z ciekawymi przebłyskami i kopniakami na różnym poziomie. Fabuła to przede wszystkim groźne cyborgi pomykające jak dziewoje w hidżabach kontra ognista Kathy Long z kadłubkiem Kristoffersonem w duecie, przy akompaniamencie muzycznej popeliny.
Kathy Long tu była dobra, chyba na równi z jej rolą motocyklistki-mścicielki w filmie "Obca" (obecnie pt."Przybysz",1995).
.
Może być chyba go ciężko znaleźć, bo raczej jest dość zapomniany.
Nie wiem czy lubisz tematykę postapo, ale ostatnio w innej dyskusji pisałem o filmach z czasów VHS, i z dziesiątek tytułów które znam wrzuciłem najbardziej pasujące.
Może coś Cię zainteresuje...
- [ Ludziom w pamięć zapadły też inne klasyczne filmy postapokaliptyczne z lat 80-tych, jak. np. kultowa "Krew bohaterów" o Juggersach z Rutgerem Hauerem, "Hardware" z niesamowitym klimatem czy Patrick Swayze walczący mieczem w "Stalowym świcie" albo J.C van Damme w "Cyborgu".
A samochodowe postapo z Melanią Griffith, "Cherry model 2000"?
Logiki niezbyt dużo, a i tak fajnie się ogląda te wszystkie walki i pustynne samochodowe pościgi.
Również fajny i klimatyczny jest przecież "Zdziczały świat/Świat oszalał" mimo że to trochę zrzynka z "7 wspaniałych", ale świat postnuklearnych pustkowi i walki o wodę całkiem dobry.
Zaliczam też do udanych postapo "Kosmiczne łowy", bo pomijając krótki początek na statku w kosmosie, później to klasyczne postapo, mimo że toczące się na obcej planecie - i gdzie indziej zobaczysz bandytów pustkowi w swoim pociągu napędzanym żaglem?
Nawet film walk wschodnich "Niezniszczalna pięść" w świecie postapo ma klimat, choć te wszystkie auta to głównie tło dla walk kickboxingu wojownika i mszczącej się dziewczyny.
Również "Stalowa granica", opatra na Mad Maxie 2/3, jest niezła, choć tu auta zastąpiły potężne motocykle.
Cz. 1 "Nemezis" to też klasyka (cz. 2,3,4 to już tylko dla kulturystyki która zastąpiła bohatera z 1 można zobaczyć, bo te kontynuacje są z niższej ligi). Porównywalny jest "Amerykański cyborg".
Najbardziej różni się moja ocena ze znajomymi przy włoskiej kopii Mad Maxa 2, "Nowi barbarzyńcy" ("Nuovi Barbari"), bo mnie trochę nie pasowały takie plastikowe pancerze samochodów i pistolety laserowe, ale niektórzy ludzie świetnie się przy tym bawią, widząc też rozwiązania użyte później w grach "Fallout".
A co z cz.1 "Miasta żab"?
Wszędzie jest uznawane za jeden z najoryginalniejszych filmów postapo, ma niezłe oceny, natomiast ja chyba zbyt serio do niego podszedłem i trochę mnie te żabony rozczarowały...
A Kevin Costner? Dziś "Wodny świat" jest o wiele bardziej doceniany, niż po klapie kinowej, taki wodny Mad Max, a np. Costner'owa ekranizacja niezłej książki Brina "Listonosz", czyli "Wysłannik przyszłości" ląduje w najniższych ocenach.
Oryginalny "Chłopiec i jego pies" - właściwie klasyka.
Niezłą jest "Kolonia karna", bo więźniowie z rozwiniętej cywilizacji technologicznej żyjący na wyspie więziennej w prymitywnych plemionach to też pasuje pod "miejscowe" postapo.
A spójrz na "Aleję Potępionych" - z tak kultowej książki R. Zelaznego prawie nic nie zostało, fabuła taka sobie, efekty średnie nawet jak na 1976, a dziś ludziom bardziej się podoba niż w czasach kaset video. Sam mam ją niżej ocenioną niż wielu znajomych.
Najbardziej chyba dziwne postapo to "Zardoz" z 1974, gdzie praktycznie każdy zapamiętał Seana Connerego jako barbarzyńcę w czerwonych gaciach, bo bieganie w takich majtkach to coś niespotykanego u wojownika odkrywającego resztki cywilizacji. Choć ja wolę pamiętać filmowy pojazd - latającą głowę - bo to dopiero było oryginalne ;)
Jeśli lubisz się postapo, to myślę że nawet przy "głupawej" fabule można nieźle się bawić... :)
Ps.
A jeśli chcemy realizmu po wojnie atomowej, to oczywiście pierwszy jest brytyjski "Threads" (1984) - nigdzie nie pokazano tak prawdziwie upadku człowieczeństwa, upodlenia i końca naszej cywilizacji niż w tych ruinach Londynu.
Również w tym stylu są radzieckie "Listy martwego człowieka" (1986), nuklearna odpowiedź filmowa ZSRR na amerykański "Nazajutrz" - ten mega sławny film o dniu wybuchu III wojny św.
A znów też z USA film "Testament"(1983) to opowieść o powolnym wymieraniu ludzi na spokojnych, normalnych przedmieściach , gdzie wojna atomowa nie uderzyła, ale śmierć już nadciąga.
To trochę jak kultowy "Ostatni brzeg", zarówno znakomita ekranizacja z 1959 r. jak i udany remake z 2005 r. W tych filmach Australijczycy też spokojnie godzą się ze swoją śmiercią, ostatnich ludzi na Ziemi.
Natomiast nie rozumiem pochwał i kultowości filmu (przed atomowego) "Cudowna mila" (1988)...
Ps.2
Sorry że tyle się rozpisałem, ale jak trafię na coś z mojej sfery zainteresowań, to nie mogę nie zareagować, nawet trochę przesadzając :) ]
Jeszcze raz dzięki. Myślę, że gdy ktoś kto tu trafi, będzie miał niezłą ściągę. Niektóre widziałem, szczególnie pierwsze. Juggersi - kiedy film się pojawił, za Chiny nie rozumiałem zasad ich rozgrywki, Aleja potępionych słabiutka, za to Zardoz to kompletny odjazd, a Wodny świat oglądałem kiedyś i niedawno powtórzyłem. Tragedii nie ma, całkiem miły :) Cyborga tez odświeżyłem, mimo kiczu, coś ma w sobie. A Swayze w Stalowym świcie, ehh kiedy to było. Przybysz jest dostępny na najpopularniejszym serwisie jako The stranger. Cały.