Oj,nie cierpię takich chwil.Zamiast poszaleć w weekend,napić się wiśniówki,to człowiek leży rozbity w łóżku z grypą i umiera z nudów.Więc sięga po odrobinę rozrywki,gdyż pamięta film Senior trip ze starych dobrych szkolnych czasów.
I tu niemiłe zaskoczenie.Jak to możliwe,że ten gniot mógł mi się kiedykolwiek podobać.Nie chcę tu powiedzieć,że wydoroślałem i takie obrazki mnie bulwersują. Broń Boże,nigdy chyba mi to nie grozi,sądząc choćby po liczbie konsumowanego alkoholu.Jednak ten film jest okropnie nudny,brak choćby marnych żartów i ta okropna pseudodydaktyczna końcówka okraszona oczywiście powodującym mdłości happy endem,spowodowała pogorszenie mojego stanu zdrowia,nie mówiąc o już o humorze