Po słabym "Królestwie Niebieskim" Ridley Scott jakby się uparł, żeby udowodnić widzom swój brak ciekawych pomysłów.
Nowy Robin Hood jest dziełem niepełnym i wtórnym.
Przede wszystkim trudno zgadnąć, jaka była idea przewodnia powstania tego filmu. Miał być to reboot starej legendy? Próba pokazania Robin Hooda takim, jakim był naprawdę, bez hollywoodzkich upiększeń, ale za to z historycznym zacięciem? Jeśli tak, to wyszło takie "misz masz" - bo film, nie jest ani historyczny, ani ciekawy.
Autentyczne wydarzenia z końca XII wieku zostały potraktowane bardzo swobodnie, co można by było jeszcze wybaczyć, gdyby przedstawiona nam fabuła była ciekawa. Niestety nie jest. Irytują zwłaszcza postaci - nie tyle niewiarygodne, co w 100% przewidywalne, żeby nie powiedzieć infantylne. Jest to zresztą słaba strona większości ostatnich filmów Scotta, który koncentruje się coraz bardziej na sferze wizualnej filmu, zaniedbując sferę fabuły.
A przecież najlepsze produkcje historyczne ostatnich lat bazuję przede wszystkim na ciekawej fabule! Wizualne odwzorowanie realiów historycznych (w tym wypadku średniowiecza) już dawno przestało być novum. W produkcjach typu "Rome", czy "John Adams" najbardziej przyciągają widzów niezwykłe postaci, z inną od naszej mentalnością, innym spojrzeniem na świat. Co więcej są to często postaci niejednoznaczne, wielopiętrowe. W nowym Robin Hoodzie próżno takich szukać.
W zasadzie chyba jedyną postacią, która w jakiś sposób może widza przejąć jest Lady Marion w interpretacji Cate Blanchett. Dzieje tej bohaterki na tle historii kina są w ogóle bardzo ciekawe i chyba można w nich uchwycić jakiś ogólny trend. Z filmu na film Marion staje się coraz bardziej samodzielna, zaczyna wręcz spychać Robina na dalszy plan. Myślę, że to dobry przykład zjawiska feminizacji filmowych postaci;)
A tak poza tym słabo, słabo 5/10 góra!
Po słabym "Królestwie Niebieskim"
To zdanie przekreśla Cie z listy jakichkolwiek widzów, krytyków czy co tam jeszcze sobie myślisz...
A ja jednak utrzymam się przy swoim zdaniu;) "Królestwo Niebieskie" naprawdę mnie rozczarowało. Po wyjściu z kina miałem przemożne wrażenie, że zmarnowałem pieniądze na bilet :( Nawet w "Alexandrze" znalazłem więcej pozytywów. Pozdrawiam
Aleś go zbeształ :P Ale "Królestwo niebieskie" było słabe, to fakt niezaprzeczalny!