Czytam wiele komentarzy i powiem szczerze,że zarówno "jedyni wrażliwi wśród obywateli
świata" jak ich tępogłowi adwersarze,którzy kompletnie nie są w stanie wyobrazić sobie
tego,że ktoś może mieć problemy nawet pomimo dobrej sytuacji materialnej i sporych
widoków na przyszłość (ojciec na pewno gdzieś by synka przepchnął) mnie odpychają.
Ten film to chyba rzeczywiście próba stworzenia psychologicznego studium emo, ale jak
dla mnie film ma spore uproszczenia. Po pierwsze irracjonalizacja i demonizowanie
rodziców. Chyba z 10 razy została powtórzona kwestia "ma maturę, ma maturę musi
napisać maturę", zupełnie idiotyczny upór na kurację lekami, i jeszcze ta scena zupełnie
zbijająca mnie z tropu gdzie rodzice kochają się z innymi partnerami... dziwne to bo ani o
tym Domino nie wiedział bo już z pokoju nie wychodził... z drugiej strony presja
społeczności i tutaj film funkcjonuje najlepiej, bo ostracyzm jego rówieśników był ostry...
dzisiejsze portale społecznościowe sprzyjają temu. Ale pytam się dlaczego cały świat w
tym filmie jest zły? Zrobiono film sugestywny do bólu, spłycono profile psychologiczne
antybohaterów(szkoła, rodzice nawet pani psycholog, która bądź co bądź jest lekarzem
nie miała w tym filmie nic wspólnego z etyką...). Druga rzecz to kompletnie wkurzająca
animacja (w filmie BenX mniej mnie odpychała), mam świadomość że to słaby
argument ale dla mnie mieszanie landrynki z mrokiem wyszło zwyczajnie... Trzecia rzecz
to epitafium (znaczy się list zaczynający się od "do każdego, kto to przeczyta...") sorry ale
nie mogłem powstrzymać śmiechu, przepraszam wszystkich zabijających się powoli
nawet o tym nie wiedząc(a nie tych nie przepraszam, przepraszam tych co chcą to
zakończyć bo na nich nie zasługujemy).Szkoda bo nastąpiło to bo bardzo fajnej scenie
pod wodą. Film zgarnął sporo nagród, jakoś muszę żyć ze swoją ignorancją... a może to
wszystko pociągnęli zwyczajnie aktorzy i ich kunszt trzeba odseparować od fabuły? Jeśli
ktoś ma pomysł na jego interpretację nie w duchu "bo to wymaga wrażliwości" chętnie
przeczytam(po to ten temat). Jak dla mnie to zwyczajna droga do sekty, dwie wspólnoty z
których do jednej stosunek jest negujący a w drugiej w pełni partycypujący jednocześnie
popchnęły chłopaka do śmierci... Jakieś inne propozycje?
Według mnie to film o samotności, jeden z niewielu filmów polskich, który nie kończy się happy endem, nie jest komedią, nie jest skrajnie wulgarny, a przy okazji jest skierowany do młodych. Powiedzmy sobie szczerze, że naprawdę dobre polskie filmy są robione dla pokoleń lat 60-tych. Wiek głównych bohaterów, albo prezentowane czasy mogą do młodych nie trafić. PRL i polacy robacy - to lubi polskie kino. Ewentualnie korzysta z palety tych samych aktorów, grających w fimach o takich samych fabułach.
"Sala samobójców" to coś nowego na polskim rynku. Film nowoczesny, częściowo amerykański i przedstawia życie innych sfer niż na ogół możemy zobaczyć na ekranach.
Nie zgodzę się ze to psychologiczne studium emo. To studium zwyczajnego chłopaka, który zostal zdegradowany przez swoje środowisko. Jedni w takiej sytuacji próbuja wszystkiego by ja zmienić, usunąć to, co jest powodem żartów, a inni zagłębiaja sie w swojej samotności utrwalajac tym samym pozycje wyrzutka. To dotyczy przeważnie ludzi z nadwaga czy trądzikiem albo takich, którzy zostali wychowani w indywidualny sposób i przenoszą pewne nieakceptowane zachowania w środowisko szkolne, czasem chodzi zwyczajnie o biedę. Dominika nie dotyczą takie problemy, ale jednak został wykluczony z powodu pewnego incydentu. Wybiera zatem drogę separacji, bo ma poczucie ze nie moze nic zmienic. Nie on jeden jest na świecie. To dzieje się wszędzie, w każdej szkole, w kazdej klasie.
Powiedzmy sobie szczerze, czy film wzbudziłby takie poruszenie gdyby był np. o chłopcu z nadwagą, który zamyka sie w swoim internetowym świecie. NIe, poniewaz to pewien stereotyp, który głosi ze to on nie dąży do zmiany i sie separuje, a inne złe nastolatki śmieja sie z niego z tego powodu (forever alone i te sprawy). Nie trzeba być grubym, nie trzeba być brzydkim, nie trzeba być biednym ani dziwnym, zeby zostać zdegradowanym. Jedna sytuacja przesądza o tym, ze stajemy się ofiarą w środowisku, a ktoś w końcu musi nią być. To, ze jeden jest ofiarą, gwarantuje innym silną, wyższą pozycję. Każdy dba o swoje miejsce w społeczeństwie - degradacja innego to taki system obronny, umocnienie pozycji, ucieczka od bycia samotnym.