Jadę dalej z Sagą Zmierzch, mimo że mnie już głowa boli od absurdu i pokładów kiczu zawartych w tejże serii. Ale dobry widz niczego się nie boi :)
Zdecydowanie najsłabsza jak dotąd, część sagi. Tym razem twórcy ostro zaakcentowali obyczajowe wątki- "Zaćmienie" to bardziej film młodzieżowy z elementami fantasy, mimo że o poprzednich częściach można było powiedzieć odwrotnie. Znajdziemy tutaj rozważania na temat pierwszego razu, walkę dwóch silnych charakterów o serce jednej niewiasty, pytania o to "kiedy należy dojrzeć?" oraz "kiedy założyć rodzinę?". Ta seria nigdy nie była tak blisko "Jeziora marzeń" jak teraz. Niestety nawet porównanie do łzawego, "nastolatkowego" serialu wydaje się nie na miejscu bo twórcy zmuszeni do opowiedzenia zbyt wielu pobocznych wątków. Nawet w kwestii obyczajowej dali nam najprostsze odpowiedzi. Nie spodziewajmy się że rozważania wyjdą ponad te, obecne w "kąciku trudnych pytań" z Bravo.
Wątki fantasy nadal są niedorzeczne i nie omieszkam wyliczyć kiedy wybuchłem śmiechem. Po pierwsze historia z przeszłości wilkołaków, która wrzucona została wrzucona tylko by udramatyzować zakończenie. Wydała się mimo wszystko naciągana- bo wampirzyca która zdemolowała pół wioski musiała czuć krew wszędzie, a nie tylko od Indianki, która popełniła harakirii :p. Po drugie- banda wampirów wyrusza by zabić Bellę... Nie dość że to już trzeci raz, to jeszcze, wilkołakom i krwiopijcom wydaje się to naturalne, bez żadnego powodu... Ostatecznie zostaje wyjaśnione dlaczego chcą ją ukatrupić, ale to że nikogo to nie dziwi... hmm... zdziwiło mnie... Po trzecie i najlepsze- wstawki kung-fu są tutaj żałośnie przesadzone- scena treningu przed walką to jedna wielka komedia. Jeszcze rozumiem że to jest wampiryczny horror z dodatkiem kina młodzieżowego, ale dodając do tego gatunku "sztuki walki" wyszła tragedia. Po czwarte- wewnętrzne monologi Belli. Istny Paulo Coelho w spódnicy. Bez zbędnego komentarza...
Nie mogę jednak nie wspomnieć o finale w górach, który był o dziwo niezły. Oczywiście to jedno wielkie mordobicie, ale nakręcone z sporą dawką napięcia. Soundtrack również robi wrażenie. Wreszcie twórcy potrafili nie tylko dobrać niezłe utwory, ale w końcu także wykorzystali je tak by pasowały do filmu. Wcześniej niektóre sceny były robione pod soundtrack. W tej odsłonie definitywnie to kawałki pasują do filmu i nie odwrotnie.
I to tyle. Przede mną jeszcze dwie odsłony. Muszę się ubezpieczyć w kawę i opowiednie towarzystwo. Czuję że śmiechu będzie co niemiara ;)
Ty lecisz na takie "Puste" lale -.-.
Idealne Porno dla cb Gang Bang Barbie&Ken.
A kolega zakładający temat to Puncur ? w takim wypadku się bym nie zdziwił, że tak ocenia.