- niestety film mocno hermetyczny - to fakt - czego dowodem niech będzie końcówka - dwa hymny śpiewane razem - We bulit this city on rock'n'roll i - we're gonna take it - Twisted Sisters - jako kłótnia. Ale kto się wychował na czarnych krążkach i "żelazówkach" BASFa i MAXWELLA załapie klimat w mig. To film dla tych którym w duszy gra - Deff Leppard, Lee Roth, Bon Jovi, Withesnake, Guns'n'Roses( doskonały początek filmu -pierwsze sceny ). Nawet wtręt pod koniec "Ice Ice Baby" i new look dla kasy jest tu uzasadniony. I doskonały dystans do postaci Cruisa, Zety Jones i podstarzałego satyra Baldwina. I niemal "pułkownik Parker" w postaci Giamattiego. Film będący ukłonem dla lat 80tych, rock'n'rolla, Rollin Stones (magazyn ) - glamu, lakierów, bandan, sygnetów i KISS - ;-)) Knights in Satan Service. Ubaw po pachy. Ot co!