PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=545023}
5,9 12 tys. ocen
5,9 10 1 11704
5,2 6 krytyków
Rock of Ages
powrót do forum filmu Rock of Ages

Mimo doborowej obsady i świetnego pomysłu na musical, niestety film został zabity, bo
zabito w nim muzykę, która ten film ma tworzyć. Zadziorność rockowych numerów,
sztandarowych ekip glamu lat 80, zabito wokalami rodem z Hannah Montana. Oglądając to
nie mogłem pozbyć się uczucia, ze cały ten klimat, który wytwarzali ludzie i zespoły tamtych
czasów został sprzedany na cukierkowy show do Las Vegas. Dziś niestety rock jest
utożsamiany z takimi wymysłami jak Russel Brand, kreujący się na rockmana i kapele gdzie
występują łajzowato wyglądający kolesie z pomalowanymi oczami i fryzurą emo. Do tego
poziom instrumentalny jest równy podrzędnej kapeli garażowej z lat 80. Tamte czasy, to
kolesie, którzy poziom gry na instrumentach był doskonały, świetni wokaliści i muzyka, setki
przebojów, które do dziś żyją i do dziś dają radę. Ten film miał wszelkie predyspozycje, by
oddać hołd tamtym czasom, niestety zawalono sprawę. Brett Michaels śmieje się do
rozpuku słuchając Nothin' but a good time w wersji dla lamerów. Jedyne co mi podeszło, to
Zeta Jones, będąca odpowiednikiem prawdziwej Tipper Gore, o czym pewnie i tak nikt nie
wie....

ocenił(a) film na 8
Vinc

cyt : "...o czym pewnie i tak nikt nie wie." koniec cytatu. Tak mistrzu, jestes unikalny bo tylko Ty szczales w pieluche za wczesnego Gierka a w latach osiemdziesiatych po raz pierwszy sobie zwaliles, pierwszy raz sie ogoliles i naj ebales tanim winem... Przeciez jak sie rozgladales dookola to otaczali Cie sami starcy albo dzieciaki ale ludzi w Twoim wieku nie bylo wogole i to wlasnie czyni Cie takim specjalnym :) Ech a nie pomyslales ze w dobie skladania tzw tribute to jest jeszcze miejsce na luz, pastisz, przymruzenie oka. Juz sie sugerujac sama obsada wiadomo bedzie, ze bedzie wielkie jako i to jajo wyszlo. Z nuta ironii ale i nostalgii tez film lepiej oddaje hold tamtym czasom i muzie tamtego okresu niz napompowane patosem i serio muza dzielo jakie pewnikiem byloby Twojego autorstwa. A poza tym moze wtedy tak nie uwazalismy (tak, tak nie tylko Tobie udalo sie zuc gumy Donalds z Pewexu) ale dzisiaj ta muza z perspektywy czasu mimo, ze nasza i ze sie na niej wychowalismy to smieszy. Przypomnij sobie wymalowane mordy Kiss, Eddiego Ironow, czy Udo z Accept ;) A czym sie rozni Russel Brand obecnie od Alice Cooper'a lat temu trzydziesci? Ech napompowany durnotami mistrz ciezkiego humor i amator kina moralnego niepokoju.. A czasem trzeba wyluzowac i do kina na odmozdzenie pospacerowac na taki nawet Battleship. Wiecej luzu i mniej napinania sie bo kiedys moze Ci zylka pie rdolnac i tak Ci zostanie ;P

sobanek

Jedyny, który się tu napina, to Ty. Zachowujesz się, jakby Ci ktoś personalnie dowalił. Muza nikogo nie śmieszy, bo w żaden z kawałków wykorzystanych w filmie się nie zestarzał. Co do Kiss itd, to akurat nie jestem ich fanem, a tak czy inaczej takie kapele były wyjątkami nurtu, bo nie wszyscy robili przedstawienia typu WASP, Cooper, czy wspomniany Kiss. Russel Brand tym się różni od Coopera, że nie jest muzykiem, to podstawowa sprawa, zresztą nie na nim się moja krytyka koncentruje. Nie zarzucam filmowi, że jest beznadziejny, tylko, że aranże wykorzystanych utworów brzmią jak piosenki z musicalu Disneya, co gubi mocno ich pierwotny klimat. Nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi i potraktowałeś mnie, jakbym kogoś chciał urazić-nie jest tak. Film sprowadzono do płytkiego poziomu naszych czasów i to w nim jest kiepskie. Dużo lepiej ducha tamtych czasów oddaje np. Rock Star, mimo iż też trąci ironią, której niezrozumienie mi zarzucasz.. Film nie musi zawierać patosu, by oddawać hołd, wystarczy, by uczynić go troche bardziej przekonującym i nie umieszczać w obsadzie laleczkowatego chłopca, odśpiewującego rockowe numery z miną gościa, który nigdy wcześniej ich nie słyszał. I wyluzuj troche z tymi osobistymi wycieczkami, bo sam niepotrzebnie się spinasz.

ocenił(a) film na 5
Vinc

Panowie nie ma sensu się spierać, cenię sobie zdanie zarówno Vinca jak i sobanka, rozumiem dlaczego średnia ocena tego filmu to 6 a nie 8, humor humorem, oczko w kierunku widza ok, ale zapewne nie chodziło nam widzom o ponad półtorej godziny pastiszu, zapewne liczyliśmy na coś więcej... Ja nie oglądałem dlatego są to moje przypuszczenia, zobaczymy - ocenimy, tymczasem dzięki za komentarze.

WissQuek

Jak najbardziej. Jesteśmy na forum filmowym, więc o filmach dyskutujemy i opisujemy prywatne odczucia z nimi związane. Sam fakt tego, ze ktoś zrobił tego typu film jest już ok, tyle, że jako odbiorca i jednocześnie fan tego typu muzyki, mam prawo jakoś tam go ocenić. Napisałem, co mi nie pasuje i tyle. Nie ma tu próby obrażania kogokolwiek.