bo wygląda tu pięknie (co za figura!) i świetnie śpiewa.
MITCHUM jak zwykle znudzony życiem, jakby ospały, ale reżyseria PREMINGERA nie pozwala się nudzić. Świetna puenta
Warto chyba tylko ze względu na Marilyn. Scenariusz słaby, pozostała część obsady też nie zachwyca, nie podoba mi się przedstawienie Indian jako zła wcielonego. Zakończenie...odniosłam wrażenie, że scenarzyście zabrakło już pomysłów, więc postanowił zakończyć film jedną, niezbyt udaną sceną.
A między Key i Mattem było tyle chemii co kot napłakał. Gdyby nie scena pocałunku i scena w jaskini to można by ich nazwać spokojnie tylko przyjaciółmi. Ale cóż, ja ze swojej strony także nie zauważyłam w nim nic szczególnego, dzięki czemu można by się w nim zakochać.
6/10, punkt wyżej za Marilyn oczywiście, która nawet tu pokazała, jak dobrą aktorką była.
Marilyn wyglądała bosko w tym filmie. Chyba jedna z najlepszych jej ról filmowych.
Może najgorsza, nie jestem znawcom kina, a tym bardziej kina z Marilyn. Oglądałem kilka filmów z jej udziałem. Ten akurat mi się spodobał, ale to chyba zawdzięcza swojej urodzie.
wątpię aby była to jedna z jej najgorszych ról, w tym filmie udowodniła wytwórniom że potrafi też grać inne role niż jak to ona opisywała ,,głupiutkie blondynki" pokazała że umie śpiewać, grać, i być nad wyraz kobieca.