6,9 127 tys. ocen
6,9 10 1 126689
5,9 36 krytyków
Robin Hood
powrót do forum filmu Robin Hood

Przykre...

użytkownik usunięty

Trudno mi ocenić nowego Robina... Niby ogląda się ok, ale mnóstwo głupot w scenariuszu i rażących błędów historycznych przeszkadzało mi w zanurzeniu się w fabułę. Spodziewałem się dużo więcej po tej ekipie. Cieszy mnie to, że nie jest to film w klimacie Robina Costnera, ale i tak jest tutaj sporo pierdół, których nie powinno być... Obejrzyjcie sami, bo w sumie gdyby wyłączyć części mózgu w których znajduje się podstawowa wiedza to ogląda się to całkiem przyjemnie (przynajmniej pierwsze 2/3 filmu, finał to już szczyt pierdół wymyślonych przez scenarzystę). Podsumowując film ten może służyć do pokazania głupoty amerykańskiego społeczeństwa, ale jednocześnie może stanowić dla niektórych przyjemną rozrywkę. Nie nastawiajcie się na film rewelacyjny. Nie nastawiajcie się na film bardzo dobry. Nastawcie się na trochę głupkowaty film zrobiony przez świetną ekipę, a co za tym idzie będący bardzo ładnym widowiskiem... Wiem mnóstwo tutaj sprzeczności, ale zwyczajnie treść filmu nie jest adekwatna do wykonania.

Nie wiem... lubię Scotta, lubię czasami amerykański kicz, ale bez przesady...

użytkownik usunięty

Wszystko fajnie super ale potencialny czytelnik ( czyt. Ja ) kompletnie nie zrozumie twojej wypowiedzi. Poprosze o szczegoly jakies,argumenty itd a nie samą opinię i gusta.Pozdr.

użytkownik usunięty

Przydałoby się, żebym oglądając film wypisywał swoje uwagi na potrzeby tej wypowiedzi, ale oglądanie wówczas filmów straciło by swój urok :P Postaram się teraz coś napisać dodatkowo i zacznę może od pozytywów. MOŻE POJAWIĆ SIĘ TROCHĘ SPOJLERÓW.

Bardzo podobały mi się zdjęcia. Nie można nie wspomnieć o grze aktorskiej, szczególnie Max von Sydow nie zawiódł i pokazał wielką klasę. Bardzo dobrze, że nie jest to ponownie powielenie historii o Robinie, historia została bardzo zmieniona (to czy to wyszło w pełni dobrze ocenię później). Ridley Scott jest świetnym reżyserem (chociaż filmy jego nie zawsze są wystarczająco dobre - wydaje mi się, że nie z jego winy... przynajmniej nie całkiem), który zadbał o dobre widowisko. Muzyka była niezła, ale bez rewelacji.

Teraz wypiszę trochę minusów.

Najgorzej wypowiedziałem się o scenariuszu. Początkowo nie było źle, ale kwiatki zaczęły się pojawiać po powrocie Robina do Anglii. Wszystko zostało wypisane w innych wątkach np. cała ta historia z "usynowieniem" Robina, udawaniem męża itd. Dało się to jeszcze przeżyć, chociaż trochę raziło. Największa masakra rozpoczyna się w momencie kiedy dowiadujemy się kim jest tak naprawdę główny bohater. Wprowadzenie do średniowiecza poprawnych politycznie motywów było najgorszym z pomysłów scenarzystów. Murarz, który walczył o wolność i równość wszystkich był wielkim przegięciem (może wykażę się ignorancją, ale cement chyba należał do zapomnianych wynalazków starożytności, a używają go w filmie :P). Taki wątek, bardzo amerykański, zupełnie nie pasował mi do reszty filmu. Ja rozumiem, że to tylko film i wiele można wybaczyć, ale zwyczajnie nie pasowało to do wszystkiego co w filmie było pokazane wcześniej. Rozdrażniła mnie również Cate Blanchett w zbroi. Był to zabieg godny produkcji fantasy, lub telewizyjnych filmów "historycznych" i również nie pasował do reszty. Są to oczywiście drobnostki, które w wielu wypadkach można wybaczyć, bo jak już napisałem - to tylko film. Tutaj jednak mamy ekipę twórców z wyższej półki, którzy jednak już od paru filmów mnie zawodzą... Nie wspomnę o wymyślonym przebiegu konfliktu pomiędzy Janem Bez Ziemii, a Filipem Augustem.

Może zacząłem oglądać ten film ze złym podejściem... Spodziewałem się filmy przygodowego, ale trzymającego się realiów, spodziewałem się jednocześnie dobrego dramatu i epickiego widowiska (tutaj odpowiednio dozowany kicz jest na miejscu). Dostałem średni film przygodowy, miejscami trzymający się realiów, kiepski dramat, średnie widowisko.

Z pewnością pominąłem tutaj trochę plusów i minusów, ale starałem się jakoś to na szybko powypisywać nie sięgając ponownie do filmu (co może było błędem). Dziękuję za kulturalną odpowiedź i jestem ciekaw Twojego zdania o filmie. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 5

Zgadzam się, że film jest pełen nieścisłości:
- Filip nigdy nie zaatakował Anglii a w kręgu jego zainteresowań były jedynie angielskie posiadłości kontynentalne.
- Magna Charta Libertatum to rok 1215 a akcja filmu toczy się w 1199, no chyba, że później znaleziono ksero o czym historia nie mówi.

Bzdury fabularne, których wybaczyć nie można?
- Marion na czele obdartych dzieciaków ,
- Dzieci z lasu masakrujące zawodowych francuskich rycerzy

Co do pozostałych spraw:
- Robin nie jest postacią historyczną. Trzeba zauważyć, że legend o człowieku w kapturze jest co najmniej kilkanaście i różnią się od siebie znacznie. Większość mówi, że został ułaskawiony przez Ryszarda po powrocie do kraju ale czy faktycznie tak musiało być? Film też dotyczy jedynie początkowego okresu działalności Robina.
- Dziwi Cię Kobieta w zbroi? A Joanna d'Arc? To też wieki średnie.
- Ojciec Robina był kamieniarzem nie murarzem. Cement? Skąd wiesz, że to był cement. Powszechnie używano zaprawy na bazie gliny, jaj, wapna a nawet startych muszli, sierści czy zwierzęcych odchodów.

Ogólnie, pomijając w/w wątki, filmowi daleko jest do "Gladiatora" a najlepszym obrazem o Robin Hoodzie pozostaje "Robin z Sherwood" (serial) wg scenariusza Richarda Carpentera z Michaelem Praedem w roli głównej.

użytkownik usunięty
rock1979

-Joanna d'Arc to wyjątek :P I jednak powinno to dziwić.
- Wybacz nie pamiętałem czy był to murarz czy kamieniarz. Wydaje mi się (na oko), że to był cement.

Widzę, że w większości się zgadzamy.

ocenił(a) film na 5

Jakoś Robin nie ma specjalnie szczęścia do ekranizacji. Poprzednik z Costnerem też był mocno średni ale przynajmniej muzykę miał świetną.

użytkownik usunięty
rock1979

Ja również nie lubię Robina Costnera, chociaż wiem, że niektórzy odnajdują się w takich klimatach.

ocenił(a) film na 4

W odróżnieniu do tej ekranizacji legendy, "Robin Hood Książę Złodizei" był lżejszy, nie silił się na wiekopomne dzieło. Był wesołą opowiastką o Robinie i jego kompanii, w której komediowe akcenty wcale nie drażniły, a wręcz dodawały mu uroku. Prócz muzyki jako duży plus tamtej wersji wymieniłabym Allana Rickamana jako szeryfa Nothingam. Natomiast tutaj przekomarzanki między Robinem a Marion są jakby dodane na siłę do akcji pełnej politycznego zadęcia, bo ani jedno ani drugie nie wygląda na kogoś z dużym pocuzciem humoru. Poza tym ilośc patosu w końcowych scenach jest nie do strawienia.
No i gdzie jest Azir?:)
Rozumiem inne spojrzenie na legendę, bo mieliśmy już np: "Artura", "Bathory" w innych ujęciach, ale tamte wariancje na temat legendy bardziej mnie przekonywały. Tutaj drażnią najbardziej już wspominane przez Was dwa elementy: wątek kamieniarza i Marion na czele gromadki dzieci. No i niestety Robin Hood nigdy nie będzie miał dla mnie twarzy Rusella.

EwaMonika

No właśnie, cała ta historia powrotu Robin do Anglii kompletnie jest inaczej przedstawiona niż w wersji z Costnerem:
W "Książe Złodziei" był Azir - oczywiście mozna założyć, że Robin jeszcze raz wyruszył i wrócił ale dalej się nie zgadza - na dodatek Robin wracał do ojca a tu się okazuje, że takowego w ogóle nie znał. Najbardziej mnie zdziwiło, że w wersji z Costnerem Król Ryszard był na ślubie Marion a tu ginie we Francji (to akurat zgadza się z prawdą historyczną) przed powrotem Hooda...
Jeszcze było kilka rzeczy, ale to już opisałem w innym poście...

ocenił(a) film na 4
ab86

Tu już nawet nie chodzi o niezgodność z legendą - bo ta ma wiele wersji - ale o sam scenariusz, który miejscami aż razi głupotą. Na forum jest nawet wątek w którym w humorystyczny sposób wytknięto niektóre spośród nich (np. motyw przerwy obiadowej :-). Niestety R. Scott nie ma dotyku Midasa i nie wszystko czego się dotknie zamienia się w złoto. Film jest mocno przeciętny z tendencją do słabego. Obsada nietrafiona, muzyka żadna, plenery średnie, historia niemalże żenująca. Lepiej poświęcić 2 h na obejrzenie powtórek "Robina z Sherwood" w TV Puls.

ocenił(a) film na 4
rock79

Ja zawsze chętnie oglądam Robina w wydaniu Costnera. Dla poprawienia humoru.

ocenił(a) film na 4
EwaMonika

W "Księciu złodziei" podobała mi się muzyka i rola Rickmana. Sam Costner zagrał jak Crowe - niemrawo. Ale ogólnie film faktycznie ciut lepszy.

ocenił(a) film na 4
EwaMonika

Teraz czytam jeszcze raz i wyszło mi, iż popełniłam błąd.
Oczywiście Nazir a nie Azir.

EwaMonika

Azeem, chyba że mówimy o innych posatciach, ale też się zasugerowałem i napisałem Azir.
Po prostu "Apsik" ;)

ocenił(a) film na 4
ab86

Jak zwał tak zwał, wsyzscy wiedza o kogo chodzi:)