Miała być poważna, uszczypliwa, ironiczna dyskusja na kretynski temat, a niestety wyszła kretynska rozmowa na kretynski temat. Na sile uzbieralbym conajwyzej z 10 minut cietych i ciekawych dialogow, co do reszty to tylko krzyki, wrzaski bez zadnej puenty. Co do gry aktorów nie mam zastrzezen, rozczrowuja niestety dialogi. Tarantino pokazal jak Waltz potrafi znakomicie wyglaszac monologi i wdawac sie w dyskusje utrzymujace na twarzy "szemrowski" usmieszek
Miał być komentarz ale wyszedł pseudointelektualny "szemrowski" bełkot. (podpowiem że chodziło CI o szelmowski) ;D
Jak widać nie zgadzam się z Twoją oceną filmu. Dobry film ironizujący postawy i maski człowieka.
Jaki film, taki komentarz:). Nie kazdy wykazuje tak prointelektualne zdolnosci aby zachwycac się płytkimi srodkami odkrywania prawdziwego oblicza człowieka i nie mam tu na mysli szelmowskiej (dzieki, ale musialem ponownie uzyc tego slowa) sceny rzygania która wzbudzila salwe smiechu na sali i prawdopodobnie przez większość jako jedyna zostanie zapamietana z całego filmu
Zgadzam się. Niestety film mnie rozczarował. Wielkim plusem są zdjęcia - świetne ujęcia uratowały go przed syndromem teatru telewizji. Gra aktorów - OK, najbardziej podobał mi się moment wrzucenia komórki do wazonu: genialne miny obu mężów :-). Humor - zaśmiałam się trzy razy w ciągu całego seansu. Chyba trochę mało jak na komedię. Ale najbardziej zaważyły na mojej ocenie dialogi (czyli główne tworzywo tego filmu) - podobnie jak mariball dla mnie były chaotyczne, mało odkrywcze, momentami niezrozumiałe (ale o co chodzi?). Kilka razy w czasie seansu złapałam się na tym, że czekam na momenty pokazane w zwiastunie - to co wypełniło przestrzeń między nimi nudziło, irytowało, dezorientowało.