najbardziej rozbawiła mnie scena kiedy gówniarzerka w łachmanach, włóczniach z patyków i łukami z witek ruszyła na regularne francuskie oddziały. a co najlepsze, kładła je pokotem wprawnymi, finezyjnymi ruchami, którymi poszczyciłby się wprawny szermierz. zresztą kto słyszał o kobietach biorących udział w bitwach. tak, mówię o Lady Marion i jej epickiej szarży. przynajmniej nie dała rady temu całemu Godfrey'owi, bo to już by było przegięcie. może ktoś z Was znalazł coś przykrego/biednego/zabawnego w tym filmie?