Kilka miesięcy wcześniej przeczytałem ,,Piątą stronę świata" p.Kutza, dodam że z dużą satysfakcją.Pomyślałem wówczas, iż warto byłoby przypomnieć sobie ,,śląską tetralogię". Właśnie obejrzałem jej pierwszą część raz kolejny. Refleksja z perspektywy lektury jest ta, że jakkolwiek mnie osobiście daleko do emocji zawartych w filmie i chłodnego odbioru takiej formy jaką Kutz się tu posługuje, to nie podważę opinii o doniosłości tego dokonania. Dotychczas podejrzewałem autora o pewien swoisty konformizm w sublimacji owego pędu śląskiego ku polskości. Tymczasem ów pęd ma tak wiele wątków, twarzy... , nie daje się spłycić epitetem, że to integracyjne opętanie.
Myślenie formą poetycką Kutza jest celnym pomysłem. Owo przemieszanie lirycznej nuty jakiej użyto do opisu bohatera indywidualnego z obyczajową ,,partyturą" dla bohatera zbiorowego, chwilami z, lekko, naturalistycznym akcentem, a obie te warstwy doskonale splecione montażem wybornym, sprawia, że film ogląda się dobrze, bez przysłowiowego ,,bólu zębów". Wiarygodne aktorstwo, takoż użyte motywy muzyczne ciągną ,, Sól ziemi czarnej" ku przestrzeni gdzie obcują arcydzieła.
A jednak ode mnie tylko ,,8" , wszak wspomniałem wyżej: te emocje tylko zapoznane, nie przeżywane.Good night,and good luck, esforty.
8/10