Patos aż bije po oczach !!!("chcę abyś właśnie taką mnie pamiętał, pełną życia, piękną!"czy jakoś tak albo te niekończące się rozmowy o tym, że nie mogą być razem )Film może jest wzruszający (przyznaję kilka scen nawet mnie poruszyło) ale w bardzo amerykańskim stylu, co nie jest tutaj komplementem, bynajmniej:) Ponadto, trochę odrealniona była ta ich miesięczna miłość...I jeszcze ci transwestyci mający wprowadzić chyba wątek groteskowy, tymczasem albo zupełnie jestem pozbawiona poczucia humoru, albo to zupełnie śmieszne nie było...I jeszcze ta kelnereczka zbesztana przez reklamowego potentata, szlochająca przy gościach (swoją drogą, prawdę jej powiedział, w dodatku jej nie obraził, tylko przypomniał co należy do jej obowiązków. No i główny bohater,który wtedy rycersko staje w obronie niewiasty....Nie wydaje Wam się to jakieś banalne? Główna para aktorska na pewno bardziej podobała mi się w Adwokacie diabła;)Ale rozumiem, jeśli ktoś lubi takie romantyczne uniesienia, to rzeczywiscie Slodki listopad mógł mu się podobać. A co do mnie- mówiąc eufemistycznie, mam mieszane uczucia, ale jak już kiedyś gdzieś wspominałam, mam bardzo nieczułe serduszko.
nieee... nie masz "nieczułego serduszka". Ja uwielbiam niektóre po części ckliwe filmy (typu: Titanic, Miasto aniołów) ale ten naprawdę ma momentami coś odpychającego i takiego... odrealnionego. Natychmiastowa przemiana z biznesmena w gościa odrzucającego milionowe kontrakty i wchodzącego we flanelowej koszuli przez okna? No i denerwuje mnie końcówka. Nie wiem czy to, że byliby razem byłoby lepsze (taki koniec nadaje trochę nowe spojrzenie na film) ale ta ewidentnie do mnie nie przemawia. Pozdrawiam ;)
Dla mnie nieznośnie sentymentalny, nierelany i nudny... Strata czasu, ale to tylko moje zdanie...
Pozdrawiam Filmweb'owiczów.
Tak. Zgadzam się.
Jestem skrajnie pokręcona.
Słucham mocnego rocka. (Nie tylko). Uwielbiam horrory. I ambitne filmy.
I w końcy wyłazi ze mnie sentymentalny babsztyl.
Pasjami oglądam takie sentymentalne, ckliwe, smutne, beznadziejne filmy. I ryczę 3 dni.