Chyba dotąd najciekawsza antologia horroru, jaką obejrzałem. W końcu to daleki wschód! Uwielbiam twórczość z tamtych rejonów, dlatego oglądałem "Three... Extremes" z wypiekami na twarzy. To prawdziwa uczta dla fana kina azjatyckiego. Każda z historyjek jest na swój sposób bardzo dobra, a całość pozwala widzowi znaleźć coś dla siebie. Więc może po kolei:
1. "Box" - dramat psychologiczny który chwieje się na granicach koszmaru sennego. Ciekawe przedstawienie ludzkiej bojaźni. Mimo, że ten fragment jest nieco monotonny, ogląda się go dobrze. Ciekawe zakończenie. Cisza i scenografia dodaje uroku. 8.4/10
2. "Dumplings" - ten film może być postrzegany jako czarna komedia, i owszem - jest tu szczypta tego humoru, lecz nie przesadzajmy z tak odważnym określeniem. Bardzo mi się podobała subtelna otoczka ukrytego horroru, pokazania do czego człowiek jest zdolny, by osiągnąć swój cel. Niesamowicie dobrze się oglądało, na plus przekonująca Miriam Leung oraz uroda Bai Ling + jej głos i rola. 9/10
3. "Cut" - a to ci dopiero. Film zaczyna się dość przeciętnie, ale jak przychodzi co do czego, czyli główna akcja na planie filmowym, widz wciąga się. Obserwujemy poczynania bohatera i "egzekutora", którym jest aktor. Jest tu groteska, czasem napięcie i niesamowicie psychodeliczne przedstawienie wyboru moralnego. Bardzo dobra reżyseria i ciekawa końcówka, nie dająca spokoju. 8.8/10
Gorąco polecam "Saam gaang yi" wszystkim fanom horroru i w ogóle kina azjatyckiego, bo to wyjątkowo smaczny kąsek.
P.S. Pierożki wyglądały całkiem smakowicie, ale gorzej z zawartością:D.