Spaprano go jedzeniem gówna i pierdzeniem. Czy dzisiaj to ma śmieszyć widza? Dla mnie to było obrzydliwe. Można obejrzeć, ale te momenty zaniżają poziom intelektualny twórców, a zarazem filmu.
Liczyłeś na intelektualną ucztę i dobry smak w komedii z udziałem Jack-a Black-a? To trochę tak, jakby po powrocie z koncertu rockowego stwierdzić, że mogło być fajnie ale było za głośno.
"intelektualną ucztę"? Bez przesady. Liczyłem na coś śmiesznego a nie obrzydliwego. Co do aktora, to miał do gadania tyle co Żyd za okupacji. Wina leży po stronie scenarzysty i reżysera, czyli twórców a nie wykonawców. Koncerty zaś, to odrębna kwestia.
Liczyłem na to że twórcy potraktują mnie poważnie, a oni chyba uznali mnie za idiotę którego zadowoli byle co. Nie pozwolę się tak traktować.
dzisiaj nadal ludzie pierdza takze wg. tego co piszesz kiedy pierdzisz to ci iq spada xd
Przepraszam bardzo, przed kamerą nie pierdzę. Potrzeby fizjologiczne załatwiam w odosobnieniu. Skoro tego nie rozumiesz, to z tym problemem do psychiatry, nie do mnie
Dokładnie. Twórcy chyba zapomnieli, że jak utopimy wszystko w kupie to nie stanie się śmieszniej, tylko umoczymy sobie buty (a może i coś więcej) w fekaliach. Mieszanina głupich tekstów, bezsensownych scen i gejowskiego miziania się po fałdach tłuszczu. Niestety, stworzenie inteligentnej komedii wymaga trochę wysiłku, filmowcy woleli pójść na łatwiznę. Obsada też nie uratowała tego "dzieła". Jack Black w King Kongu był strasznie śmieszny - tutaj żenada. Oliwka poświeciła oczami i tyle, Vinnie był zupełnie niewidoczny... szkoda.