SPOILERY
Momentami świetne zdjęcia (zwłaszcza widok konnicy na końcu filmu) i dobra charakteryzacja.
Niestety reszta słabo. Postacie płytkie - historyjka z ojcem Robina jakby na siłę. Ponieważ była słabo rozwinięta, tak samo jak pochodzenie Robina czy jego niewiedza o dzieciństwie i o tym skąd pochodzi. Standardowy twardziej - mały Jon, standardowy śmieszek - braciszek Tuk, standardowy Russel Crowe, grający Robina po gladiatorowemu.
Robin jako lord powinien mieć jakichś żołnierzy, nawet jeżeli wszyscy wyjechali na krucjatę z poprzednim lordem, to po 10 latach dorośli ich synowie. Zresztą nigdy nie jest tak że wyjeżdżają wszyscy mężczyźni, wyjezdza jedynie grupa ekspedycyjna. Tymczasem tutaj mamy obraz wioski bronionej przez Marion z łukiem i starego lorda z mieczem, nękanej przez buszmenów - o których nic nie wiadomo. Z której uciekli wszyscy mężczyźni, by stać się kusłownikami... naiwność za naiwnością, naciągnięcie za naciągnięciem. Zaś na końcu lord Robin jeździ jedynie ze swoimi 3 kamratami.
Marion brzydka - ale powiedzmy że wcale nie musiała być ładna, więc to mój prywatny subiektywny pogląd.
Końcowa bitwa - żenująca, prawie jak Normandia. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Do tego Ci buszmeni. Miałem nadzieję, że wobec tych minusów będzie tam przynajmniej dobrze uchwycona szarża, albo manewry z widoku ptaka - myliłem się. Zobaczyłem jedynie chaos i nic więcej.
Generalnie cała historyjka bardzo naiwna. Przy takim rozwoju wypadków jaki miał miejsce w filmie, król zostałby obalony przez lordów - w końcu jego potęga nie opiera się na próżni, lecz na lordach właśnie.
Jestem rozczarowany.