Pomysł na film ciekawy, choć pojawiał się w innych produkcjach. Kamera śledząca przez cały dzień poczynania uczniów ,,feralnej" szkoły. Ludzie Ci się nie znają (przynajmniej nie tworzą jakiejś zgranej paczki, widząc i mijając się na korytarzach).
Tak wygląda zarys filmu. Niestety brakuje tu emocji (wśród bohaterów), swego rodzaju więzi łączącej ich. Nie wzbudzają oni przywiązania widza. Z czasem staje się też denerwująca praca kamery, jakże charakterystyczna dla tego reżysera, która wiecznie podążając za plecami aktorów, dziwnie operująca ostrością, staje się męcząca i nudząca zarazem.
Największą wadą jest jednak moim zdaniem wybrakowany scenariusz, bądź styl pracy reżysera. Oprócz dwu zdaniowej informacji, przekazanej nam notabene w ostatnich pięciu minutach filmu, nie znamy pobudek jakie kierowały ,,zamachowcami". Słabo też została odwzorowana szkolna rzeczywistość. Budynek sprawia wrażenie opuszczonego. Wielki rozległy kompleks jest podczas prawie całego filmu wyludniony.
To tyle na wstępie. Jeśli ktoś podjąłby się polemiki, przedstawię kolejne argumenty. :)