Jak widzę jest tu wiele głosów mówiących o tym jak słaby jest ten film, kiepski, syfiasty, okropny, ble i do dupy.
Szkoda że nie mogę się z Wami zgodzić.
Zapewne dlatego że mam dopiero 15 lat i nie potrafię dobrze ocenić filmu, jestem prawdopodobnie za młody.
Mówicie "słabe aktorstwo". A zauważyliście coś co przewija się na końcu filmu, napisy? Hm? W nich wymieniono imiona wszystkich nastoletnich aktorów, ku memu zdziwieniu imiona fabularnych postaci były takie same jak realnych aktorów. Amatorzy.
Może się mylę, ale według mnie John - chłopak w żołtej koszulce grał nieźle, dobrze oddał przejęcie tym że do szkoły wchodzi dwóch ubranych jakby zamierzali kogoś zabić, był wystraszony, próbował coś zrobić, ale nie wiele mógł...
Co do muzyki - Dla Elizy pasuje do tego filmu, MSZ, idealnie. Tak jak Jazda Valkirii do Czasu Apokalipsy. Van Sant naprawdę się popisał, bo mniemam, iż jego to był pomysł...
Tak, to jest arcydzieło, co prawda nie takie jak Osiem i Pół czy 2001: Odyseja Kosmiczna, lecz zalicza się do najlepszych filmów ostatnich lat.
Już nawet nie chodzi o to, że film porusza sprawę dostępności broni, problemów nastolatków, kłopotów z edukacją USA, mało by mnie to obchodziło, jednak Van Sant nie zajął się wyłącznie tak płaskimi zagadnienami, wzbił się wyżej - osiągnał poziom ludzkiej psychiki, grozy, która jest codziennością w naszym społeczeństwie. Czyż Ci mordercy nie byli normalni? Tacy zwykli, przeciętni. Chodzili do szkoły, po prostu BYLI.
Na szczęście reżyser nie gdybał co było ich motywacją do tego obrzydliwego mordu. Być może zgodziłby się ze mną - motywu nie było.
Oni chcieli się "dobrze bawić". Jest taka kwestia gdy omawiają plan - "have fun" czy coś w ten deseń. Właśnie - "have fun".
Pięknego tak i podłego filmu jeszcze nie widziałem.