bardzo fajny film, zupełnie niepodobny do Robin Hooda, całkiem inna historia, ale kto by chciał 10 raz oglądać to samo? Właśnie wróciłam z kina, jestem bardzo mile zaskoczona 8/10
Ja bym chciał oglądać to samo :) To jest w 99% inna historia, to tak jakby Superman pochodził z Wąchocka, Batman jeździł kabrioletem, James Bond był Francuzem a Święty Mikołaj roznosił prezenty w dzień kobiet. Robin Hood który walczy w obronie króla (!!), nie musi walczyć o wyrwanie Marion z królewskiego zamku, jacyś Francuzi lądujący na plaży jak XX-wieczni marines czy Robin tańczący z Marion przy muzyce napisanej w XX wieku na podstawie XVIII-wiecznego poematu - to wszystko to jedno wielkie nieporozumienie, nawet firmowa działalność Robina sprowadzona jest do jednego marnego napadu. Jedna wielka lipa, Robin Hood zaczyna się 3 minuty przed końcem filmu.
Ten film miał przedstawić początki kariery Robin Hooda. Pod tym względem wypadł bardzo dobrze.
historia całkiem niezła, jednak Robin Hood słynął głównie jako doskonały łucznik, a tutaj łuk miał w ręku tylko na początku, w dodatku w końcowej bitwie pędził na koniu z jakimś młotkiem. a, przepraszam- raz strzelił...
Spokojnie wszystko co dobre w Robinie zobaczymy w drugiej cześci:) Pamietacie może jak było z Batmanem początkiem? też ten film nie był jakiś genialny ale już jego kontunuacja była po prostu niesamowita, ja będe cierpilwie czekał na dalsze przygody Robin Hooda według Ridleya Scotta:)