Saga "Zmierzch": Przed świtem. Część 1

The Twilight Saga: Breaking Dawn - Part 1
2011
5,7 148 tys. ocen
5,7 10 1 147683
2,9 19 krytyków
Saga "Zmierzch": Przed świtem. Część 1
powrót do forum filmu Saga "Zmierzch": Przed świtem. Część 1

tak jest

ocenił(a) film na 6

Prawda jest taka, że przeciwnicy tych filmów, książek czy tez jednego i drugiego podniecają się tym bardziej niż fani. Czerpią wręcz perwersję z pisania jacy to ludzie którzy lubią są głupi, infantylni i tym podobne.

ocenił(a) film na 8
Ingrid_Fox

Otóż bracie to! Tym milej przeczytać wpis od kogoś kto podchodzi do sprawy bez spiny. Boję się wspomnieć już gdziekolwiek o głównych aktorach, bo Bóg wie, jak to zostanie odebrane. Naukowcy twierdzą zgodnie, że Biblia jest najbardziej poczytaną księgą w historii świata. Bóg wysoko postawił poprzeczkę, ale Pani Mayer już nadciąga. :-) A tak serio to cytując "Laskę" - 'trzeba po prostu wyluzować". Dlatego ludzie bez agresji. Pisanie nieprzychylnych komentarzy nie jest, ani modne, ani mądre, o ile rzecz jasna jest to robione na siłę. Coś mi się wydaję, że Zmierzch ma już tak wielu antyfanów, że więcej odwagi muszę mieć jednak fani by wyrazić głośno swój osąd. Ja osobiście jeszcze tej części nie widziałem, ale słyszałem, że jest najlepsza z całej czwórki.

Dr_Nobody

Przez odwołania do poprzednich części (muzyka!) podkreśla sentyment. W takim wypadku trudno nie wybaczyć mu pewnych niedociągnięć.

ocenił(a) film na 8
Bernee

Rozumiem, że piszesz o "Przed Świtem"?

Dr_Nobody

Tak, mam na myśli "Przed świtem".
I muszę przyznać, że cieszę się znajdując na tym forum ludzi, którzy utrzymują zdrowy dystans do tych filmów.

ocenił(a) film na 3
Dr_Nobody

przepraszam, ale pragnę kulturalnie dodać swoją opinię. otóż ciągłe pisanie o rzekomym prześladowaniu też jest przesadą. ile jeszcze tematów takich powstanie? po za tym porównując komentarze po premierach z poprzednich części ta owa napaść (w połowie uzasadniona, a w połowie nie- w zależności od komentarzy i ich przesłania) zdecydowanie zmalała. w porównaniu do 1 części to nawet o 80%.

LeaMao

Tu się zgodzę, <cukier>
kiedyś było tu o wiele gorzej pod tym względem.
Ale może właśnie im więcej się o tym mówi, tym bardziej problem zanika.
To tylko taki jeden argument. :)

ocenił(a) film na 3
Bernee

tak, ale w drugą stronę też nie można przesadzić. na razie nic się nie dzieje, ale widzę tendencje do przeginania. na tym forum widziałam już dużo komentarzy w których ktoś normalnie pisał negatywne opinie i pokazywał błędy w filmie po czym był jechany przez osoby będące za Zmierzchem, że niby jak mu się coś nie podoba to ma się nie odzywać i pojawiały się zarzuty o naskakiwanie na nich. to jest dla mnie bardziej denerwujące niż niesprawiedliwe ataki antyfanów.

LeaMao

Dla mnie nie. Owszem, część zwolenników, i nie kłócę się jak znaczna, tak się właśnie zachowuje i to jest prymitywne. Tutaj właśnie brakuje spokojnych rozmów fanów z antyfanami na temat filmu, bo ludzie upajają się posiadaniem własnej opinii, a całkowicie odmienne stanowisko już ich paradoksalnie zupełnie nie interesuje.
Bywały sytuacje (ale chyba ich nie wskażę - w każdym razie i tak na tym forum wydarzyło się już wszystko), kiedy za fanami snuła się jakaś nadąsana dusza i powtarzała, że Zmierzch jest nudny, tani, beznadziejny i sama nie wiedziała, czego chce, bo na wszelkie odpowiedzi znowu tylko powtarzała, że jest nudny, tani, beznadziejny. Fani (po przejściach!) mogli łatwo dojść do wniosku, że ktoś po prostu próbuje się z nimi drażnić. Przepraszam, ale ja też bym chyba nie wytrzymała - bo, albo dojdziemy (ale nie Ty i ja, Lea, nie mogłam znaleźć lepszego sformułowania) do jakichś konkretnych wniosków, albo ja tym bardziej nie rozumiem, po co mi się zawraca głowę, skoro moja opinia, argumenty są - tak po prostu - nie brane pod uwagę.
Antyfani też zachowują się nielogicznie, napastliwie i prymitywnie, tylko że to podobno oni są mądrzejsi, bo znają się na filmach. A tych, od których więcej się wymaga, surowiej się ocenia.

ocenił(a) film na 8
LeaMao

Piszę jako osoba zupełnie neutralna. Nie przesiaduję na forach i nie przekopuję się przez zwały komentarzy, więc nie mam pojęcia ile jakich jest. Ja wypowiadałem się jako ktoś kto coś tam, gdzieś tam usłyszał, czy to na ulicy, czy wśród rówieśników czy w internecie. Zgodziłem się z Ingrid_Fox, dlatego, że to jest jeden z bardzo nielicznych komentarzy który napisany byl w tym tonie, a który miałem przyjemność przeczytać.
A co do wypowiedzi Bernee. Ja myśle, że porostu Zmierzch się nieco przejadł. Bum będzie jeszcze raz, kto wie czy nie największy. W końcu to pożegnanie z rodziną Cullenów.

Miłego dnia.

użytkownik usunięty
Dr_Nobody

"Nie przesiaduję na forach i nie przekopuję się przez zwały komentarzy"
a następnie
"Zgodziłem się z Ingrid_Fox, dlatego, że to jest jeden z bardzo nielicznych komentarzy który napisany byl w tym tonie, a który miałem przyjemność przeczytać."

Jeśli jest ich tak mało , to jednak musiałeś sie przekopywać

ocenił(a) film na 8

Nie sądze by te wypowiedzi się wzajemnie wykluczały. Stwierdziłem, że przeczytałem mało komentarzy które napisane były w podobnym tonie, a nie, że w ogóle ich jest mało. Jeżeli czytałeś całą rozmowę, to musiałeś zauważyć co napisała LeaMao. A w czym mogę jedynie jej zaufać, mianowicie, że jest ich sporo. Tematy które ja czytam to tylko te które są na stronie głównej filmu. Praktycznie zawsze, rzadko mi się zdaża by czytać archiwa. A co do wypowiedzi poniżej, to z tym się muszę niestety zgodzić. Im większa moda na jakieś nowe zjawisko w popkulturze, tym więcej ludzi którzy wybierają "stronę" dla samej ideii, co nie zawsze jest zgodne z glosem serca. Moim zdaniem moda na Zmierzch wróci za kilka lat. Ilu teraz jest fanów Harrego Pottera, który swoje najlepsze lata ma już za sobą. Ilu jest fanów RTL-owskich anime? Ilu jest fanów Pokemonów? Jeśli pamiętacie, w pewnym momencie interesować się tymi sprawami to był obciach. Tak jak teraz Zmierzchem.

Dr_Nobody

Przejadł się, nie jest nowością. Za parę lat wiele młodych dziewczyn zainteresuje się Zmierzchem, ale ważniejsze dla nich będzie to, co wyjdzie nowe i z czym będą na bieżąco. Drugi porównywalny boom nastąpiłby, gdyby zrobili uwspółcześniony remake. Za parę lat...
Wiele dziewcząt zmieniło zdanie o sadze, jak gdyby ze wstydu. Nie wiem, czy to dlatego, że mają dość jej wszechobecności, czy boją się, że ktoś je posądzi o miłość do Edwarda. Dla mnie saga była okropnie napisana, ale ciekawa, film był super, dwójka też w miarę, trójka fatalna, a czwórka? Słaba i tak niesamowita! Te opinie się z biegiem miesięcy nie zmieniły i ciekawa jestem, czy kiedyś się zmienią. W każdym razie wciąż okazuje się, że chowam wielki sentyment dla tego młodzieńczego zainteresowania.

Miłego... wieczoru.

ocenił(a) film na 8
Bernee

Moje z kolei ulubione części to jedynka (film i książka) i trójka (książka). Dwójka i czwórka, wrażenia na mnie nie zrobiły. Chociaż muszę przyznać, że ta opinia może być nieco spaczona, właśnie przez jej fenomen. Pierwszą część czytałem, zanim ktokolwiek o niej słyszał (oczywiście spośród osób które na co dzień nie czytają nic poza streszczeniami lektur.) No ale to w ogóle moje klimaty. To znaczy, mgła, deszcz, tajemnica. Pewnie dlatego tak lubię Burtona. Sczerze mówiąc jakoś nie ciągnie mnie żeby sięgnąć po nią ponownie, przynajmniej póki co. Za to mam bzika na punkcie Harrego Pottera. Książka, film, i wszystko co z nim związane. Całą sagę przeczytałem kilkanaście razy. Ehh... (-:

ocenił(a) film na 3
Dr_Nobody

Potter jest najlepszy i nic go nie przebije :) szkoda, że to już koniec

LeaMao

Szkoda, ale błędnie myślałam, że nie przeboleję tego pożegnania. :) Najwyraźniej zakończenie całkowicie mnie usatysfakcjonowało. Chociaż myślę, że gdyby napisała jakąś kontynuację, zabiłabym się lecąc po tę książkę.

Dr_Nobody

Mnie Meyer zawiodła pomimo tego, że miała ciekawą wizję.
Mogę spytać o Twój wiek? To z ciekawości. Nie każdy ma tutaj, zwłaszcza chłopcy (mężczyźni), odwagę przyznawać się do lektury Zmierzchu, właśnie przez ogólne przekonanie, że trzeba być upośledzonym emocjonalnie, by to lubić. A przecież czytać można wszystko.

ocenił(a) film na 8
Bernee

Jasne. Mam dwadzieścia dwa lata. I nie uważam się za upośledzonego emocjonalnie. Choć nie jestem molem książkowym, to książki czytać lubię. Ale jest tyle innych ciekawych zajęć, że za znawcę uchodzić nie mogę. Nie wiem ile Ci to powie, ale moimi ulubionymi pisarzami są Carroll, Steinbeck i Zafon. Pierwszy za to "coś", drugi za ciepło i więzy rodzinne, a trzeci za klimat. Zafon to według mnie jeden z najlepszych speców od budowania klimatu. No, oczywiście tuż obok Pani Rowling, ale tego chyba nie trzeba nikomu mówić. :)

Dr_Nobody

Nie, niestety. Nie może mi to nic powiedzieć, bo nie znam tych autorów. Z tego, co o nich przeczytałam (w Wikipedii), wydają się całkiem ciekawi i może kiedyś się na nich natknę, ale na razie wciąż czeka w kolejce cała lista pozycji, z którymi chciałabym się zapoznać.
Klimat Harry'ego Pottera jest jeden w swoim rodzaju, ale to wciąż jedna książka i jedyny świat, jaki stworzyła. Nie wiadomo, czy trochę inny temat obudowałaby tak samo zgrabnie. Ale przypuszczam, że tak. W końcu jest genialna.
Gdyby nie ta rozmowa, nie dowiedziałabym się o istnieniu tego: http://pl.wikipedia.org/wiki/Prequel_serii_Harry_Potter
Muszę to gdzieś znaleźć. :) Priorytetowo!

ocenił(a) film na 8
Bernee

To opowiadanie jest na necie. To tylko kilka słów. W sumie nie oczekuj zbyt wiele. Może Ci się spodobać, ale nie wnosi nic nowego do Harrego. Wpisz tytuł w google i Ci wyskoczy. :) A czytałaś "Intruza" Meyer?

Dr_Nobody

Już znalazłam. I przyznam, że odebrałam je jak kiepski fan-fic. Chyba się za bardzo ucieszyłam. :)
Nie, nie czytałam. Ty czytałeś? Podobał Ci się?
A mogłabym spytać, za co polubiłeś jedynkę i trójkę (książki Zmierzchu)? O ile pamiętasz, bo rozumiem, że czytałeś je już jakiś czas temu.

ocenił(a) film na 8
Bernee

Intruza nie czytałem, ale chciałbym przeczytać, by mieć jakąś skalę porównawczą. Co do tego opowiadania Rowling, to właśnie bałem się, że się możesz zawieść. Sam czułem pewien niedosyt. No, ale...
A co do Zmierzchu. Jedynka podobała mi się za tą tajemnicę, za klimat, za postawe Edwarda. W sumie wolę Jackoba, ale ideologicznie jestem o lata świetlne bliżej Edwarda, niż Jackoba. To znaczy nie jestem takim typem "kumpla" jak on. No i za te wampiry. Ja wychowałem się na nieco mroczniejszych krwiopijcach. Stoker, Oldman, Lugosi, Shrek i te sprawy. Podobały mi się te wampiry Meyer, ale popularyzowanie ich to nic dobrego. W końcu z zamierzenia, są tajemniczy, niedostępni, mroczni. A teraz? Niedługo otworzę lodówkę i na mleku znajdę jakiegoś wampira-wegetarianina. Nie spodziewałem się takiego przebicia tej serii. Tak jak już gdzieś wspominałem, czytałem jedynkę, na długo zanim dostała się na listy bestsellerów. A trójka? Hmmm, chyba za to, że coś drgnęło. Taka wojna z nosferatu, w dodatku przedstawionymi jako tak dalece poteżne, musiała być czymś co zaciekawi faceta. Owszem lubię sobie czasem przeczytać czy obejrzeć jakiś romans, ale z umiarem. 4 tomy takiej dozy miłości, może okazać się dawką śmiertelną dla mężczyzny. No i dochodzi wojna z Hispo. Którzy na dodatek potrafią sobie czytać w myślach. Mieszanka grozy z humorem. Czyli coś a'la Burton.

Ale się rozpisałem, może Ty teraz się coś poprodukujesz? :-)

Dr_Nobody

Nie wiem tylko, czym mogłabym Cię zainteresować. ;)
Jeśli chodzi o Zmierzch, nie podobał mi się ani trochę. Było parę ciekawych momentów, fajnych tekstów no i muszę przyznać, że trafia do mnie jego fabuła jako ogół wydarzeń i ich znaczeń, ale ten opis… dla mnie już tam było za dużo wzdychania, dlatego nie poleciłabym tej książki żadnemu facetowi, chyba, że zależałoby mu na tym, by wyrobić sobie pogląd. Również przez to nie odczułam w ogóle żadnego klimatu. Marzyłam o tym, by w którejś scenie to przeklęte volvo Edwarda eksplodowało (dopiero pewna parodia ziściła moje fantazje), żeby przestał nim szpanować – odwoływanie się do marzeń nastolatek o bogatym chłopaku nie był dobrym pomysłem. Nie zgadza mi się to z wymową książki o bezinteresownym i pełnym poświęcenia uczuciu.
W dwójce podobała mi się relacja Belli i Jacoba. Szczerze go polubiłam, bo jako jedyny nie wydawał się tak dwuwymiarowy. Ale poza tym było sztywno i aż do finału się nudziłam.
Trójka mnie zainteresowała tak jak Ciebie, bo coś się działo.
Ogólnie stwierdzam, że Meyer warsztatowo jest niezdarna. Czasem wręcz nieudolna. Ale saga jako taka jest ciekawa, wciągająca i podoba mi się jej… morał (a możecie mi naskoczyć, ona ma morał!), który, jako wynikający z powieści młodzieżowej, jest wystarczający.
Co do wampirów, masz rację. Trudno założyć, jaki będzie obieg napisanej powieści. Dopóki nie stała się popularna, była tylko jednym z wielu punktów widzenia. Ale uważam, że największą krzywdę im zrobiło nie iskrzenie w słońcu, ale pozbawienie pewnej powagi, nienaturalnego spokoju albo gwałtowności, jakiegoś smutku, zmysłowości, mroku – tam były wampiry, które piszczą, bywają płytkie, a przede wszystkim mówią takim samym infantylnym językiem, co reszta. Nie znam się na tym, nie czytałam, ani nie obejrzałam wielu bazowych treści o tej tematyce, ale nie tak wyobrażałam sobie naturę wampirów. Dla mnie to podstawa. Tylko w tej sytuacji kogo należy za to winić, jeżeli Meyer czyniła swoje wysiłki, ale po prostu jej się nie udało? Wiem, wydawców. Powinni byli jej to oddać do poprawki. :)
Moim zdaniem film Hardwicke został najlepiej zrealizowany.
"4 tomy takiej dozy miłości, może okazać się dawką śmiertelną dla mężczyzny."
Cieszę się, że Ty przeżyłeś. ;D

ocenił(a) film na 8
Bernee

Otóż to, świetnie to ujęłaś. Tym wampirom brak... wampiryzmu. Może to trochę to przerysuję, ale to tacy zakręceni nastolatkowie. Wielu takich znam osobiście. Rzecz jasna mam na myśli ich sposób bycia. Gdyby Meyer swoim "zimnym" bohaterom dała jakiś wspólny mianownik, który faktycznie sprawiałby, że są niedostępni to byłoby nieźle. Wampiry z reguły są złe. A tutaj są po prostu zagubione. Straciły cały swój urok dla tych którzy wychowali się na wampirach w klasycznej powieści. Polecam Ci gorąco Stokera. Drakule "przeleciałem" ( ;-p) w jedną noc. Fajnie się czyta. No, a po lekturce, dobrze obejrzeć genialnego Maxa Shreka w "Nosferatu, symfonia grozy". Film niemy, ale tym bardziej czarujący. Rumunia, stare zamczysko, mgła, wilki, Wład Palownik. Ehhh. Czasem odnoszę wrażenie, że wyciągnięto mnie żywcem z jakiejś epoki bliższej mojemu imiennikowi z Nowogródka, niż naszego poczciwego, zagubionego XXI wieku. No, ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. A co do Twojego wcześniejszego akapitu. Też polubiłem Jackoba, choć jak zaznaczyłem gdzies tam wcześniej, o wiele bliższy ideologicznie jest mi Edward. Sam nie jestem specjalnie jakiś super towarzyski. Nie narzekam na brak znajomych i nie mam tutaj zamiaru utyskiwać na swoją niedolę i społeczny ostracyzm. O co to, to nie. Po prostu o wiele milej spędzam czas w towarzystwie 4 - 5 bliskich mi osób, niż wśród grupy mniej lub bardziej znanych mi ludzi. A właśnie Edward był o wiele bardziej zamknięty w sobie w porównaniu do Jackoba. Jackob to ekstrawertyk pełną gębą. Choc w tym wypadku to określenie jest co najmniej niegrzeczne. :-) Nie miał chyba wyjścia... A co powiesz o samych aktorach?

Dr_Nobody

Dzięki. Brakuje mi tylko zwięzłości, ale z tym zawsze miałam problem.
To Stokera sobie zapiszę, a co do Jacoba, będę jeszcze gorsza i powiem, że był ekstrawertykiem pełnym pyskiem. :)
Nie wszyscy muszą być towarzyscy. To wcale nie jest nic złego.
Aktorzy... bardzo lubię Stewart. Przepadam za jej sposobem bycia, lubię jej grę, uważam, że nawet jeśli nie świadczy o wielkim talencie, to jest naturalna. Zaćmienie było jedynym filmem, w którym mnie drażniła. I bardzo podoba mi się jej uroda, nie jest taka jak większość współczesnych wziętych młodych aktorek, które przypominają laleczki, jedna słodsza od drugiej. Co wcale nie jest złe, ale może się znudzić. A ona się wyróżnia. Jest ładna, jest bardzo ładna, ale na swój chłodny sposób.
Pattinson był w porządku w Zmierzchu, a w każdym razie nic mi nie przeszkadzało. Księżyc w nowiu był zły o tyle, o ile on się w nim pojawiał. Zaćmienie – dno totalne. W ostatniej już się bardziej starał - wszyscy bardziej się starali, więc jak ten film mógł mnie nie ująć? ;)
Taylor (Jacob) wypadł najlepiej w Księżycu. Bardzo mi zaimponował, bo nie tylko walczył o utrzymanie roli, ale i w każdej scenie grał z wielkim zaangażowaniem. Naprawdę ciężko było go tam nie lubić. Zaćmienie – bardzo słabo. BD – wciąż lepiej od Roberta, i było ok, poza tym, że momentami przesadzał i robił zbyt poważne/groźne miny.
Rodzina Cullenów – mam zastrzeżenia co do charakteryzacji. I nie zawsze grali idealnie.
Charlie – zawsze świetny, zawsze ten sam, zawsze trzyma poziom w przeciwieństwie do swoich młodych kolegów po fachu, którzy jeszcze najwyraźniej potrzebują odpowiedniego naprowadzenia przez sprawnego reżysera.
Chyba wystarczy. :) A jak oni się prezentują Twoim zdaniem?

ocenił(a) film na 8
Bernee

Ooo, ;) Spodziewałem się całkowicie inne opinii, szczególnie o Pannie Stewart. Tym bardziej mnie ona cieszy, bo znów się zgadzamy. Na pewno - teraz. Bo u mnie z tym co film, to zmiana decyzji. Sam nie wiem, czy mi się ona podoba jako aktorka czy nie. Widziałem z nią osiem filmów, a wciąż nie wyrobiłem sobie zdania. Ona, podobnie jak Pattinson, biorą sobie na warsztat postacie na jedną modłę. Ćpunów, ludzi w jakiś sposób odizolowanych od społeczeństwa, buntowników. Żadnego, lidera grupy, czy osobę która cieszyłaby się sympatią innych bohaterów. Szczerze mówiąc Pattinson to moja obsesja. Pierwszy raz miałem okazję go zobaczyć w Harrym Poterze, później w Haunted Airman, i tym filmem mnie kupił. Świetna kreacja. Od tej pory im bardziej ludzie mu zarzucają sztywną grę tym bardziej go bronię. Tych którzy nie wierzą odsyłam do Little Ashes.Genialnie zagrane, tak sobie wyobrażałem Dalego. Chciałbym go bardzo zobaczyć w jakiejś drugoplanowej roli, ciepłego, opiekuńczego ojca, chłopaka, księdza... Cokolwiek byle nie ćpun. Hehe. O Laugtnerze nie powiem nic, bo nigdzie więcej go nie widziałem, ale ten hispo był całkiem miły. Zatroszczył się kim trzeba kiedy nie było kogo trzeba. Widać, że konserwatysta :-). O Burke mówić nic nie trzeba. Samo się wie :). A co do reszty obsady, to spodobała mi się rola Cama Gigandeta. Całkiem... nieprzyjemny koleś. Rodzina Cullenów, ani mnie nie porwała, ani jakoś specjalnie nie przeszkadzała. Dzięki Zmierzchowi udało mi się natknąć na Petera Faccinelli. Ciekawy aktor, kiedyś będę się musiał mu bliżej przyjrzeć. No i chyba przystojny. Nie wiem co się Wam kobietom, podoba, ale on chyba ma prawo. ;] Tak w ogóle, Tobie który wpadł w oko ? ;] Mi z kobiet bardziej przypadła do gustu Alice, bardziej w moim typie, ale Rosalie również jest bardzo piękna.

Dr_Nobody

Z Kristen możesz zobaczyć „Speak”. Miała czternaście lat, ale zagrała poruszająco.
Pattinson w roli ojca, księdza?... brzmi trochę strasznie… skoro mówisz, że zagrał dobrze w filmach, które wymieniłeś, a których nie widziałam, to warto się może nad tym zastanowić, ale ja wciąż byłabym ostrożna z nazywaniem jego gry genialną. W sadze nie dał popisu. Powiedzmy, że w Zmierzchu był taki jak trzeba, ale późniejsze oglądanie wiecznie jęczącego Edwarda było okropne.
Ale skoro on Cię interesuje, zobacz sobie „Bad Mother’s Handbook”. To był jedyny argument, który sprawił, że jednak nie zaneguję z miejsca jego… potencjału (miałam napisać, że kiedy skończy się saga, ja już osobiście nie chcę go nigdzie oglądać). Może nic specjalnego, ale całkiem ciekawie poradził sobie z tą rolą. I wcale nie był tam ćpunem. :) Bo kiedy obejrzałam Wodę dla słoni, nie byłam pod wrażeniem. Ani jego, ani filmu.
Gigandet owszem, ale jeszcze Rachel Lefevre. Nie miała wiele do powiedzenia, ale z tym, co jej dali, świetnie wystąpiła. Facinelli rzeczywiście ciekawy, ale czy przystojny… może nie służy mu zmierzchowa charakteryzacja. Jako mężczyzna jest interesujący, ale czy wystarczająco przystojny, by zwrócił moją uwagę… chyba po prostu nie jest w moim typie.
Dziewczyny faktycznie ładne, ale Kris jest moją faworytką.
Teraz to trochę krępujące, żeby się przyznawać, którzy mi się podobali. Robert wygląda nieźle, kiedy mu pomogą, ale ogólnie jest… dziwny. Taki niezgrabny. Odpychający. Z chłopaków Lutz jest przesympatyczny, ale bardziej podobał mi się kiedyś ten, który grał Jaspera. Teraz już nie i jego też wolałabym nie oglądać, bo prawdę mówiąc uważam go za dość kiepskiego aktora.

ocenił(a) film na 8
Bernee

Woda dla słoni faktycznie była taka sobie, spodziewałem się o wiele więcej ze względu na jedną z moich ulubionych książek, soundtrack oraz trailer. No a film... nie zachwyca, no i Pattinson też jakoś specjalnie nie błyszczy. To jeden z tych jego słabszych filmów. O „Bad Mother’s Handbook” oczywiście słyszałem ale nie miałem przyjemności go widzieć. Ty z kolei koniecznie obejrzyj "Little Ashes". A wracając to Kristen, to "Speak" nie mogę nigdzie dorwać, w żadnym kinie nie odgrzewają tego filmu, a w wypożyczalni również nie ma. Chyba będę musiał przejść na ciemną stronę mocy... ;-> No zobaczymy. Co do aktorek odtwarzających rolę Victorii, to wolę jednak Bryce Dallas Howard. Ale to chyba głównie przez sentyment, do Osady Shyamalana. Szczerze mówiąc poza Zmierzchem i Księżycem w Nowiu Rachelle Lefevre nie widziałem nigdzie.
Dzisiaj się wybieram na Immortal. Bogowie i Herosi i będę sobie mógł popodziwiać Pana Kellana. Haha, opiszę jak było. A co do Jackson Rathbone'a to mimo, że mnie nie urzekł, to, to co trzeba mu przyznać - urodził się do roli Jaspera. On jedyny odpowiada mojemu wyobrażeniu wampira. W jakimś tam oczywiście sposób. To znaczy, z brzydkiego człowieka, przeobraził się pięknego potwora. Nie wiem czy jest przystojny, ale ma ostre rysy twarzy, duże oczy, trochę krzywy nos. A mimo wszystko, jako wampir może urzekać. Pewnie mało kto się z tym zgodzi, ale takie mam wrażenie. Reszta wampirów jest nienagannie piękna. On jeden ma coś takiego, że w środku nocy w ciemnej alejce, można się wystraszyć. Mimo, że nie miałem przyjemności tego doświadczyć. ;-)
Ok, tyle bo tydzień będziesz to czytać, rozplątałaś mi język. Z reguły wolę słuchać. A mogę wiedzieć jakie okolice Polski reprezentujesz?

Dr_Nobody

Immortals. Byłam na tym w kinie. Podobały mi się efekty, "wyrocznie" i fruwające fla... wnętrzności, ale fabularnie... nie wiem, nie powalił mnie. Zresztą sam zobaczysz. :) Może spodoba Ci się naga Freida Pinto. Lutz też wypadł nieźle.
Tu masz próbkę z BMH: http://www.youtube.com/watch?v=137apzZn6rw
Lefevre też nigdzie indziej nie widziałam (tak samo jak Lautnera), ale moim zdaniem była zdecydowanie lepsza od pozbawionej charakteru i pazura Bryce. Ta druga zachowywała się jak wiewiórka w histerii. Może gdybym znała ją z innej strony... ale niestety.
J.R. też nie sprowokował mnie do żadnych kontemplacji jego gry. Widziałam jeden odcinek pewnego serialu (Criminal Minds?), w którym zagrał gościnnie - i zagrał dobrze, nawet bardzo - ale poza tym jednym przypadkiem, jeśli mnie nie drażnił, to niczym mi nie imponował.
"jakie okolice Polski reprezentujesz?"
Ale tak na foorum... chociaż właściwie już kiedyś to tu pisałam... więc okay. Lubelszczyzna. ;)

ocenił(a) film na 8
Bernee

Ja małopolska.
Oglądałem Immortals i faktycznie zdjęcia niezłe. Szczególnie walka bogów, lądowanie Posejdona. Muzyka fajna i gra Mickey'a Rourke'a. Ale to standard. Reszta jakoś mnie nie porwała. Lutza było mało. Oglądałem również Przed Świtem i moim zdaniem najmocniejszy film z całej sagi. Genialna ścieżka dźwiękowa. Moim zdaniem najmocniejszy punkt. Nie wiem dlaczego producenci postanowili zmienić operatora, ale dobry ruch. Navarro zrobił najlepsze zdjęcia, fajne oświetlenie, scenografia. Film był taki... najbardziej rodzinny. Nie padało, ale od tego i tak już twórcy odeszli przy pierwszej części. Podobała mi się gra Lautnera. Fajnie wypadł, bardzo fajnie. Burke is Burke. Nie ma się co powtarzać, choć jego przemowa... ;-). Podobała mi się też gra Pattinsona przy porodzie. Dużo w siebie włożył i nie mówcie, że nie, bo byłoby to już dalece krzywdzące. A minusy? Jeden, jedyny, ale bardzo duży.
Po co tyle naturalizmu?! Pasja to przy tym nic. Producenci powinni się zastanowić nad przyszłością w przemyśle filmów dokumentalnych. Nie wiem, co ich podkusiło, ale moim zdaniem przesadzili. Nie musieli się posuwać tak daleko. Dałoby się to zrobić o wiele delikatniej i strawniej. Chuda Stewart, ten łamiący się kręgosłup. Nie smaczne... No ale...

Dr_Nobody

Właśnie fajnie tak! Szkielet Kristen mi się podobał, a potem jego przemiana.
Imm - Walki owszem, raziło mnie tylko, że wyprowadzili raptem pięciu bogów na krzyż i cieszyli się swoim rozmachem.

ocenił(a) film na 8
Bernee

No, ale nie możesz się nie zgodzić, że przedział wiekowy był adekwatny do brutalności scen. Takich obrazków nie powinno się serwować dwunastoletnim dziewczynkom. A tak w ogóle, to witaj ponownie. Trochę Cię nie było ;->

Dr_Nobody

No tak, nie pomyślałam o tym. Z tego punktu widzenia rzeczywiście przesadzili. Ale chyba nie to mam im za złe, tylko wprowadzenie nieodpowiedniej granicy wieku.
Witaj. :) Trochę mi zeszło z obowiązkami.

ocenił(a) film na 8
Bernee

Współczuję. Ale z drugiej strony w końcu święta. Będe oryginalny i przyznam się, że je uwielbiam. Nie mam problemu z świątecznymi piosenkami w radiu, jak większość moich znajomych, którzy wyrywają wtyczke i nie chcą nawet słyszeć Last Christmas. :-). Jestem nostalgiczny, ale wcale nie uważam tego u siebie za wadę. Haha, przynajmniej nie główną, mam gorsze cechy :-)

Dr_Nobody

Nostalgia nostalgią, ja w ogóle nie rozumiem tej całej nerwicy. Mówiąc kolokwialnie, jeśli kogoś coś nie "jara", może po prostu koło tego obojętnie przejść. Rozumiem kogoś, kto świeżo przebył jakąś traumę, ktoś taki może różnie reagować, do czasu, aż mu nie przejdzie. Natomiast nie lubię bezsensownego narzekania ludzi, którzy na siłę szukają sobie problemów.

ocenił(a) film na 8
Bernee

Czyli nie lubisz świąt, czy denerwuje Cię to, że inni mówią, że ich nie lubią? Coś czuję pod skórą, że sama jesteś trochę zdenerwowana. Mam rację?

Ale zeszliśmy z tematu. Mogę Ci wysłać zaproszenie do znajomych?

Dr_Nobody

A proszę. ;D
Nie, właściwie lubię święta. Od paru lat ciężko mi poczuć ich atmosferę i trochę tego żałuję. Ale na pewno nie one mnie drażnią i nie to mi przeszkadza.

ocenił(a) film na 8
Bernee

Myślę, że z wiekiem, powinniśmy przejąć "obowiązek" kreowania tej atmosfery od rodziców. Kiedyś to oni sprawiali, że święta były magicznym okresem. Gdzie dało poczuć się, zapach smażonego karpia, pomarańczy czy wigilijnego obiadu. No i choinki :-). Czekałaś na śnieg i nie mogłaś się doczekać kiedy w końcu zjesz śniadanie i będziesz mogła wyjść na zewnątrz i pobiegać za znajomymi. Teraz wszyscy pędzą za pracą, nauką, innymi obowiązkami. Nie wydaję mi się, że "nasze" dzieci będą miały inne wspomnienia od naszych. Atmosfera pozostaje ta sama, tylko my dojrzewamy. W końcu to nasi rodzice nie będą się mogli doczekać, kiedy w końcu odwiedzą ich ukochane dzieci i to dla nich będzie powrót do krainy dzieciństwa. Mniej obowiązków, mniejsza odpowiedzialność, chwila odpoczynku.

Mówiąć "my" mam na myśli swoje pokolenie ;-)

Dr_Nobody

Rozumiem. ;D
Wiem, wiem. O to chodzi. Kiedyś się wierzyło w świętego Mikołaja. Z dziećmi jest inaczej.
A u mnie w domu już od paru lat panuje pełna prowizorka w organizowaniu tego "magicznego" okresu. ;)

ocenił(a) film na 8
Bernee

Ja mieszkam na wsi, jesteśmy dosyć rodzinni. Mam trójkę rodzeństwa, więc te święta mimo, że co roku wyglądają bardzo podobnie, to zawsze są dosyć pieczołowicie przygotowywane. Każdy ma swoje obowiązki i czy się je lubi czy nie, to na pewno się je wypełnia. Hehe, to mnie należy i co stało się już tradycją, nakrywanie do stołu. Póki stół nie będzie przystrojony nikt nie ma prawa wchodzić do pokoju. Dzisiaj właśnie, pokupiłem serwetki, świeczki, lampki na choinke i tym podobne. Za swój obowiązek uważam też to by nie zasiadać do obiadu, przed pojawieniem się pierwszej gwiazdki. Akutat rodzinka, tego nie lubi... ale cóż, siła najwyższego :-).

Dr_Nobody

A, no proszę. :) A my jesteśmy nowoczesne. Wszystko na ostatnią chwilę!
W takim razie nie dziwię się, że ciągle lubisz święta, skoro nic się jak dotąd nie zmieniło.

ocenił(a) film na 8
Bernee

Nie, no nie mogę powiedzieć, że nic. Np. w ogóle nie interesuję się prezentami. Kiedyś z rodzeństwem uzgadnialiśmy co kupimy rodzicom, teraz robi to siostra. Do nas należy kwestia finansowania. :-) Chociaż nie jest trudno przewidzieć co kto dostanie :-). Tutaj jesteśmy obrzydliwie przewidywalni. Stawiam butelkę wina, na to, że dostane coś z garderoby. Jeśli to będzie coś innego, wyślij mi na maila, gdzie je mam wysłać ;->
Ok, uciekam. Dzisiaj mnie już raczej nie będzie. Mamy małą wigilie przy piwie ze znajomymi, braknie pewnie wszystkiego prócz alkoholu, ale nie jestem wybredny ;-). Miłego wieczoru.

Dr_Nobody

Wino? Z czym do ludzi! L&M menthol proszę. Dwie paczki. Ciemne!
Też właśnie miałam się zbierać. Życzę udanej imprezy. ;)

ocenił(a) film na 8
Bernee

Palisz? O Ty niedobra, mi połowa rodziny zmarła na raka płuc. Ojciec na szczęście rzucił. 1/10 - stanowczo nie polecam.

ocenił(a) film na 7
Dr_Nobody

Widzę, że prowadzicie rozmowę pomiędzy sobą, ale chciałam wtrącić, że pomimo mojej sympatii do "Sagi Zmierzch", uważam, że "Intruzem" Meyer pokazała, że potrafi zbudować wiele różnych, ciekawych i nieprzewidywalnych światów, historii i bohaterów :)
Przeczytajcie koniecznie! Na prawdę warto!!!

adastar93

Chyba trzeba będzie. ;) Żeby móc z czystym sumieniem jechać po Meyer! Żartuję. Może Intruz faktycznie wyszedł jej lepiej.

ocenił(a) film na 3
Bernee

intruz dobry? przepraszam ale jak dla mnie intruz jest jeszcze gorszy od Zmierzchu.
mamy te same zachowania i motywy jak w Sadze: uparte podążanie za miłością swojego życia nie zważając na możliwość utraty życia, myśli głównych bohaterek prawie kropka w kropkę identyczne jak myśli Belli o Edwardzie. czytając tą książkę miałam też wrażenie jakby Meyer trochę inspiracji znalazła w 2 części terminatora.

LeaMao

Też tego nie lubię. Nie jestem pewna, ale Stephen King był chyba w podobny sposób wtórny. Zamierzam to sprawdzić. :]

użytkownik usunięty
Dr_Nobody

A najlepsze jest to że większość tych hejterów była na tych filmach w kinie. Znam takiego jednego który często wyśmiewa sie ze Zmierzchu i tych co lubią ten film (był na każdej części w kinie)... i przy każdej okazji wyśmiewa też Avatara (W kinie był na nim 3 razy)

To chyba właśnie dobrze, że byli w kinie i dopiero po obejrzeniu filmu podjęli się krytyki, nie? Taka powinna być przecież naturalna kolej rzeczy, więc nie widzę w tym nic dziwnego. Żeby stwierdzić, że coś się nie podoba, trzeba to pierw poznać. Proste.

ocenił(a) film na 8
Peeves

Chodziło mu raczej o to, że krytykują mimo, że film widzieli nieraz kilkanaście razy. To wypowiedzenia się o nim wystarczy jeden seans, a nie notoryczne oglądanie. No chyba, że katowanie się sprawia im przyjemność.