PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=99120}

Słoń

Elephant
6,9 36 677
ocen
6,9 10 1 36677
8,1 20
ocen krytyków
Słoń
powrót do forum filmu Słoń

Muszę przyznać, że choć znaczenie tytułu jest kwestią jak najbardziej otwartą na wszelkie możliwe przypuszczenia i interpretacje to jednak im bardziej o nim myślę, tym mocniej mnie intryguje i zastanawia, tak że wciąż do niego powracam, nieustannie szukając w nim jakiś niezliczonych, dodatkowych oraz ukrytych znaczeń i treści.

Można odnieść go do buddyjskiej przypowieści o trzech ślepcach, z których każdy poprzez dotyk starał się wybadać jak naprawdę wygląda słoń. Jednemu ucho słonia przypominało liść kapusty, drugi uznał ogon słonia jako węża, natomiast ostatni ze ślepców nogę zwierzęcia przyrównał do pnia drzewa. Choć każdy z nich miał w części rację, to jednak żadnemu nie udało się określić jak naprawdę wygląda słoń.

Ja odbieram ‘Słonia’ jako ogrom spustoszenia emocjonalnego jakie dokonało się w umysłach morderców, zupełny brak w ich zachowaniu jakieś głębszej refleksji, zadumy i przemyślenia swojego straszliwego czynu czy chociażby śladowych ilości wyrzutów sumienia.

To tytułowe ‘duże zwierzę’ może być równie dobrze synonimem czegoś wielkiego, wzbudzającego lęk i wykraczającego poza granice naszego pojmowania i zrozumienia, tak jak niepojęte były zbrodnie, których dopuścili się uczniowie-mordercy oraz przyczyny ich zachowania.

A co dla Was oznacza tytułowy ‘Słoń’?

ocenił(a) film na 9
cherry

Ja skłaniam się ku buddyjskiej przypowieści, po części dlatego że to była wersja którą podał sam Gus van Sant.. Chociaż piękne w tym tytule jest to że każdy może go interpretować w swój sposób

ocenił(a) film na 10
Ryo_Hazuki

Myślę, że Gus Van Sant celowo wybrał taki właśnie niezwyczajny i kryjący wiele znaków zapytania tytuł aby dodatkowo wzmocnić wydźwięk ‘Słonia’ i pobudzić nas do chwili refleksji nad wydarzeniami, których byliśmy niemymi świadkami. Bowiem jak to trafnie napisałeś dla każdego z nas jakże ważny i potrzebny film Van Santa co innego oznacza...

Niezmiennie uderza mnie w ‘Słoniu’ sposób pozornego zdystansowania i braku obecności reżysera. Van Sant zdaje się ograniczać siebie samego do roli obserwatora, rejestrującego jedynie w kadrze szczegółowy, niemal kronikarski zapis wypadków. Jednak nic bardziej mylnego, bo gdy zaglądniemy głębiej dostrzeżemy z jak wielką wagą i precyzją odtwarza Van Sant tamte wymowne, tragiczne wydarzenia, jak krok po kroku nieustannie nie odrywa obiektywu od swoich bohaterów, jakby ‘za wszelką cenę’ nie chcąc dopuścić aby ten dzień się wydarzył i starając się im towarzyszyć do końca, nawet wówczas gdy wszystko wokół nich nieuchronnie przemienia się w ‘martwą ciszę’...

ocenił(a) film na 9
cherry

Niepokojąca w tym filmie jest apatia uczniów którym Van Sant towarzyszy. Wydaje się że nic im sie nie chce. W szkole mają wszystko co byłoby im potrzebne do rozwijania zainteresowań lub wzięcia się za coś interesującego. Tymczasem oni zdają się jakby znudzeni życie- liczy się tylko wyjście na zakupy i poderwanie nowego chłopaka/dziewczyny. Jedynym wyjątkiem jest Eli, ale on staje się jedną z pierwszych ofar.

ocenił(a) film na 10
Ryo_Hazuki

To prawda, że większość uczniów zachowuje się jakby w zwolnionym tempie, jakimś całkowitym zawieszeniu, będąc zupełnie nieświadomym zagrażającemu im niebezpieczeństwu, choć nie wszyscy...A może to po prostu specyficzny styl filmowania całego dnia, z jego wszystkimi dokładnymi retrospekcjami i zwolnieniami kamery, aby odwlec to co było nie do uniknięcia.

Sposób zdawałoby się chłodnego, milczącego i pozbawionego emocji opowiadania historii przez Van Santa można porównać do obojętności morderców popełniających z zimną krwią kolejne morderstwa. Bo co ich tak naprawdę skłoniło do popełnienia tak okrutnego czynu, co sprawiło, że jakby nigdy nic kupili broń i tak po prostu bez żadnego ostrzeżenia zaczęli strzelać? I choć nie ma na te pytania jednoznacznej odpowiedzi, to z całą pewnością dokonali tego strasznego czynu z pełną świadomością, uprzednio dokładnie obmyślając szczegółowy plan zabijania, nie mając żadnych wątpliwości, zahamowań a w ich zdecydowanym zachowaniu próżno szukać niepokoju czy też lęku. I właśnie ta ich czysta i bezlitosna kalkulacja, zarówno gdy na głos przeliczają ilość zabitych czy też gdy mówią wyliczankę przeraża najmocniej i zmusza do wczucie się w położenie uczniów, dla których był to ostatni dzień życia, gwałtownie zakończonego szybkim jak błyskawica ‘bang bang’...

ocenił(a) film na 7
Ryo_Hazuki

Ja mam inne odczucia. Bohaterowie filmu to fajna młodzież, chętnie chodząca do szkoły, udzielająca się na zajęciach.

ocenił(a) film na 8
cherry

"Słoń" to oprócz "Dziewczyny z perłą" najlepszy film sezonu w polskich kinach. Mnie samego także nurtowało znaczenie tego dziwnego tytułu. Zanim dowiedziałem się o opowieści buddyjskiej - moja interpretacja poszła w prezentowanym przez Was kierunku. Od siebie chciałbym dodać tyle, że po zakończeniu filmu przyszło mi coś takiego na myśl: słoń to potulne, roślinożerne zwierze, ale do czas..., gdy zostanie zdenerwowane potrafi wpaść w taką wściekłość, że za pomocą ogromnej siły, jaka w nim drzemie, potrafi zniszczyć wszystko, co stoi mu na drodze. Pozory mylą! - zupełnie jak w filmie Gusa. Alex to nie jakiś tam głupek, który dostał broń i strzela na oślep. Nie jest wyrzutkiem społeczeństwa, tępym narzędziem zbrodni. To chłopak ze średniozamożnej rodziny, wrażliwy na piękno (gra Beethovena, rysuje itd), który po prostu zagubił się w tym świecie. Chce zwrócić na siebie uwagę, pragnie "zaistnieć", chce być ponad... Popatrzcie jak genialnego chwytu użył sam van Sant - chłopak pojawia się w takiej samej sytuacji jak wszyscy jego rówieśnicy. Na początku trudno widzowi zwyrokować, kto będzie tym okropnym mordercą (o którym wiemy, znając choćby szczątkowy zarys wydarzeń)... To co popycha go do zaplanowania i przeprowadzenia tego makabrycznego "polowania" na kolegów zostaje w umiejętny (mistrzowski!) sposób przekazane w niuansach samej historii.
Jeszcze jedno. Mnie osobiście zachwycił w tym filmie pomysł reżysera by pokazać te zdarzenia z zupełnie innej perspektywy. Zamieniając się w obserwatora przybliża on widzom sylwetki zarówno przyszłych ofiar, jak ich katów. Tracą oni anonimowość - nie zostają zapamiętani jako liczby w statystyce policyjnej, czy wiadomościach tv, ale jako prawdziwi ludzie - ze swoimi lękami, uczuciami, zainteresowaniami... Sporą część filmowego czasu snujemy się niczym widmo za plecami bohaterów, poznając mury (korytarze, sale...), które staną się za chwilę miejscem tragedii.
Sposób w jaki przedstawiono samą zbrodnię również jest niesamowity. Czy zwróciliście uwagę, że w niemal wszystkich przypadkach nie widzimy rany postrzałowej? Zbrodnia jest odrealniona, po to by podkreślić jej bezsens. Ofiary w chwili strzału padają i spod ich sylwetek wypływa gęsta ciemnoczerwona ciecz (a nie jasna jak ketchup w tandetnych horrorach) i albo nie widzimy samego strzału, albo następują zbliżenia twarzy ofiar i/lub morderców. Niesamowitość zbrodni podkreślona zostaje przez rewelacyjną scenę polowania na parę (pod koniec filmu). Scigający ich Alex w pewnym momencie pojawia się na tle szkolnych okien. Świecące przez nie słońce i oddalenie postaci powoduje, że zaczyna on dopiero po chwili wyłaniać się z zamazanego tła. Wygląda to jak niespodziewana materializacja jakiegoś monstrum/demona... Naprawdę genialna robota! Gus van Sant jest WIELKI!

ocenił(a) film na 10
Pan_Li

Jak to słusznie napisałeś Van Sant przyjął w filmie rolę obserwatora, jednak tylko pozornie zachowując dystans do wydarzeń odbywających się na ekranie, pozostawiając nam widzom miejsce na ich niełatwą analizę i ocenę. Tak naprawdę jednak całe swoje emocje wyraża on poprzez zachowania bohaterów w obliczu tragedii i poprzez postawę zabójców, a robi to w prawdziwie mistrzowski i pobudzający do głębszych refleksji sposób, sprawiając że świetnie przez Ciebie określona ‘materializacja monstrum/ demona’ - tytułowego Słonia dokonuje się niemal bezgłośnie na naszych zdziwionych i wystraszonych do granic możliwości oczach.

Reżyser podąża swoją kamerą krok w krok za wszystkimi uczniami, prawie nie dając im chwili na zaczerpnięcie oddechu, jakby chciał jak najdokładniej uchwycić każde ich gesty, rozmowy, spojrzenia, które dla większości będą tymi niespodziewanie ostatnimi momentami w ich nagle bezpardonowo zakończonym życiu. I chociaż w jego portrecie najsilniej odczuwalny jest przede wszystkim spokój i wyciszenie, to jednak przez cały czas trwania filmu nie możemy się pozbyć wrażenia, że jest to cisza przed burzą, a raczej prawdziwą nawałnicą. Bowiem bezustannie mamy dojmujące przeczucie, że coś złego wisi w powietrzu, coś, czemu w żaden sposób nie jesteśmy w stanie zapobiec, opóźnić ani też ominąć, nawet pomimo jak największej ilości zwolnień kamery i powtórzeń ujęć poszczególnych scen, którymi Van Sant bez wytchnienia pragnie odwlec nieuniknione okrutne wydarzenia, których będziemy świadkami.

I to właśnie oczekiwanie, bardziej kojarzące się ze swoistym odliczaniem staje się w pewnym momencie nie do zniesienia, gdyż boleśnie przeszywa nas na wskroś, wzbudzając w nas jeszcze gorsze przeczucia oraz pragnienie odkrycia, który z bohaterów okaże się ostatecznie sprawcą. A nie jest to takie oczywiste, bowiem mógł się nim okazać niemal każdy spośród tej niby zwyczajnej grupy ‘chłopaków z sąsiedztwa’. To przede wszystkim na ten przerażający fakt pragnie zwrócić nam uwagę Van Sant, pokazując jak łatwo przychodzi zabicie drugiego człowieka, a broń jest na wyciągniecie ręki.

W postawie zabójców od razu można dostrzec brak jakichkolwiek zahamowań, po prostu wprowadzają w życie powzięty przez siebie plan, nie odczuwając przy tym minimalnych wyrzutów sumienia czy choćby zastanowienia się nad popełnianym niewyobrażalnie brutalnym czynem, co przeraża w dwójnasób. Pomimo, że jak to celnie zauważyłeś brak jest w ‘Słoniu’ standardowo pojętego przelewu krwi, to jednak sprawia, że znika anonimowość bohaterów, a wszystkie morderstwa popełniane są przez nich z prawdziwie zimną krwią, przy maksymalnym okrucieństwie i precyzji każdego wystrzału, nawet do ostatniej pokazanej na ekranie okrutnej wyliczanki…

ocenił(a) film na 9
Pan_Li

To wszystko prawda ale wydaje mi sie ze mimo wszystko porównywanie Slonia do lekko kiczowatej Dziewczyny z Perla jest troszke na wyrost

ocenił(a) film na 10
Ryo_Hazuki

Myślę, że nie chodzi o dokładne porównanie tych dwóch opowiadających o dwóch różnych rzeczach filmów, lecz o odkrywaniu w nich cech wspólnych, elementów które można odnieść zarówno do dzieła Van Santa jak i Webbera. W obu filmach reżyserom udało się stworzyć wyjątkowy klimat pozornego spokoju i wyczekiwania, które osiągają swój kulminacyjny punkt zarówno w wymownym wygrywaniu na fortepianie utworu Beethovena w ‘Słoniu’ oraz w momencie pamiętnego nakładaniu słynnego kolczyka w ‘Dziewczynie z Perłą’.

Przy użyciu skromnych środków artystycznego wyrazu powstały jakże ważne i piękne, choć z różnych względów filmy, z których każdy oddziałuje równie silnie na naszą wyobraźnię, wzbudzając równocześnie zachwyt i smutek. I chociaż ich ocena jest kwestią jak najbardziej subiektywną i otwartą, to jednak dla mnie oba należą do tych niecodziennych i z całą pewnością wartych uwagi wielkich obrazów, w których to co najważniejsze ukryte jest ‘między słowami’ czekając tylko na nasze odkrycie zawartego w nich sensu i przekazu.


ocenił(a) film na 8
cherry

A ludzie nie wierzą w telepatię - czytasz w moich myślach. Poza tym stwierdzenie, że "Dziewczyna z perłą" jest lekko kiczowata jest absurdalne. Tak się składa, że należę to miłośników Veermera (jeszcze na gruuubo przed tym filmem) i był on czystą rozkoszą dla moich oczu. Niektóre kadry były tak piękne, że sam Veermer by się ich nie powstydził. A wyszukiwanie detali z jego obrazów w kadrze, nie mówiąc o doskonałym prowadzeniu samej historii - sprawiają, że "Dziewczyna..." to naprawdę wyśmienite kino!

ocenił(a) film na 9
Pan_Li

Zgadza sie, zgadza. Ja osobiście sam również uwielbiam Veermera, choć akurat "Dziewczyna z Perlą" nie jest moim ulubionym obrazem tego artysty. Jeśli chodzi o zdjęcia w "Dziewczynie z Perlą" również muszę się zgodzić; jednakże uważam że byly one jednym z niewielu rzezczy które tak naprawde czynily ten film niezwwyklym (miedzy innymi obok wystepu Johansson). Mimo wszystko jednak "Dziewczyna z Perla" byla wg mnie przereklamowana- książka Tracy Chevalier niosla w sobie duzo większy ladunek emocji, a jestem doszukiwania sie w ekspresji i mimice aktorów więcej niż tam naprawde jest. I niestety odnioslem wrażenie że więcej dla tego filmu zrobila kampania promocyjna niż sam reżyser. Film byl reklamowany jako film opowiadający o tym co w nim nie jest wypowiedziane, tymczasem mnie wydaje sie ze tak naprawde to co ten film mial mi przekazać, nie dość że nie bylo wypowiedziane, ale tego wcale nie bylo. Mimo wszystkich pochlebnych recenzji dla 'Dziewczyny z Perla" nie moge sie oprzeć wrażeniu że "Dróżnik", który byl w sensie przekazywania emocji filmem podobnym, byl duzo lepszy.

ocenił(a) film na 10
Pan_Li

Telepatia zdecydowanie istnieje, a zwłaszcza ta filmowa;) Całkowicie się z Tobą zgadzam odnośnie ‘Dziewczyny z Perłą’, której klimat bliski jest obrazom Vermeera nie tylko poprzez sugestywne, plastyczne zdjęcia czy znakomitą grę aktorską, lecz przede wszystkim dzięki zawartej w niej tajemniczości i trudnej do zdefiniowania artystycznej głębi, zawierającej w sobie wiele różnych barw i jej odcieni, w tym niewątpliwie tej koloru nieba, obecnej również w powieści Tracy Chevalier.

Niezwykły klimat wyczuwalny jest również w doskonałym ‘Słoniu’, w którym z pozoru chłodne spojrzenie obserwatora kryje w sobie ogromny ładunek emocji, potrafiących wzbudzić w nas zarówno prawdziwe zaangażowanie i autentyczne przeżywanie odbywających się na ekranie wydarzeń po jakże niepokojący ‘lęk pierwotny’.

cherry

Być może właśnie jesteśmy takimi ślepcami nie rozpoznając zagrożeń, przeoczając słonia...
Nie zauważyć słonia, to inaczej: nie dostrzec rzeczy najważniejszej; w tym przypadku: najbardziej niebezpiecznej, groźnej, choć skrzętnie ukrywanej, albo i nie ukrywanej właśnie, a kłującej nawet w oczy, a mimo to nie dostrzeganej. Nawet kiedy Alex rozrysowywuje plan stołówki, koleżanka go pyta, co robi, ale tak naprawdę wcale jej to nie interesuje, wcale nie drąży, nie wchodzi w prawdziwy kontakt – tak żyjemy: powierzchownie, pobieżnie, bez należytej uwagi – bardzo łatwo wtedy o przeoczenie. Przeoczenie nie tylko zagrożenia – przeoczenie człowieka, który tak naprawdę krzyczy: kochaj, kochaj, kochaj (mnie pokochaj - z moimi dziwactwami, dotknij mnie, nawet uderz, zainteresuj się mną)...
Gus van Sant rzeczywiście m.in. odwołał się do wspomnianej przez Ciebie opowieści. Ślepcy ci badając części ciała tego wielkiego zwierzęcia są przekonani, że odkryli jego istotę. Van Sant uważa, że podobnie dzieje się z problemem przemocy w amerykańskich szkołach. Brakuje prawidłowego dla nich rozpoznania.
Druga rzecz, o której van Sant wspomina, to zaczerpnięcie tytułu z angielskiego filmu telewizyjnego Alana Clarke z roku 1989, który służył mu za prototyp. Film ten dotyczył przemocy w Płn. Irlandii. Reżyser brytyjski zdecydował się na taki tytuł ze względu na to, że uważał, iż tematyka jego filmu nie może być przemilczana, jak nie można przemilczeć obecności słonia w gościnnym pokoju.
Alan Clarke powiedział: „Przemoc ta daje się zignorować z taką samą łatwością, z jaką ignorujemy obecność słonia w gościnnym pokoju.”
Bardzo słuszne jest odwołanie się w filmie do fenomenu Hitlera, który przyszedł w masce dobroczyńcy i nie został rozpoznany - cały świat po prostu nie dostrzegł oczywistości, która się za tą perwersyjną postacią kryła. Nie dostrzegliśmy słonia.
(Btw tak pięknie sfotografowane chmury widziałam tylko w „Tryumfie woli” Leni Riefenstahl).
Słoń jako taki zawsze oznaczał zagrożenie i był też wykorzystywany w potyczkach wojennych dla odstraszenia przeciwnika, a nawet jego koni.
Słoń postrzegany jest również jako zwierzę pamiętliwe. Jak mówi przysłowie: Kobiety i słonie nigdy nie zapominają (doznanej krzywdy).
Słoń oznacza też m.in. gruboskórność, nieczułość, brutalność, ociężałość, brak serca.
W filmie van Santa pojawiają się zresztą bodaj dwa wizerunki słoni. Jeden na pewno jako szkic przypięty do ściany – widoczny w trakcie okrążania kamerą pokoju Alexa – drugi jako wzór na kocu rozłożonym na łóżku – chociaż co do tego nie mam pewności.
Co do Hitlera natomiast – zanim objął władzę, często przebywał w Weimarze – wg historyka o nazwisku Holm Kirsten miasto Weimar służyło za próbną scenę przetransponowania myśli politycznej Hitlera, jak również stanowiło swoistą trampolinę dla narodowych socjalistów w ich drodze z Monachium do Berlina. Hitler ukochał to miasto ze wzajemnością. Dlaczego o tym wspominam?
Otóż hotel, w którym Hitler się w Weimarze zatrzymywał, nazywał się „Słoń“. Z balkonu tego hotelu odbierał hołdy i zaszczyty świadczone przez tysiące Weimarczyków. W zachwycie układano na jego cześć rymowanki wygłaszane chóralnie, jak np.: "Lieber Führer sei so nett, komm doch mal ans Fensterbrett".
Rzecz, która zwróciła moją uwagę, to operowanie dźwiękiem w tym filmie. Podkreślało to jeszcze mocniej, jak bardzo bohaterowie filmu byli wyobcowani. Cisza wokół filmowanej osoby (jakby wyłączała się ona całkowicie ze świata otaczających ją osób) przechodziła tylko w tych momentach we właściwy danemu korytarzowi gwar i poszum, kiedy nagle ktoś dostrzegał filmowaną osobę i powiedział jej „cześć“ – zraz po tym ponownne cofnięcie do bezosobowości i całkowitego wyalienowania, zapadanie się gdzieś do głębi samego siebie w otaczającym nas świecie, którego tak naprawdę już nie dostrzegamy, a więc tym samym tracimy i wrażliwość na niego.

ocenił(a) film na 10
Klitajmestra

Wszystkie podane przez Ciebie sposoby interpretacji ‘Słonia’ pokazują jak wielkie jest jego oddziaływanie i jak mocno potrafi wbić się w podświadomość.

Dla mnie film Van Santa jest jak skorupa słonia, twarda i silna z zewnątrz, natomiast w środku skrywająca kruchość i delikatność, niewysłowioną wrażliwość i bolesne piękno. Jak powiedziała kiedyś Isabelle Huppert, że wielki reżyser potrafi pokazać na ekranie ‘piękny smutek’. I właśnie w taki sam sposób odbieram obraz Van Santa, będący równocześnie ukłuciem igłą i poruszającym do granic możliwości skromnym obrazem mówiącym o tym , że choć czegoś nie widać z zewnątrz, to jednak wcale nie znaczy, że to nie istnieje. Jest wręcz namacalne i przytłaczające swym ciężarem tak jak wielkie jest określone przez Ciebie w kontekście całego filmu ‘zwierzę bojowe’.

Mnie również uderzył w ‘Słoniu’ motyw wplecienia w fabułę postaci Hitlera nadając mu dodatkowej symboliki. Jak ważną pełni ona rolę podkreślają dodatkowo Twoje słowa o nazwie hotelu, w którym przebywał Fűrer, o czym wcześniej nie wiedziałam. Jeśli Van Sant o tym wiedział w trakcie realizacji obrazu, a najprawdopodobniej tak właśnie było, to jest to kolejny dowód na to, że tytuł jego filmu nie jest dziełem przypadku, równocześnie stwarzając tym większe pole do interpretacji ‘Słonia’.

Prawdą jest również to, że jak słusznie zauważyłaś zazwyczaj nie potrafimy w swoim zobojętnieniu dostrzec tego co najważniejsze i zarazem najbardziej przerażające, staramy się z reguły leczyć tylko skutki nie próbując zgłębić przyczyn. A jest ich naprawdę wiele i absolutnie nie można ich lekceważyć. Zarówno problemy z akceptacją, własną tożsamością, ukrywanie prawdziwych uczuć, fascynacja Hitlerem i brutalnymi grami komputerowymi, powszechna dostępność i pragnienie ‘zabaw z bronią’ czy też zwykła niemożność wyładowania nagromadzonej złości i agresji oraz wiele innych przyczyn. Jednak bez względu jakie można snuć domysły kogo lub co za tą tragedię należałoby winić, niepodważalnym faktem jest sam wstrząsający akt zabijania, który niemal niepostrzeżenie dokonuje się na naszych oczach, a który postanowili wcielić w życie zdawałoby się niczym nie wyróżniający się, zwyczajni uczniowie. Jak pokazuje film Van Santa nic bardziej mylnego...

użytkownik usunięty
cherry

Wspaniala dyskusja! Jestem pod wrazeniem. wiele sie z niej dowiedzialem i pizee to bez zadnej ironii. Nie jest to moze zbyt knstruktywny glos, ale czuje, ze musze to pochwalic. Szacuneczek!

cherry

Ładnie powiedziane: ‘bolesne piękno’.
Takie bolesne piękno czuje się też w ‘Dziewczynie z Perłą’ i ten przejmujący piękny wynikający z nędzy istnienia smutek...
„...równocześnie ukłuciem igłą i poruszającym do granic możliwości skromnym obrazem mówiącym o tym , że choć czegoś nie widać z zewnątrz, to jednak wcale nie znaczy, że to nie istnieje.” Cherry, to można po prostu skopiować i przenieść do komentarza o filmie Petera Webbera! Czyż można by doskonalej opisać ten film? Nawet nie wiesz jeszcze, jak bardzo te słowa odpowiadają charakterowi tego drugiego obrazu.
Tak, weimarski ‘Elephant’ symbolizuje lub może tu symbolizować gniazdo niewyobrażalnego naonczas, w cichości panoszącego się zła, zakleszczającego się niepostrzeżenie na Europie.
Hotel ten stanowi o dwóch obliczach Weimaru. Nie tylko Goethe i Thomas Mann zajeżdżali do niego na nocleg; również Adolf Hitler, po raz pierwszy w roku 1926, wpisując się do księgi gości hotelowych jako pisarz... (nie dziwota – rok wcześniej Franz Eher Verlag w Monachium wydało przecież książeczkę Hitlera „Mein Kampf”).
Nie w większym oddaleniu niż 10 km na północ od Weimaru hitlerowcy wznieśli w roku 1937 jeden z pierwszych i największych obozów koncentracyjnych III-ciej Rzeszy: 56.000 osób zginęło w Buchenwaldzie. Weimar – ostoja humanizmu – okazał się być ośrodkiem barbarzyństwa.

ocenił(a) film na 9
Klitajmestra

Mimo tego wszystkiego nadal nurtuje mnie jedno pytanie- dlaczego ci dwaj młodociani mordercy ostrzegli Eliego, i kazali mu się wynosić? Skąd wziął się ten objaw koleżeństwa w morzu bezsensu i nielogiczności? Jeśli chodzi o "Dziewczyne z Perłą" to akurat wróciłem z kina z tego filmu i choć nie można go w żaden sposób porównywać ze "Słoniem" to akurat to zdanie które zacytowałaś powyżej, mario, rzeczywiście świetnie pasuje do obu tych dzieł

Ryo_Hazuki

Eliego nie ostrzegli. Eli byl ich pierwsza bodaj ofiara w sali bibliotecznej. Mowisz o Johnie - na zewnatrz budynku. Nie ostrzegli go wcale. John sam sie do nich zwrocil dziwiac sie, co takiego niosa, czy ze tak dziwacznie wygladaja - przeciez obladowani byli bronia na maxa. Mieli ze soba cztery pakunki - torby i plecaki (chyba). John ich zagadnal a jeden z nich powiedzial tylko, ze zaraz cos sie zacznie - nie pamietam dokladnie ich slow. Tak samo w sumie zachowuje sie Alex w stolowce - taka mila mulatka pyta go, co tez on tam smaruje na kartce. I tez podaje jej informacje, ktora dla czujnego ucha bylaby sygnalem o zagrozeniu (dokladnie jego slow nie pamietam). W tym rzecz, że Alex i Eric dzialaja na bezczela. Sa na tyle zdeterminowani wykonac zbrodnie, ze nie ma to wiekszego znaczenia, czy komus dadza coś a la ostrzezenie czy nie - czuja sie jakby nadludzko - a ta reszta to dla nich kmioty bez pojecia, ktore sie zmiata z dzialka i czesc. To nie bylo zadne ostrzezenie, tylko rzucona mimochodem informacja - a ze w planie mieli otworzyc ogien na terenie szkoly a nie przed szkolą, no to tak zrobili i bylo bez znaczenia, ze osoby na zewnatrz sie uchowaja. Zwykle polowanie. Jak wybierasz sie na polowanie, tez masz wyznaczony na to teren. Przy czym gdyby John np. wszedl za nimi do szkoly - niechybnie by zginął. Rozwalali każdego, kto znalazł się w polu rażenia. Urządzili przeczesanie terenu.

ocenił(a) film na 9
Klitajmestra

Cóż, w tym przypadku musze się nie zgodzić. Alex i Eric, kiedy John zapytał ich co robią powiedzieli coś w stylu: "Szukuje się niezłe gówno. Lepiej stąd zjeżdżaj". Poza tym z tego co zdarzyło się naprawde w Columbine, wiemy że dwaj mordercy rzeczywiście ostrzegli jednego ze swoich kolegów żeby tego dnia nie przychodził do szkoły. Van Sant pokazał to mniej jednoznacznie, jednak i tak wyraźnie widać ten przejaw koleżeństwa, co jest tym bardziej zastanawiające, jeśli się weźmie wyliczankę którą jeden z nich wykonał przed ostatnim zabójstwem pokazanym w filmie.
A tak w ogóle, to dzięki z uświadomienie mi imienia bohatera o którego mi chodziło.. :)

użytkownik usunięty
Ryo_Hazuki

Owszem, masz racje. Niemniej nie bylo ich intencja ostrzegac - przynajmniej w filmie. Po prostu byla to reakcja na zaczepke ze strony Johna. Inaczej nikt nie uslyszal by nic.
To co mowisz o prawdziwym wydarzeniu jest ciekawe. Moze sprawe podraze.

użytkownik usunięty

Moim zdaniem "ostrzegli" Johna dlatego, iż był tak jak oni homosexualista - swiadczyc o tym moze scena "robienia zdjecia" - John uderza sie w posladek, co jest praktycznie jednoznacznym znakiem swiadczacym o jego seksualnosci.

Cos w tym jest - w koncu nie bez powodu i pogadanka, na ktora sie wybrala przyjaciolka Johna, byla o homoseksualistach.

użytkownik usunięty
Ryo_Hazuki

Nie udalo mi sie nic wyszperac w sprawie ostrzezenia, ale za to znalazlam informacje, ze w Columbine zastosowane zostaly rowniez domowym sposobem wykonane bomby i inne materialy wybuchowe wokół budynku szkolnego - i tego film Gus van Santa tez nie zawiera - bo i nie musi. Film jest inspirowany wydarzeniami w Columbine, ale oparty tez na różnych innych tego typu wypadkach jak i doswiadczeniach wlasnych van Santa z jego czasow szkolnych - tak przynajmniej opowiada.

użytkownik usunięty

Obejzyj scene kiedy para bochaterow czeka na korytarzy patrzac co chwile na zegarki zeby po chwili ze zniecierpliwieniem ruszyc do biblioteki. Wlasnie wtedy czekali na wybuch bomb ktore nie wybuchly.
Takze podczas planowania wspominaja o bombach ktore wedlug nich powinny wysadzic pol szkoly. Tak samo pozar szkoly nie powstal od strzalow.

ocenił(a) film na 9
cherry

zgadzam sie z przedmowcami, ale film wywarl na mnie ogromne wrazenie.
Ten chlod rejestracji zdarzen. Wgniotlo mnie w fotel.

użytkownik usunięty
parabola103

Hmm, uważacie, że klepanie się w pośladek już świadczy o seksualności?? A nie słyszeliście kiedyś o "robieniu sobie jaj"? To nie było wcale jednoznaczne według mnie, i seksualność Johna nie miała chyba tutaj nic do rzeczy. Pozory mylą. Ale można tutaj tylko spekulować.

Według mnie przeceniacie ten homoseksualizm, może jest on zresztą umieszczony w filmie, aby zasygnalizować "błędny trop" (taki kolejny "słoń", przyczyna, która nie jest przyczyną) ...
Klepnięcie się w pośladek ma świadczyć o homoseksualizmie - śmiechu warte, nigdzie nie jest powiedziane, iż John ma jakiekolwiek skłonności ku płci odmiennej ...
Scena pod prysznicem też nie jest jednoznaczna - chłopaków nie łączy jakiś zdeklarowany związek, są w wieku, kiedy przeżywa się wahania co do swej orientacji, nie mieli wcześniej żadnych doświadczeń tej natury, a kumpel był po prostu "pod ręką" ...
A pogadanka ? - nie można rozpoznać homoseksualisty, tak, jak nie można rozpoznać mordercy i tyle ...

Mrs__Caterpillar

zgadzam się w 115% z koleżanką, właśnie to próbowałem powiedzieć w jednym z postów wyżej. Klepanie się po tyłku i już homoseuksalizm to jakaś paranoja.

Ded

Temat sprzed roku, ale na pewno warto go dalej ciągnąć. :)

Na temat tytułu to zgadzam się z Klitajmestrą. Dla mnie słoniem są Ci, co mordują, co zabijają. Są takim wielkim oddziaływaniem, widać, że coś jest nie tak, że potrzebują czegoś, czego nikt im nie daje. Wołają o pomoc, inni to widzą, bo takie zjawisko jest wszechobecne, rzuca się w oczy, ale nic nie robią w tym kierunku, nie mogą tego zauważyć, choć jest to takie oczywiste lub może po prostu nie chcą. W każdym razie jest to bardzo smutne rozmyślanie o tego typu sprawach. Uważam, że to, co zrobili było złe i okrutne, ale tak się zastanawiam jak oni musieli się czuć odrzuceni, niechciani, porzuceni i niekochani, że zrobili taką potworną rzecz.

Natomiast co do sceny pod prysznicem, to myślę, że nie ma z homoseksualizmem nic wspólnego. Chłopcy byli zostawieni sami sobie, mieli w zasadzie tylko siebie i nikogo więcej. Być może tak bardzo chcieli kogoś dotknąć, poczuć jak to jest, być blisko z inną osobą, czego nigdy nie zaznali...

cherry

z początku myślałam że to pewnie tego chłopaka przezywali słoń i dlatego taki tytuł ale on nie miał żadnej ksywki..nie mam pojęcia dlczego akurat ten film ma tytuł 'SŁOŃ'??

cherry

wg mnie tytuł odnosi sie do zabojcow, a wlsciwie do relacji miedzy nimi, a ich pozniejszymi ofiarami. koledzy Alexa i Erica mysleli, ze ich poznali, ze znaja ich na wylot. na podstawie kilku godzin spedzonych z Alexem i Ericiem uczniowie starali sie ich zrozumiec (tak jak slepdzy z przypowiesci na podstawie fragmentu ciala slonia, chciali go zdefiniowac). odbierali ich jako socjopatow i ofiary losu. okazali sie byc zupelnie innymi osobami. znajomi morderow tak naprawde poznali tylko drobna czesc ich osobowosci, bo czy mozna kogo doglebnie poznac? zbadac na wylot? czlowiek to taka nieprzewidywalan istota.

cherry

Dzięki za świetny tytuł.
Pomógł mi w zagadce co reżyser chciał powiedzieć w tym filmie.
A odpowiedzią jest tytuł ''Słoń''
Myślę ze reżyser chciał powiedzieć że ci dwaj chłopcy byli jak Ślepcy z buddyjskiej przypowieśći.Ponieważ żle interpretowali otaczający ich świat nie widzieli jakiegoś dobra.
W konsekwencji zrobili co zrobili.
Reżyse mógł też powiedzieć w tym filmi że ci dwaj byli niczym zwierze tytułowy Słoń,który w szale niszczy wszystko co mu stoi na drodze.
Tak czy siak film piękny w formie i straszny zarazem.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones