Sukces Bohemian Rhapsody i zapowiedź kolejnych biopiców popularnych muzyków z lat 80 wzbudziła we mnie sporo wątpliwości. Obawiałem się, że do czynienia będziemy mieli z równie bezpiecznymi i bezjajecznymi produkcjami gloryfikującymi artystów. A tymczasem, wyświetlany obecnie w kinach Rocketman okazuje się być czymś znacznie ciekawszym. Zapraszam do mojej recenzji:
http://bezszyldu.pl/rocketman-odlot-w/