Jak zwykł mawiać Terencjusz "Quot homines tot sententiae: suo' quoique mos". Dane mi było obejrzeć oba filmy i w mojej opinii "Zatrute pióro" plasuje się zdecydowanie wyżej. Rozpustnik jest filmem ciężkim po trosze ze względu na język (momentami niejasny i wieloaspektowy), styl ( nieskoordynowany, chaotyczny) i samą reżyserię. Na plusika zasługuje mroczny nastrój, realizm i niezła gra aktorska. Bez wątpienia trzeba się skoncentrować na filmie by móc spokojnie przeanalizować wszystkie wątki.
Zatrute pióro to zupełnie inny wymiar. Asem filmu jest bez wątpienia genialna obsada na miarę Oscara. Intrygująca i zarazem kontrowersyjna historia Markiza przykuwa uwagę widza, zuchwała i erotyczna Maddy elektryzuje i zdumiewa. W połączeniu z przepiękną hipnotyzującą, niespokojną miejscami przerażającą muzyką, scenografią i kostiumami "Zatrute pióro" tworzy genialny, dopracowany pod każdym względem obraz.

Ja wolę ten film, bo "Pióro" jest bardziej widowiskowe ale płytkie. Niby niedopowiedziane ale przegadane.

Nie jestem koneserem gatunku, ale "Zatrute pióro" podobało mi się zdecydowanie bardziej. Choć oczywiście doceniam kunszt aktorski Deppa.

Zatrute pióro lepsze, bardziej odważne i wulgarne, czego spodziewałem sie bardziej po rozpustniku, no i Rush zagrał tam po mistrzowsku.

Trudne pytania zadajesz :) Oba filmy są rewelacyjne, który lepszy? hmm, postawie jednak na Rozpustnika, ale nie daleko wyprzedza Zatrute pióro. Jest to czołówka jeśli chodzi o filmy kostiumowe - scenariusz, aktorstwo (najlepsza obsada), super.