parę miesięcy temu byłem w teatrze Ateneum na spektaklu "Bóg mordu", jakież było moje zdziwienie po obejrzeniu zwiastuna jak się w końcu zorientowałem, że film to przekład tej sztuki :)
Ogólnie bardzo pozytywnie, na początku trochę nudno gdyż cała sceneria to jeden pokój czyli w teatrze to stół z czterema krzesłami i wazonem na stole (do tego wazonu został wrzucony telefon, tą samą scenę widać na trailerze) i same dialogi, ale w sumie bardzo mi się podobała, mężów grali Tyniec i Barciś i może wbrew pozorom bardzo się sprawdzili w tej roli, na pewno chętnie zobaczę jak to zostało ujęte w filmie
Nie, Waltza. Ale jak dla mnie przeciętnie, odnosiłam wrażenie, że na scenie są rodzice Mikołajka, a o nim się mówi, czyli taka lekka komedyjka, z którą się z teatru nie wychodzi (Sobolewski pisał dziś w GW, że film Polańskiego z kina z nami przez zręczny chwyt 'wyjdzie'). I dlatego strasznie się ucieszyłam, że film może inaczej ujmie sztukę Rezy, do trailera nadawałby sie utwór Griega in the hall of..., stopniowo narasta złość i rośnie napięcie... zobaczymy, jak się uda