Prawdę mówiąc spodziewałem się komedii, w której natężenie komicznych wydarzeń będzie bardzo duże i muszę otwarcie powiedzieć, że Rozwód po włosku to trochę inny typ kina. Oczywiście jest śmiesznie i inteligentnie, ale trzeba się nastawić na w miarę stonowaną fabułę. Marcello Mastroiani sprawdził się doskonale w komediowej roli, prawdę mówiąc znacznie bardziej podobał mi się w filmie Germi'ego niż w Słodkim życiu, które swoją drogą mnie wymordowało i będę musiał obejrzeć jeszcze raz, gdy poczuję że Fellini tworzył dla mnie ;) Swoją drogą w Rozwodzie po włosku pojawia się (najlepsza, mimo wszystko muszę to stwierdzić szczerze perfekcyjna) scena z bodajże Anitą Ekberg, co świetnie się uzupełnia z zepsuciem Ferdinando (Mastroiani, kto widział te filmy wie, o co chodzi). Czasami przerażała mnie potężnie duża ilość - mam nadzieję, że zamierzonego - melodramatyzmu, miejscami wręcz aż ciężko się to oglądało i poprostu takie coś nużyło, na szczęście to chyba jedyny poważny zarzut wobec filmu Germi'ego. W ogóle aktorstwo jest generalnie dobrą stroną, obok świetnego na uwagę zasługuje Daniela Rocca, jako upierdliwa (ale mega śmieszna) małżonka i Stefania Sandrelli jako mroczny obiekt pożądania ;). Fabułę uzupełnia przyjemna, typowo włoska muzyczka, a ogród na czarno-białej kliszy wygląda pięknie. Daje do myślenia, zwłaszcza zakończenie 7/10