Jak można nazywać to "wielkim dziełem" i wybitnym kinem grozy. Odnoszę wrażenie jakby te recenzje tu pisane opłacone. Otóż wybraliśmy się z dziewczyną na ten film i po przeczytaniu recenzji tutaj spodziewaliśmy się przynajmniej dobrego horroru. Niestety czuje się oszukany i to mocno. Zacznijmy od tego że to nie jest horror, jedynym elementem może jest muzyka i to tyle. Muzyka która buduje niezły klimat pod jakieś wydarzenia "zaraz coś się stanie" ale nie dzieje się kompletnie nic. Bardziej wrzucilbym to do kategorii "Dramat". Film jest nudny jak flaki z olejem. Do tego stopnia nudny że po seansie zastanawiasz się po co wgl. tu przyszedłes i po co to wszystko. W skrócie film przedstawia punkt widzenia świata przez chora psychicznie dziewczynę - tyle. Wiadomo to od samego początku filmu i nic dalej nie zaskakuje. Żenujące sceny nie mające kompletnie żadnego sensu i znaczenia dla fabuły. Jeden z najgorszych filmów zaliczanych do kategorii horror jakie widziałem. Nie polecam! I nie mogę uwierzyć że ktoś ocenia ten film na 9.
"Film go ewidentnie przerósł" - a może po prostu nie każdemu musi się podobać dokładnie to, co Ty uważasz za arcydzieła? Jestem na świeżo po seansie tego ekhm.. "horroru", który w dodatku był wyświetlany na maratonie horrorów. Już sam fakt, że na 4 wyświetlane rzekomo horrory trzy z nich to praktycznie zupełnie inny gatunek, uważam za żenujący - idąc na maraton horrorów oczekuję horroru, na takich seansach nie wybieram konkretnych filmów, tylko kupuję bilet na cały maraton, liczę więc na konkretny gatunek filmowy. Ale wracając do Saint Maud - już abstrahując od tego, czy to horror, czy też nie - film mnie po prostu znudził. Po ostatniej, końcowej scenie ludzie w kinie patrzyli się na siebie z minami mówiącymi "co to było w ogóle"? Nie lubię wychodzić w połowie seansu, nigdy tak nie robię, ale w tym przypadku żałuję, że zwyczajnie zmarnowałam czas. Ok, może gra aktorska super, może klimat, zdjęcia... Ale cała fabuła sprawia, że seans zwyczajnie męczy. Film nudny, z dziwnym zakończeniem, absolutnie nie skłaniający do głębszych refleksji może poza krótkim stwierdzeniem, co twórcy mieli w głowie, że wyszło coś takiego... Mam wrażenie, że film na siłę robiony na "ambitne arcydzieło", tylko coś nie wyszło.