Prosta historia z pozoru. Ot słowa z tv przyczyniają się do powolnego rozpadu związku. Film nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy rzeczywiście mąż współpracował. Niby nie, a jednak ostatnia scena ze szpitala rzuca podejrzenie. Ale nie na tym mam wrażenie chciał się reżyser skupić a na na emocjach i uprzedzeniach. Tak uprzedzeniach, bo kobieta reprezentuje inteligencję nazwijmy to a to czego się dowiaduje z telewizji, to wszystko to co budzi w niej odrazę. Nie do końca kupiłem tę historię. Plus za zakończenie, plus za bardzo dobre rolę głównych bohaterów... ale to za mało moim zdaniem. Potencjał drzemał nie mały w scenariuszu, ale brakowało tu konsekwencji w działaniu pana Rosy. Strasznie nierówny.
Jak dla mnie odpowiedź jest oczywista: współpracował. Myślę że emocje były jedną ze spraw na których skupił się reżyser. Inną wg mnie był dylemat moralny.