w filmie jest szczypta makabry, raczej sugerowanej, niż graficznej, ale nadal. Miejscami jest nawet klimat... ale film jest na poziomie fabularnym Home Alone. Agent FBI rozwiązując sprawę seryjnego mordercy z ok 10 letnim synkiem ??? WTF? I ten cały motyw z arką też tak durny, że aż uroczy. Mi si en film oglądało ok, bo jestem dziwny i przeplatam horrory gore z kreskówkami, ale... dla kogo powstał ten film?? Scenariusz sprawia wrażenie, jakby 15-latek pisał go dla młodszych kolegów, a realizacja sprawia, że pewnie żadne rodzic ni puściłby go dziecku, zaś sam zbył by go śmiechem. Jest w tym jakiś dziwny urok, a i realizacja jest niezła, ale film naprawdę skrajnie idiotyczny, a przy tym komicznie poważny.
Oddaje moje odczucia. Bohater dziecięcy pod 'Małych agentów' i ludzie obdzierani ze skóry. Do tego ewidentna sugestia pod Dana Browna/Stephena Kinga, że wszyscy czytający Biblię bo psychole mający nierówno pod sufitem. Czytałam 'Carrie' i Biblię zarazem, ale nawet ze znajomością thrillerów 'watykańskich' film jest dziwny.