czy zrobilibyście to, co Nelson? tzn pozwolilibyście jej odejść? Wiem, że to bardzo trudne i ciężko tak sobie gdybać, dopóki się nie jest w takiej sytuacji, ale tak hmm teoretycznie.
Oczywiście, że nie pozwoliłbym jej odejść. Bycie z kimś to nie tylko miłe i piękne chwile, także i w złych chwilach trzeba być obok, pomóc i wspierać. A słodki listopad i tak pozostanie słodkim listopadem i wspomnienia nikt nie odbierze.
Z drugiej strony....
Są tacy ludzie, że Jesli ichdopadłaby taka choroba woleliby, żeby partner nie był świadkiem ostatnich chwil ich życia. To musi być strasznie trudne emocjonalnie.
Mozna zrozumieć postać graną przez Charlize. Ale ja chyba nie pozwoliłbym jej odejść.
Ale gdy się kogoś kocha potrafi się zrobić dla tej osoby wszystko. A jeśli ta osoba poprosi by pozwolić jej odejść? I to jest to czego pragnie? Rzeczywiście trudno odpowiedziec na takie pytanie...
Dobrze zrobił że pozwolił jej odejść. On zrobił dla niej wsyztsko co mógł i pokazał że ją kocha. Jednak ona wolała odejść. Twierdziła że go kocha i chce żeby on zapamiętał ten miesiąc jako idealny (jednka z tego miesiąca zapamięta tylko tyle że jedyna osobą którą pokochał w zyciu nie chciała z nim być). Warto jeszce by było uswiadomić Sarę że kochać to dzielić nie tylko to co piekne i dobre ale przedewszytkim to co złe i brzydkie. Także uwazam że koleżanka zachowała sie strasznie. Jednym słowem można powiedziec że kobita sie zachowała samolubnie a on coż on biedny mógł zrobić porwać ją??
Dzieki za odpowiedzi :) Jak się tak nad swoim własnym pytaniem zastanawiam, to nie wiem. Rozumiem ją, że chciała, by zachował tylko piękne wspomnienia i ją piękną. ALE rozumiem też jego, on chciał z nią być zawsze, a ona mu nie pozwalała. Co by nie zrobić - będzie źle..
nie sądze, żeby ona zachowała sie samolubnie, myślę, że nie tylko chciała by zapamiętał tylko te piękne chwile, ale chciała tez oszczedzic mu mnóstwo cierpienia związanego z jej śmiercią. I to dla niej samej napewno tez nie było łatwą decyzją.
uwazam ze jest to najwyzszy z etapow milosci kochac tak bardzo i pozwolic komus odejsc dla jego dobra i szczescia zdajac sobie sprawe z wielkiego uczucia ktorym obdarzamy ofiarujac wszystko co bylo mozna mowiac "zrobie dla Ciebie wszytsko"...
tylko z drugiej strony, czy miloscia jest skazanie kogos na dlugie, jak nie do konca zycia, zamartwienie sie o druga osobe, przeciez on caly czas bedzie sie zastanawial czy juz umarla, kto sie nia zajmuje itp.,
koles bedzie sie tym dreczyl non stop, wiec czy z nia zostanie czy nie i tak bedzie podobnie, z ta roznica ze jak zostanie to caly czas bedzie z nia
To, że on odszedł na jej prośbę to była esencja miłości, bo musiał się wyrzec jej ostatnich chwil życia. Zrobił to wyłącznie dla niej, bo wiedział, że ona czuje się bezradna i że chce pozostać w jego wspomnieniach piękna i szczęśliwa, po to żeby w ten sposób "przeżyć" i pozostać zdrową. Dzięki temu on pozwolił jej samej zachować wspomnienie chwil z nim, pozornie nie skażonych chorobą, która ją pokonała, a z którą ona prowadziła miesiącami swoją prywatną wojnę. Myślę, że większość z nas nie byłaby w stanie odejść, bo na to trzeba ogromnej siły i ogromnej miłości.