Obejrzałem tylko ze względu na Hopkinsa, zdecydowanie bardziej przypadły mi do gustu "Egzorcyzmy Emily Rose". Początek zapowiadał niezły film ale później wiało nudą.
i tu się zgodzę, napalałam się na ten film mocno, bo sama osoba Hopkinsa duuużo znaczy, ale rozczarowałam się, rzeczywiście bardziej mnie zafascynowały egzorcyzmy E. Rose, ale to też prawdopodobnie dlatego, że oglądałam je jak byłam jeszcze nie-wkręconą-w-horrory-dziewczynką :):)