Czy tylko mnie drażniła rola tej Blondynki? Nie pasowała do tej roli ze swoim głosikiem żywcem z High School Musical. Ten chłopak też nie wyglądał, jakby kiedykolwiek w życiu słuchał rocka. Reszta ról według mnie jest OK, zwłaszcza Russel Brand i Alec Baldwin świetnie zagrali (jak zawsze). Tom Cruise też nieźle sobie poradził.
Dokładnie! Też sądzę, że ta aktorka nie pasowała do roli Sherrie. Wg mnie powinna mieć bardziej wyrazistą urodę i mocniejszy głos. Ale chłopak nawet ujdzie ;)
Masz rację, chłopak jeszcze ujdzie. Dziewczyna pasowała do swojej roli w remake'u Footloose, ale tutaj wcale.
To ciekawe, lecz dla mnie właśnie chłopak nie bardzo pasował do rocka, za to dziewczyna było OK.
A ja to bym zmieniła oboje. Reszta była świetna. Jak ktoś tylko coś piśnie, żeby dać kogoś do złotych malin...
Zmieniłabym blondynę i chłopaka [w ogóle tej wielikiej miłości nie czułam], Cruise'a zresztą też.
aleluja :D mam to samo - główną parę na wymianę - natomiast role drugoplanowe zagrane świetnie :) szczególnie podobała mi się gra zety-jones i baldwina i nawet cruise'a !
tak! Sherrie i Drew wolałabym widzieć jako remake Emily i Cole'a z "Rock Star". Miałam takie dziwne wrażenie, że twórcy nie mogli się zdecydować, jaka Sherrie ma własciwie być - drapieżna z rock'n'rollem w krwi czy może niewinna blondyneczka z prowincji. Z jednej strony przebojowa, z drugiej słodka do bólu, co się niestety troszkę wyklucza. Reszta genialnie dobrana, mi wyjątkowo zapadła w pamięć charyzmatyczna Mary J. Blige.
Gdyby nie Cruise, Baldwin, Brand i Zeta-Jones, ten film byłby ciężki do strawienia. Rzeczywiście zamiast rocka, bardziej słyszało się tu High School Musical. Szkoda, bo gdyby pominięto wątek młodych niby zdolnych , film byłby o wiele lepszy. To tylko moje skromne zdanie, nie mniej jednak film warto obejrzeć.
Zgadzam się z juniper. Nie jestem wielką fanką Cruise'a, ale trzeba przyznać, że całkiem dobrze wczuł się w rolę. Baldwin, Zeta-Jones, Brand również, ale co tu robi ta sweet blondyna z dziecinnym głosem??! W dodatku jej stylizacja była współczesna, w ogóle nie przypominała dziewczyny z '87 roku. Pierwsza scena z jej udziałem przypominała disneyowski High school musical albo Glee. Muzyka jest dobra (jedynie głos sweet blondi totalnie nie pasował do reszty). Pomysł na scenariusz ciekawy aczkolwiek efekt końcowy nie powala na kolana. Moim zdaniem w 'Rock of Ages' brakuje klimatu przełomu lat 80 i 90.
chcesz ogladac dobra obsade, niby to mialo byc na rockowo A PRZEZ CALY FILM OGLADASZ PASKUDNA BLONDYNKE KTORA NAWET NIE POTRAFI SPIEWAC I WYGLADA jak najglupsza amerykanska dziewczynka i wymuskanego chloptasia. ZERO AKTORSTWA na dodatek. JESTEM ZDEGUSTOWANA
również się zgadzam.
Przez paręnaście pierwszych minut miałam ochotę wyłączyć film i rzucić laptopem o podłogę.
Potem było już trochę lepiej przez role drugoplanowe, co nie zmienia faktu, że ta laska była OKROPNA i irytowała mnie od początku do końca filmu.
Nie wygląda jak ludzie z 80-tych, nie śpiewa rocka, tylko jakiś pop-szajs rodem z hsm.
To prawda. Ponadto cały ten ich wątek był strasznie płytki. BTW Czy tylko ja miałem odczucie, że Stacy Jaxx był wzorowany na Axlu Rosie?
To mógł być Axl Rose z Guns n' Roses lub Bret Michaels z Poison lub 100 innych "spaniel metalowców" z tamtych lat...kto to wie?
Oglądnęłam i Sherrie miała wyjątkowo wkurzający głos. Może nie najgorszy gdy śpiewała, ale kiedy mówiła szlag mnie trafiał. Drew całkiem spoko. Rola Toma Cruise świetna, musi mieć dystans do siebie, żeby zagrać kogoś, za kogo w sumie wiele ludzi go uważa. Baldwin i Brand - fajna parka. Jeszcze Mary J. mnie trochę wkurzała, może za sprawą okrojonej roli..
na poczatku draznila mnie, ale gdy zobaczylem ze ten musical to po prostu ...lzawy musica jedyniel bazujacy na rocku.... to wowczas ta blondyna przestala mnie draznic. Przyznac musze ze niezle spiewa i jej country-niemal-anielski glosik calkiem fajnie komponwal sie z klasyka rocka. Powiem szczerze ze od polowy filmu zaczalem przewijac do tylko spiewanych kawalkow bo bylem ciekawy aranzacji i nawet mi sie kilka z nich podobalo. Od lat non stop slucham rocka i taki eksperyment byl jakas odskocznia. Co mnie powalilo to Cruise, nie cierpie tego goscia ale poradzil sobie naprawde niezle. Szczerze, to tylko on gral w tym filmie, byl bardzo expresyjny i swietnie wczul sie w role. Glos tez ma niezly, myslalem ze ma gorszy wokal. Nieporozumieniem byl Baldwin.