Od razu zaznaczę, że nie znam się na twórczości Polańskiego, ale za to widziałam "Boga Mordu" (czyli realizację dramatu, na podstawie którego powstał film) wystawiany na deskach Sceny Miniatura w Krakowie (gorąco polecam!). Właśnie przez to mój odbiór filmu był ukształtowany przez sztukę - miałam do czynienia z treścią którą znam i bardziej dokonywałam porównania na płaszczyźnie sztuka-film. I może dlatego niektórzy obierają "Rzeź" jako sfilmowany spektakl. Film był niesamowicie zbieżny z "Bogiem Mordu" i odniosłam wrażenie, że reżyser bardzo trzymał się oryginału, co się chwali. Poza tym ta "teatralność" ogółem: miejsce akcji ograniczające się do kilku, niemal klaustrofobicznych pomieszczeń, przesadność pewnych zachowań - nie wiem jak Was, ale mnie o dziwo nie raziły. W porównaniu ze sztuką wychodzi nieco gorzej (wiadomo, w teatrze; na żywo, atmosfera jest bardziej namacalna i pewne rzeczy lepiej wyrazić), ale wart jest polecenia.
A część nieporozumień, co do "Rzezi", według mnie zachodzi , dlatego że "Rzeź" na filmwebie została zakwalifikowana jako komedia (!), kiedy według mnie komedią w ogóle nie jest. Owszem, zawiera elementy, mogące rozśmieszyć widza, ale jest to raczej gorzka satyra na współczesnych ludzi, niż dzieło pokroju "kup colę, duży popcorn i śmiej się do rozpuku". Nie jest to z drugiej strony mega-ambitne dzieło, nie mniej może skłonić do kilku refleksji.
Pozdrawiam :)
Dobrze piszesz, zgadzam się w pełni, ale ta "przesadność pewnych zachowań" u mnie spowodowała negatywny odbiór całości. Właśnie to przyczyniło się moim zdaniem do ośmieszenia tego filmu. Podkreślam moim zdaniem :-)
Mimo wszystko film to nie sztuka, ekran spłaszcza i wypacza - słowem to co genialne na deskach teatru, niekoniecznie zrobi tak piorunujące wrażenie w kinie. I mając to porównanie, treść "Boga Mordu" zdecydowanie nadaje się do teatru, nie mniej według mnie Polański całkiem sprostał zadaniu.
W jaki sposób ośmieszyło film? Masz na myśli, że był przerysowany i przez to trochę nierealistyczny?
Cieszę się że rozumiesz co mam na myśli, pod innym postem jak się wypowiedziałam że jestem na NIE to nie zrozumieli.
Polecam, zwłaszcza, że dobrze się porównuje z Polańskim ze względu na wspomniane wierne odwzorowanie dramatu, a z tego co czytałam sztukę wystawiają w wielu miastach w Polsce.
Nie ma obowiązku lubić filmów powszechnie uznanych, dobrze jest mieć własne zdanie, niezależne od presji ogółu ;)
a mnie zawsze smieszą czyjeś kłótnie, szczególnie te oglądane z dystansu i bez jakiegokolwiek emocjonalnego obciążenia. zapewne z racji faktu, że dopiero wtedy widzimy jak te spory sa głupie i banalne. tutaj też jest to w pewien sposób zabawne, szczególnie, że po momencie wybuchają kolejne bomby a strony konfliktu mieszają się ze sobą, stając po różnych stronach barykady. nie każde wymiotowanie jest zabawne, tak, jak nie każda kłótnia jest zabawna. ta była, chociaż śmiech był dość gorzki.
Właśnie, trafne spostrzeżenie z tym gorzkim śmiechem. Ale gorycz trzeba zrozumieć a dystansu nabrać i rozumiem rozczarowanie osób, które szły na film z przekonaniem obejrzenia czegoś lekkiego, zabawnego i niezobowiązującego. A to mimo wszystko, według mnie, film komedią nie jest i rozśmieszanie widza schodzi na dalszy plan, ewentualnie jest osłodzeniem owej "gorzkiej pigułki".
po 1: głupotą jest (niestety cierpimy na nią wszyscy) nastawianie się na coś z góry, ponieważ przez to sami psujemy sobie odbiór rzeczywistej wartości danej rzeczy.
po 2: film lekki nie jest, ale ciężki również, więc chyba większośc powinna przeżyć te 70 minut. ;)
pozdrawiam