Szkoda, że RH po raz pierwszy w historii nie w cieli się w zły charakter a szeryf w dobry. A taki był pierwszy pomysł. No cóż czeka nas kolejna kalka a mogła być rewolucja tematu. Szkoda, że takie eksperymenty nie dochodzą do skutków no ale cóż...to 200 baniek. Nie ma co ryzykować...:( No właśnie czemu?
jak do cholery Robin Hood miał być zły skoro cała HISTORIA i LEGENDA polega na tym, że właśnie on jako jedyny miał jaja, żeby pomagać normalnym ludziom w czasie nieobecności króla? nie rozumiem Cię
faktycznie taki byl zamiar,ale wytwornia nie zaryzykowała, jak dla mnie tez szkoda, ale czekam na ten film przede wszystkim ze wzgledu na "crowe-scott"...gladiator byl genialny
Mi także podobał się ten oryginalny pomysł odwrócenia charakterów, bo gdzie jest napisane, że Robin był dobry, honorowy i uczciwy. To tylko bajka, a większość wyobrażeń drogiego Banity to koncepcja współczesna (tak jak św. Mikołaj, który tak naprawdę pochodził z dzisiejszej Turcji a nie zakichanej Laponii). Jedyne namacalne przekazy o Robinie pochodzą ze starych, angielskich manuskryptów, choć są tak dokładne i rzetelne, jak informacje z gazety "Fakt". Jeśli człowiek opierałby się na nich, to wywnioskowałby, że Robin Hood żył kilkaset lat (gdyż jest parę wzmianek o tej osobie na przestrzeni wieków). Był to więc prawdopodobnie przydomek szefa organizacji przestępczej działającej na Wyspach przez dłuższy okres czasu.
Ale stereotypowego Robin Hooda w rajtuzach, z łuczkiem i strzałami bardzo lubię, a film z Kevinem Costnerem jest jednym z moich ulubionych;)
Bo to JEST bajka, a dokładniej rzecz biorąc legenda zawarta w całym mnóstwie utworów od późnego średniowiecza począwszy, i to w nich jest to napisane, do tego całkiem dosłownie i wyraźnie :) Robin Hood NIE JEST postacią historyczną, tylko legendarną i literacką. Stąd rozbieżności co do dat i szczegółów, a miejscami nawet i dość kluczowych kwestii. Nie ma jednej spójnej legendy o Robin Hoodzie, ponieważ wywodzi się ona z tradycji ludowej, ustnej - więc zrozumiałe, że zanim ktoś ją spisał, wersji było mniej więcej tyle, co opowiadaczy, plus dokładane do nich na bieżąco "lokalne ploteczki" :) A fakt, że podobne opowieści funkcjonują w bardzo wielu krajach dokładają dowodów, że to raczej archetyp, którego ludzie potrzebowali w ciężkich czasach niż autentyczny człowiek.
Swoją drogą, to chyba właśnie jeden z uroków tej historii, że może być interpretowana na nieskończoną ilość sposobów, a wybór własnej Jedynej Słusznej Wersji wcale nie umniejsza przyjemności z poznawania innych.
Co do wersji ze złym albo przynajmniej nie do końca dobrym Robin Hoodem, to zdaje się, że to się pojawiało w jakichś bardziej współczesnych książkach. Niestety nie przypominam sobie w tej chwili żadnych tytułów, ale gdzieś mi coś takiego w ręce wpadło kiedyś.