Gdyby nie to,film byłby naprawdę bardzo dobry.Ale jak można było po tak przemyślanym
zabójstwie i wygraniu sprawy przed sądem,później się po prostu przyznać samemu
prokuratorowi,(który w dodatku go szybciej oskarżał),u siebie w domu nie przewidując,że może
go nagrywać!
Po wspaniałym rozwinięciu,nieprawdopodobnie durnowate zakończenie!
Czy ja wiem, gość po prostu przegrał własną grę... Wg. mnie idealne zakończenie. Facet był do końca pewny siebie. Wiedział, że Prokurator go nie zastrzeli i nawet jeśli się przyznał do tego przy nim to powiedział mu o "Wadze Pierwszego Wyroku (czy jakoś tak)" więc w sumie przyznanie się do winy nie zmieniało wyroku, ponieważ wyrok już zapadł i prokurator mógł mu naskoczyć - nawet mając nagranie na taśmie. Jednak nie wpadł na to, że prokurator wytoczy mu całkiem inny proces i że tu już nie ma "Wagi Pierwszego Wyroku" bo to całkiem inne zarzuty i calkiem inne paragrafy. Pierwotnie był sądzony z usiłowania zabójstwa jednak gdy kobieta umiera następuje zmiana zarzutów na morderstwo z premedytacją i Hopkins niestety zdaje sobie sprawę, że Gosling właśnie z nim wygrał... Przyznanie się do winy nawet nagrane nie zmieni wiele w momencie gdy Prokurator już mu wytłumaczył co na niego ma , a miał wszystko.
Nagranie nic by nie dało, sprawa była osądzona (powaga rzeczy osądzonej, nawet o wznowienie procesu (wyjątkowo) byłoby ciężko, gdyż takie nagranie nie miało charakteru przesłuchania - nie może być dowodem, bo prokurator się nie przedstawił -tak jest w prawie amerykańskim.
Niemniej jednak film zyskałby, gdyby zakończenie było bardziej dramatyczne - czyli gdyby Hopkins się wywinął.
ale można po zakończeniu domniemać, że i tak się wywinie, gdyż jedyne dowody zostały podmienione na inne by wcześniej Hopkinsa wrobić.Więc jak mieli pocisk z głowy żony Hopkinsa i z głowy samobójcy kochanka,to one nie będą się zgadzać z tymi które ma już policja zabezpieczone. Tak mnie się wydyje przynajmniej.
Wydaje mi się, że prokurator nie skorzystał z możliwości wrobienia Hopkinsa zaproponowanej przez policjanta.
no i ryan trzymał broń, wiec hopkins mógł sobie gadac co chce w przypadku nagrywania (monitoring domu uchwycił jak ryan wyjmuje broń),a to,że prokurator nie skorzystał z propozycji policjanta nie zmienia tego,że kule zostały zamienione, nie mniej jednak wydaje mi się,że to nie o to w tym zakonczeniu chodzi i nie jest debilne jak twierdzi hansegon.według mnie zakończenie doskonale rozwiewa watpliwosci co sie stanie z hopkinsem ukazujac czterech rozpaczliwie dyskutujacych obrońców, i tyle
właśnie zakończenie było dobre. przewazylo, ze dalam filmowi 7, a nie 6. scena, kiedy powtórnie spotkali się przed sądem to naprawde smaczny kąsek: koleś, taki prawdziwy cwaniak co myślał, że jest najbardziej przebiegly na swiecie i z taką dezynwolturą zachowywał się w pierwszym procesie (był pewny, że skoro jest taki mądry, to i całe prawo połknie w łikend), nagle otoczony jest przez sztab prawników. wkopał się we własne gówno i to bardzo prostym sposobem. Oczywiscie, film jest bardzo przewidywalny (dla widza sprawa z podmianą jest oczywista), ale może to własnie jest jego zaleta. nie skupiamy się na poszukiwaniu skarbów, tylko na obserwowaniu postaci o niemal identycznych charakterach. Wyciągamy jeden wniosek: buta gubi. obaj panowie padli ofiarą własnego zadufania i jednak pewnego niedostatku inteligencji przy tym ( co jest mieszanką samobojczą). jeden zbudował prostą jak budowa cepa intrygę z wieloma lukami (możliwosc podmiany dowodow przez detektywa, pokazała widzowi, jak w bardzo łatwy sposób mozna było pokonac kolesia od samolotów i szklanych kulek, który był przekonany ze zrobil 'morderstwo stulecia'), a drugi, mimo ze taki byłyskotliwy, nie mógl ruszyc ze sprawą z miejsca, a zamiast tego na okraglo dawal wszystkim do zrozumienia jakim jest szczwanym lisem.
i to było własnie w filmie interesujace, nie watek 'thillerowy', a prosta i dobitna nauka. Poza tym oczywiscie duzo zbyt ckliwych scen, które świadczą na minus, ale ogolnie wciagający. pozdr
Jakich ckliwych? Ale w sumie nie ważne. Również uważam zakończenie bardzo dobre, bo nie chodziło o żadne nagranie, tylko o rysę, którą znalazł prokurator. Po prostu ciekawa intryga, ale nie perfekcyjna. Dla mnie bardzo dobry film.
Jedyny moment lekko naciągany, to było z początku. Skąd "Hopkins" miał pewność, że kochanek żony będzie przy jego przesłuchaniu??? Gdyby to się nie udało, cała intryga wzięłaby w pupę. :)
no dokladnie, geniusz liczył cos zbyt często na łut szczescia: > a co do ckliwych momentów, to moze zle to okreslilam, ale miałam na mysli motyw 'przemiany' prokuratora, jego wysiadywanie przy łozku zony i ten dramatyzm przy probie dostarczenia nakazu sądowego. do tego wyznania detektywa o jego wielkim uczuciu. w sumie jak tak wymieniam, to jednak dobrze to okreslilam, to byly ckliwe momenty. ale ogolnie to sie zgadzam z Tobą: >
Wiesz, detektyw kiedy się tłumaczył przed prokuratorem, to nie wiadomo czy łgał, czy naprawdę ją kochał, mnie to nie trąciło jakoś sztucznością. A kiedy prokurator wysiadywał przy łóżku szpitalnym, to nie było ze współczucia, tylko z bezsiły, próbował coś na niego znaleźć. No może na koniec przesadzili, a szczególnie z tym pismem od sędziego na ostatnia sekundę, ale w sumie tak to już w filmach, inaczej nie oddasz ludzkich odczuć, bo kiedy pokażesz, że np. w czasie rozmowy z Sędzią dowiedziałby, się że już ją odłączyli nie byłoby żadnego dramatyzmu.
Lubię filmy gdzie scenariusz zakłada jakąś w miarę skomplikowaną intrygę, a reżyser realizuje ją tak, że z trudem można się czegoś przyczepić. Niestety, to rzadka cecha.
zgadzam sie. tutaj intryga 'troche' nawalila, ale film ogladało sie bardzo dobrze, a to jest najwazniejsze
To że Ted Crawford przyznał się prokuratorowi po zakończonym procesie do zbrodni nie ma znaczenia, gdyż nie mógł on oskarżyć go ponownie o usiłowanie zabójstwa.
Błędem Teda było odłączenie żony od respiratora, gdyż to może świadczyć o tym, że jej zeznania mogłyby go pogrążyć. A to wraz z nowymi dowodami w sprawie (pasująca kula z głowy żony i narzędzie zbrodni) jest podstawą do wniesienia oskarżenia o morderstwo.
Przyznawać mu się mógł. Tak samo jak wcześniej. Przecież ponownie mógłby oskarżyć o to, że został zastraszony, tym bardziej, że kamery zarejestrowały, jak Gosling trzyma w ręce broń. Po prostu nie przewidział, że znajdą dowody i że przede wszystkim zmieni się kwalifikacja czynu. W takim wypadku przyznanie się tylko pomogło, choć i bez tego zostałby skazany.
Upośledzona jesteś? Przecież cały ten wątek to jeden wielki spojler, więc czemu czepiasz się akurat mnie? :O
Czy wy ludzie naprawdę nie rozumiecie tego co oglądacie? Jakie nagrywanie? Hopkins mógłby nawet wrzucić do internetu nagranie z kamer jak strzela do żony i niczego by to nie zmieniło- bo był już oskarżony o usiłowanie morderstwa i został uniewinniony- a więc sprawa zamknięta, wg amerykańskiego prawa nie można kogoś drugi raz oskarżyć w tej samej sprawie, choćby nagle pojawiły się nowe dowody. Został uniewinniony- tyle. Ale zgubiła go pewność siebie i niezdolność do odpuszczenia- musiał "dokończyć sprawę" i odłączył żonę od aparatury- razem z nowymi dowodami (broń), daje to możliwość wniesienia nowej sprawy- już nie o usiłowanie mordestwa, ale o morderstwo. I dlatego właśnie zakończenie, mimo że przewidywalne, jest świetne. No chyba że nie jest się w stanie zrozumieć co się właśnie zobaczyło...