego kina. Pozytywnie zaskakuje fabuła i scenariusz będący niejako prequelem historii Robin Hooda, przez co film nie konkuruje bezpośrednio z klasycznymi ekranizacjami o Robinie. Jeśli chodzi o kategorię wiekową, moim zdaniem także nie ma się czego czepiać. Sceny batalistyczne oraz inne sceny walki są takie jakie być powinny. Gdzie trzeba bryzga krew, lecz wszystko bez nadmiernej przesady ale efektownie. Jeśli chodzi o postać samego Robina i ekipy, na początku nie mogłem się przyzwyczaić. Ostatecznie wyszło dobrze, chociaż obsada mogła być inna ;) Być może to wpływ "Robina z Sherwood" którego żadna ekranizacja już nie przebije :) Zaskakują animacje na końcowych napisach, odniosłem wrażenie że jest tam większa rzeź niż na scenach batalistycznych :)
Niestety od połowy wieje nudą.... Tylko na początku, gdy zawiązuje się intryga i jest trochę świeżych pomysłów, dałem się wciągnąć. Gdy po raz kolejny stwierdziłem podobieństwo konkretnej sceny do Gladiatora, poczułem niepokój. Życie w filmie ma współczesne tempo, tzn. niby do komunikacji służy gołabek pocztowy, ale i tak wszyscy wiedzą i wierzą w śmierć króla, knowania Francuzów, spiski, orientują się, gdzie i kiedy pojawi się flota francuska,jakby mieli co najmniej stałe łącze 10Mbitowe. Wioseczka przymierająca głodem co noc urządza huczne zabawy, jakby żyła na kredyt. W ostatnich scenach batalistycznych na plaży aż prosiło się o terkotanie niemieckich MG-34 i okrzyki "medic, medic...!". Tradycyjne - jak zawsze przy desancie morskim - podwodne ujęcia niczym w "Szeregowcu Rayanie". Żeby chociaż czarny charakter uniknał strzały Robina a następnie skręcił sobie kark w wyniku nieszczęśliwego upadku z konia... Byłoby śmieszniej, ale nie, wszystko było jak zawsze. Beznadziejne sceny "sejmiku" możnowładców, przemówienia jakby za chwilę mieli ogłosić amerykańską Deklarację Niepodległości po czym wszyscy zgodnie biegną bić wroga.
Ogólnie spierniczona ciekawa fabuła, emocjonująca jak hasło wyborcze Bronka "Zgoda buduje, niezgoda rujnuje". Prawdopodobnie przy telewizorze 42-calowym i w towarzystwie popijających kolegów film zdobyłby u mnie nawet 7, a tak to tylko 5/10. Czyli "niezły", co mozna tłumaczyć jako kawał porządnego kina...
Ja jestem zadowolony :D Spodziwałem się odgrzewanego kotleta a dostałe świeżą historie o Robinie i to w bardzo dobrym wykonaniu :D Serdecznie polecam 8/10
zgadzam się, do połowy ogląda się świetnie, potem z każdą minutą może nie tyle, że wieje nudą, ile idzie w zwyczajne, nie dość przemyślane kino. Zaczyna się wszystko tak ambitnie, tak oryginalnie, to, że ma niewiele wspólnego z poprzednikami jest jak najbardziej ok, rewelacyjne zdjęcia i scenografia naszpikowana szczegółami oraz pięknymi panoramicznymi ujęciami, wszystko takie realne...
A kończy jakimś bzdurnym błyskawicznym pospolitym ruszeniem, co powinno trwać tygodnie, niemożliwym ratowaniem Marion - bo przecież Robin był gdzieś daleko, a nie za najbliższym pagórkiem, strzelaniem z łuków na niemożliwe do osiągnięcia odległości, przerobieniem Marion w wojowniczkę ala Joanna Dark, i w ogóle powielaniem schematów,
czy nie można było kontynuować tak świetnie zaczętego scenariusza, walnąć bolącym, ale prawdziwy realizm, można było nawet uśmiercić Marion, pokazać wyniszczający Anglię najazd i wielomiesięczną walkę o wolność (czy Polacy wypędzili Szwedów w ciągu jednego dnia?) ?
mimo wszystko oceniam wysoko, bo dawno nie było takiego kina, i te krajobrazy, te zbroje ...,
Nie wiem, co tak na prawdę niektórzy chcą o tej produkcji ? Przecież film jest naprawdę bardzo dobry, choć
nie trzyma się sztandarowych wizji o Robin Hoodzie, które do tej pory mieliśmy przyjemność oglądać. A całe te zamieszanie chyba przez to, że większość nie potrafi przyjąć (bądź zauważyć) faktu, że to jest po prostu przedwstęp głównego bohatera to bycia legendarnym "zakapturzonym" (co nigdy nie było jeszcze tak szczegółowo ujęte w żadnym filmie) ; a co będzie dalej.... Z przyjemnością przyjąłbym informację o tym, że powstaje druga część :) Pozdrawiam :)
ja tez nie łapię o oco kaman tym marudom. Nareszcie troszke inne spojrzenie na Robina i inny aspekt jego historii. Gdyby miał to byc kolejny filmik spod znaku latania w rajtuzach po lesie i i kopania bogatych po tyłkach, odpuściłbym sobie totalnie.
film bardzo dobry
To chyba nie czytasz tych bardziej konstruktywnych krytyk, a widzisz te ktore chcesz. Chyba oficjalnie jest przyjete ze zarys historii jest bardzo dobry tyle ze zle zrealizowany z dziwnymi brakami logicznymi. Moje zdanie jest takie jak Pana vanLorenz-a wiec nie bede powtarzal niepotrzebnie po kims
dzięki za poparcie di_luca :) to jest właśnie problem, ludzie pytają, co jest nie tak, ale nie wysilą się, żeby dowiedzieć; choć oczywiści nie każdy musi mieć rację, włącznie ze mną, jednak wydaje mi się, że na takich niedociągnięciach ten film stracił wiele
Generalnie nikt nie lamentuje nad "Robinem" Scotta, tylko mamy trochę uwag i już. A jakie, to wystarczy poczytać posty...
Film miazga sceny bitewne są dobrze zrobione,było trochę śmiesznych scen,Wielki plus za brutalność !!!
Fabuła bardzo dobra to jakby wstęp początek legendy ! Moim zdaniem powinna być druga część...
Byłoby super.Gra aktorska była na wysokim poziomie,Mały John mistrzostwo Robin też
Ridley Scott on potrawa zrobić dobry film.Ocena 8/10
Film mi się bardzo podobał. Nie nudził. Z fajnej strony podszedł do legendy o Robinie. Technicznie majstersztyk. Dałbym z czystym sercem 8/10 gdyby nie ta kretyńska bitwa na plaży. Raz, że to ewidentna zżyna z Szeregowca Ryana, to na dodatek jakaś totalna abberracja. Barki desantowe(!!!)? Oddział żebraków z lasu? Na koniach?! Wielka szkoda, bo cały film pod względem wierności realiom wypada bardzo dobrze, a jeżeli wziąć pod uwagę to do czego nas Hollywood przywyczaiło, to wręcz znakomicie. Niestety ostatnia scena psuje pozytywne wrażenie. Za to -1 do oceny i tylko 7/10.
jak dla mnie rewelacyjny 9/10 - jedyne co mi nie pasowało to Cate Blanchett - wolałbym w roli Marion inną aktorkę, nie chce nazwać że ładniejszą (bo Cate trudno urody odmówić, choć jest specyficzna), ale inną... aktorsko wypadła bez zarzutu, ale mimo to drażniła mnie przez cały film. (MAŁY SPOJLER) Nie podobał mi sie pomysł z wysłaniem dzieci na wojnę.. no ale cóż... nie można mieć wszystkiego - licze na ciąg dalszy i że będzie w nim słynny łuczniczy turniej;]