Jeśli "Rocketman" odniesie komercyjny sukces, to wspólnie z "Bohemian Rhapsody" rozpocznie modę na robienie kolejnych filmów o muzykach i zespołach :)
Jedno co mnie nieco irytuje to fakt, że głównym powodem robienia tych biografii nie jest ich muzyka, czy same ich postacie, tylko ich orientacja. I to nie tak że mam coś do osób homoseksualnych, tylko troszkę mnie razi, że tyle ciekawych muzyków czeka na biografię, a pierwszeństwo dostają osoby o tej orientacji. A akurat niedawno mignęły mi newsy o powstawaniu biografii Davida Bowiego, Boya Georga i jakiegoś czarnoskórego homoseksualnego muzyka Jazzowego. I nie powiem, te osoby są bardzo ważnymi postaciami w świecie muzyki, ale heteroseksualnych wielkich muzyków też jest pełno, a jakoś nikt się nimi póki co nie interesuje.