Mi się wydaje że glowny bohater był sam w lesie, o czym świadczy pierwsza scena, jak wychodzi z namiotu i sam siada na kamieniu. Dopiero później jest zbliżenie na kolejne namioty. Samotna wyprawa miała być hołdem dla przyjaciela. Cała droga była etapem wyjścia z traumy. Zmoczenie się jednego w nocy, to efekt strachu i szoku. Późniejsze wytłumaczenie wizji drugiego, że umrze. Jakby główny miał umrzeć w sklepie i to go sparaliżowało. I słowa trzeciego, wydawać by się mogło-najrozsądniejszego, że główny musi sam iść i znaleźć pomóc. Bo jest najsilniejszy. Każdy dla siebie sam musi być najsilniejszy. Jak teraz myślę, to dużo więcej takich scen jest przedstawianych...
Abstrahując od warstwy wizualnej, bo nie o tym, to całkiem dobry film.