Ostrzegam ludzi chcących obejrzeć go w całości.. Ten film się nie rozwinie i nie nabierze sensu. Wręcz przeciwnie . Z każdą minutą jest coraz bardziej kiczowaty. w finałowej scenie w ferworze walki bohater całuje zranioną w bitwie przyszywaną żonę ( nie, nie - to nie moda na sukces) Brakowało tylko tego by żołnierze przerwali walkę, zaczęli klaskać a następnie zaczęli taniec do którego wszyscy znają kroki. Następnie król francuski powinien wyjść z łodzi i przeprosić za inwazję częstując wszystkich tortem zrobionym z uśmiechów i tęcz. Tyle w temacie.
chyba nie ogladales uwaznie. ona nie byla ranna ..
widocznie nie znasz sie na romantycznosci.
Cytując klasyka: "Siema Eniu!"
Wydaje mi się że ten film zasługuje na odrobinę więcej niż 1/10. Może jest miejscami zbyt patetyczny, ale żeby od razu kiczowaty? Bitwy nie są przesadnie duże, nie widać wielu "komputerowych efektów specjalnych", historia nie jest banalna (niby kończy się dobrze, ale nie do końca), zdjęcia są bardziej niż poprawne. Nie widzę więc powodów, by sugerować że ten film posiada znikomą wartość artystyczną.
Twoje rozbrajające "Tyle w temacie". To jest forum, na którym się dyskutuje, jeśli chcesz głosić swoje sądy nie słuchając opinii innych, to chyba trafiłeś pod zły adres.
Co do Twojej końcówki, też myślałem że król wyjdzie z łodzi i przeprosi za wszystko, w życiu nie spodziewałbym się, że część Francuzów się podda, a reszta ucieknie!
moze nie 1/10 ale co najwyzej 3/10
to co zrobili z tym filmem to po prostu kpina,a juz ladowanie francuzow na plazy przeszlo wszelkie dopuszczalne granice rozsadku
Nie jestem znawcą filmu, ale jednak Ridley to Ridley i mnie nie zawiódł. Fakt faktem to nie jest właściwa historia Robin Hooda. To dopiero jej początek. Film nie jest arcydziełem, ale jednak Twoja ocena jest dosyć druzgocąca i mógłby ją ode mnie dostać Dragon Ball w wersji live, ale jednak nie Robin.
Nie wiem, gdzie masz żenadę i Modę na Sukces. Marion stała się żoną Robina z jednego dosyć logicznego powodu. Starzec wiedział, że gdy okaże się, że jego syn nie żyje, a Marion nie ma dzieci, to po jego śmierci grunt przejdzie na własność korony, takie było prawo w średniowieczu nie tylko w Anglii. Poza tym wydaje mi się, że duże znaczenie ma tutaj symbolika miecza, który Robin oddał Loxleyowi. Syn Marnotrawny jak to określił Loxley nigdy nie wróci, to ten, który zabrał miecz, jednak na jego miejsce pojawił się Robin, którego on zresztą znał. To, że właśnie on zwraca mu miecz miało duże znaczenie dla przebiegu akcji, staje się symbolicznie jego synem, a wiadomo zresztą z dalszego przebiegu akcji jak Robin stracił ojca i że Loxley mógł czuć się z tego powodu współwinny i chciał jakoś zadośćuczynić głównemu bohaterowi.
Film patetyczny do bólu, zwłaszcza scena z przemówieniem Robina i obietnicą króla, ale jednak jest to przyzwoite kino rozrywki. Nie każdy film musi być wybitnym dziełem kinematografii z głębokim przesłaniem. Niektóre są po to by je oglądnąć, rozerwać się i tyle.
Czy ktoś się na mnie wyżyje jeżeli powiem że hmmmm..."najciekawsze" momenty filmu można zmieścić w 2 minutowym spocie?:)
I naprawdę usnąłem na tym filmie. dziewczyna obok mnie też....:)
pozdrawiam
A mi brakowalo qrwa predatora i aliena wsrod drzew. Tak samo Johna McClainea i Martina Rigghsa. Zamalo US MArines. I poscigow 700konnymi brykami. Tzn nie mowie o brzyczce ciagnietej przez 700 koni ale o aucie z takim silnikiem.
Po części się zgodzę z Tobą, film słaby dałem mu 5, ale to za tytuł, ponieważ ogólnie lubię postać robin hooda, a poprzednia część bardzo mi się podobała, ale to tyle:(
Nie zgadzam się z autorem, moim zdaniem to dosyć oryginalne że historia o Robin Hoodzie została przedstawiona z innej strony, jakaś odmiana, film sam w sobie jest dobry, polecam.
Argumenty osób krytykujących są dosyć mizerne.
30 minut - tyle udało mi się wytrwać. Dla mnie ten film to typowa Scott'owska szmira. Kupa patosu, pompatyczności i naiwności. Nie zawiodłem się na jednym, Robin był tak jak się spodziewałem ucieleśnieniem cnót, o których zwykłemu śmiertelnikowi się nie śniło.