Dwóch?

Tak, dwóch. Może było więcej, ale ja zauważyłem tylko dwa.

Ale w którym momęcie jest to cięcie? Ja tam widziałem jedno, spektakularne przedstawienie, zaplanowane co do jednego ruchu kamery.

Banalnie prosta sztuczka, którą lubią stosować początkujący filmowcy-
amatorzy (wiem, co mówię:).

Kamera gubi ostrość i najeżdża na coś czarnego/ciemnego (już nie
pamiętam co to było). Cięcie. Następna scena zaczyna się od czegoś
bardzo podobnego czarnego i sprawia wrażenie nieprzerwanej kontynuacji.

Film widziałem kilka lat temu, więc nie powiem, co się działo w momencie
cięcia.

Takie cięcia stosował także Hitchcock w "Sznurze".

cięć jest kilka napewno i zdarzają się co 20-30 minut. Zazwyczaj są to najazdy na coś czarnego, lub gdy ktos lub coś przesuwa się blisko kamery, niemalże ją zasłaniając (kolumna, postać). Nie zmienia to faktu, że zrobic taki film to mistrzostwo świata. Poza tym treściowo także jesy wybitny

Dziwne - film jest reklamowany jako zrobiony w jednym ujęciu. "Ciemne momenty" co prawda się pojawiają - ale głównie przy przechodzeniu z pomieszczenia do pomieszczenia, w jakichś ciemnych korytarzach.

Film został nakręcony w jednym ujęciu, a "ciemne momenty" nie mają tu nic do rzeczy.

To prawda. Ciemne momenty mogły mieć jakąś funkcję (zmiana ustawień kamery, oświetlenia, scenerii, układu postaci itp) ale na pewno nie służyły cięciom.
Reżyser musiał wstrzymać się z tym filmem do czasu, gdy stworzono profesjonalne cyfrowe kamery jakością zbliżone do analogowego 35mm, ponieważ analogową kamerą można nagrywać maks 15-20 minutowe ujęcia i trzeba zmieniać taśmę.

Moim zdaniem obcokrajowiec pochodzil z Niemiec. Mowil ze tylko Niemcy sa najlepszymi kompozytorami.
Film rzeczywscie genialny, w JEDNYM ujeciu (po dwoch wczesniejszych probach zakonczonych niepowodzeniem). Ironia obcokrajowca jest urzekajaca.