Ale was kupili ( mowie o tych co ocenili film na 10tki ) Naprawdę uwazacie że można ten film stawiać na równi z takim no nie wiem np Donnie Darko ( tu wpisz sobie raczej dowolny film ) Film o rozpieszczonym bachorze az tak wam się podobal? Pusty/ płytki, naiwny? Heh w takim razie nie wiem co uważacie za film zly. BTW w jakiej kat. oceniliscie ten film na 10? ;]
Spośród wielu powodów dla których dałem 10 punktów najważniejszy jest warsztat artystyczny. Cytując forumowego klasyka: "trzeba wykorzystać potencjał grafiki, sexu, i przemocy" - wszystkie te rzeczy dobrze widać w filmie, ale stanowią środek, nie cel. Za samo takie podejście należy się +3 punkty. Gra aktorska jest bez zarzutu - intonacja głosu, ruchy, wszystko odpowiednie do sytuacji (+2) no i temat ciekawy - ludzkie skrajności.
ja bym odjął -10 ale ja jestem "doswiadczony" - (może przydałoby się reżyserowi gdyby się zamknał chociaż na rok w pokoju, i regularnie ciął się żyletkami, i jedynym kontakten ze światem był ktoś z forum, czata, gg itp)
Może wtedy ten film byłby bardziej realistyczny - bo takie rzeczy sie dzieją - ale niestety ten film o nich nie opowiada. A szkoda, bo innych takich nie ma.
Może nie opowiedział o Twoim przypadku, ale z tego co wiem z prasy inspiracją była inna historia. A jeśli nie trzyma się prawdy - dla mnie to nie ważne, bo film sam w sobie jest wiarygodny bez względu na to jak takie rzeczy wyglądają. Tak czy siak film nawet jeśli nie oparty na realizmie to zwrócił uwagę bardzo wielu osób na problem. I za to choćby należą się brawa.
Tu masz racje. Może film zwrócił uwagę wielu osób na problem. Może ich jakoś zaszokował. No ale tych którzy naprawde maja takie problemy - ten film nie zaszokuje w żadnym stopniu.
masz rację, jak dla mnie film był płytki i sztuczny, gdyby w filmie było więcej realizmu na pewno by wstrząsnął, a tak pozostanie w mojej pamięci jako film niewykorzystanej szansy, bo szansa aby coś przekazać na pewno była.
Dla mnie film jest świetny mówi o realnych problemach, problemach w relacjach, presji rówieśników, o ludzkich słabościach, samotności i wielu innych, które każdy na swój sposób potrafi odczytać. Ważny jest przekaz, cel, problem jaki film porusza, nie ma sensu zastanawiać się na ile realistycznie przedstawił sytuację podejrzewam, że w rzeczywistości wygląda to 100 razy drastyczniej. Jak myślicie czy osoby, które mają problem podobny do bohatera po obejrzeniu takiego filmu nawet jakby był 100 razy realniejszy lub drastycznieszy to zrozumiałyby same, że robią źle, tak po prostu? myślę, że nie. bo problem dotyczy nie tylko ich ale i ich najbliższych, którym to trzeba uświadomić. A po za tym reżyser ma przeważnie 1,5h na przekaz, więc nie liczmy, że starczy mu czasu na pokazanie wszystkiego
"Może film zwrócił uwagę wielu osób na problem. Może ich jakoś zaszokował. "
Jesli filma zwraca uwage wieu osob na jakis wazki problem spoleczny, to juz samo to kwalifikuje go do wysokiej oceny.
"No ale tych którzy naprawde maja takie problemy - ten film nie zaszokuje w żadnym stopniu."
Jako rodzic i nauczyciel mam takie problemy i film mnie wlasnie zaszokowal, bo uzmyslowi mi, ze to co czuje, co podejrzewam, to nie moje przewrazliwienie. Film uswiadomil mi, ze mlodzi ludzie, z ktorymi mam do czynieia na codzien naprawde cierpia z powodu samotnosci i rozpaczliwie szukaja choc jednej zyczliwej duszy zainteresowanej ich cierpieniem, majacej czas i chec stanac, pomoc, poswiecic siebie dla tych samotnych dzieciakow.
Wiekszosc mlodziezy cieprpi tak samo jak bohater filmu, tylko skala, nasilenie, powody inne. Wiekszkosc wyrasta , twardnieje i zapomina, jakas czesc "odplywa" na rozne sposoby.
Mysle, ze film dedykowany jest dla doroslych. To oni maja sie tam przejrzec jak w lusterku, to oni maja uslyszec krzyk cierpiacego chlopaka: "Zawolaj moich rodzicow!" Ten chlopak wolal ich cay czas, nie chcieli uslyszec. Kiedy zachcieli, bylo za pozno. Ku przestrodze.
Ostatnia scena byla wg mnie majstersztykiem-powiedziala wszystko, co tworca zamierzal przekazac.
Ja tam się zgodzę z autorem tematu. Cały film przeciętny, a oprawa wokół niego, reklama, komercja, nakręcanie ludzi na nie wiadomo jaki film - ostatnio się tak często robi. Nie podobały mi się te wszystkie sceny z animacjami. Postać głównego bohatera też nie - bo film jest o rozwydrzonym bachorze, który sam sobie stwarza problemy i rzuca kłody pod nogi. Poza tym, qduaty - jakie ludzkie skrajności? Ten film opowiada o jednym dzieciaku, który w dobie internetu zamiast żyć w normalnym świecie znalazł sobie swój własny, za pomocą internetu. Ten film to taki trochę drugorzędny, nieudany, szitowski dramat, dlatego ode mnie otrzymał 6/10 (oceniałem względem polskich realiów, gdybym sugerował się światowymi normami, film nie dostałby więcej jak 4).
Pozdro
Ja się o nim dowiedziałem z Filmwebu - był na liście filmów z 2011r. Sceny z animacjami wyglądają na celowo uproszczone, żeby upodobnić je do Second Life. Ludzkie skrajności to nie tylko bohater - to też jego rodzice, Sylwia z jej śmieszną grupą "wsparcia" w internecie i inni. Dwóch lekarzy o innych motywacjach, oferujących przeciwstawne formy leczenia i wybór dokonany przez rodziców. Dwa bogate małżeństwa - rodzice bohatera oraz minister z żoną - buractwo kontra kultura. Sam bohater jest przykładem jak to głupota, presja społeczna, nieodpowiedzialność, brak szacunku i kłamstwo - może szybko sprowadzić kogoś kto miał pewną wartość społeczną do stanu, w którym może on już tylko umrzeć.
Na zachodzie (IMDB) ten film zbiera raczej pozytywne komentarze, a krytycy wnikliwie go analizują. Ma tam ocenę 6.5, czyli podobną do twojej.
Second Life ma większe możliwości graficzne niż pokazane w filmie. SL ma ogólnie większe możliwości. Film spłyca temat i bardzo dobrze, bo temat rozwodniony byłby mdły, bez smaku. Do filmu można się czepiać ale ci którzy nie nie przeżyli czegokolwiek podobnego i nie wsiąknęli w wirtuala nigdy do porządku niech sobie darują swoje żałosne mędrkowanie.
"trzeba wykorzystać potencjał grafiki, sexu, i przemocy" ok potencjał trzeba wykorzystać jak juz sie zabiera za taki rzeczy, ale te 3 "czynniki" mają znikomy wpływ na ocenę filmu, film nie musi mieć ani grafiki, ani pozostalych rzeczy zeby byl dobry, dla mnie ten film to coś na kształt "trudne sprawy" albo "dlaczego ja" w pewnie lepszej "oprawie". Co jeszcze bardziej "poniża" film to to że mimo wszystko mam jeszcze gorsze wrażenie po tym filmie niz po urywkach w/w seriali. \Tak jak napisał autor tematu "Pusty/ płytki, naiwny" film.
Film mnie nie poruszył, nie zaspokoił w żaden sposób, śmieszyła mnie większość wątków. Nie rozumiem skąd ta owacja na stojąco w postaci tak wysokiej oceny. Zasmuca mnie to..
"Pusty/ płytki, naiwny?" - ten opis świetnie pasuje do filmu Rocky IV, któremu wystawiłeś najwyższą notę.
Dlaczego oceniłem Salę jako strzał w 10siątkę? Bo film mnie wzruszył, bo jest świetnie zrealizowany, dobrze zagrany przez aktorów, bo porusza wątek, który jest dla mnie interesujący... I też, co muszę szczerze przyznać, bo jest to polski film, wyreżyserowany przez młodego polskiego reżysera, któremu najwyraźniej leżą na sercu kwestie związane z młodzieżą. Zauważ, że Sala to pierwszy od bardzo wielu lat film kierowany głownie do młodego odbiorcy, a przy tym niegłupi. W dodatku był pokazywany na dużym ekranie w całym kraju. Moim zdaniem to jest ogromne osiągnięcie i być może jakaś nadzieja dla polskiego kina młodzieżowego.
Teraz ja proszę ciebie, napisz mi dlaczego uważasz, że Sala zasługuje na ocenę 2. W temacie podajesz argument, iż jest to film o "rozpieszczonym bachorze". Super. Równie dobrze ja mógłbym napisać - "Forest Gump" to obraz o jakimś upośledzonym i głupim człowieczku. Nie mam pojęcia skąd tyle Oscarów... Pewnie ich (jurorów) kupili.
Ps. W szkole uczą nas pisać. Niestety myśleć musimy się nauczyć sami. Rozpoczynając jakąkolwiek dyskusję na tym (czy też innym) forum, należy się wykazać i jednym i drugim. Sama umiejętność pisania nie wystarczy.
Oceniłem Rockiego IV na 10 akurat przez sentyment. Był to film mojego dzieciństwa. Może troche za wysoko ale i tak nalezy mu się mocne 9. W swojej kat jest bardzo dobry, po 30 latach pamietamy Eye Of The Tiger, a co bedziemy pamietac po 30 latach po sali? Przy czym uważam go za najlepszą jego część. Wg mnie film kultowy. Genialny diament wszystkich części. Dlaczego oceniłem sale na 2? Ponieważ porównując aktorstwo Sali nawet z kiczowatym filmem o tematyce sportowej z lat 80tych i "ociosanym z drewna" aktorze jakim jest sylwek, o dziwo w Rockim wypada to milion razy lepiej :) Naprawde irytowało mnie sluchanie tych dialogów, wypowiadanych kwesti. Czulem się troche jak gdybym oglądal klan. Dla mnie film nie mial zadnego klimatu, efekty specjalne zostały wcisniete na siłe, po za tym nie byly wyzszych lotów. Dla mnie film ten nie ma dodatkowo scenariusza, wlecze się. Dawno też film nie zirytował mnie głównymi bohaterami. "Zrobie na zlość i zamknę się na 3 lata w pokoju" to że tatuś i mamusia utrzymują to juz nie łąska wspomnieć. Może to film dla ludzi którzy w swoim życiu nie mieli nigdy żadnych powaznych problemów? Póltorej godziny użalania się nad sobą? Dziekuje postoje. Film robiony dla nastolatków/pod nastolatków jak hanna montatna czy biber historia prawdziwa, tyle że dla innej grupy. Oczywiscie ktos kto jest "przewrażliwiony" czuje sie lepszy od tych uwazajac że ma on splycone uczucia. Gówno prawda. Depresja to choroba, zwykly stan umysłu w którym działa on nieprawidlowo. Nie ma co zrzucać na to jakiś super własciwości. Zaś dziabganie się zyletkami to zwykłe pozerstwo i chęć zwrócenia na siebie uwagi. Najlepiej wrzucić na fejsbuczka czy innego twitera nie? Po za tym film kompletnie niczym mnie nie zaskoczył, był przewidywalny, plytki. Taki film powinien obnazyc psychike bohaterów, a tak naprawde nie zaoferowal mi zadnych wrazen, nie pokazal ciekawych postaci, nic. Oczywiscie ocenianie sali na 2 jest dla niej krzywdzace, ponieważ są gorsze filmy i powinienem dać 3+/4, aczkolwiek z uśmiechem obniżam mu ocenę^^
Dobry polski film?
Zobacz Dług
cytat @Zigu21:"efekty specjalne zostały wcisniete na siłe, po za tym nie byly wyzszych lotów"
No nie wiem... W filmie jest np. taka podwodna scena z Dominikiem i Sylwią. Bardzo, bardzo klimatyczna. Są też inne fajne ujęcia za względu na kompozycje. Czuć, że robili to fachowcy.
To co jest w filmie nijak nie ma się do tego co piszesz. Widzę roznieżność między tym co piszesz, a stanem faktycznym.
Rocky IV to raczej najsłabsza część z całej sagi. Wątpię, że ktoś (poza fanami serii) potrafiłby powiedzieć o czym właściwie ten film opowiadał (pomijając boks). No ale ok, masz sentyment, podobnie jak ja do np. "Komando Ninja", więc zostawmy to.
Wracając do Sali. Wcale nie zdziwiło mnie to, co napisałeś. Naczytałem się już wielu krytycznych komentarzy na temat filmu Komasy, a twój tylko powtarza schemat - głupie emo, co się nad sobą użala, bo nie ma większych problemów w życiu. Rozumiem, że można nie lubić pewnych typów osobowości, np. choleryków, pantoflarzy, "dzieci Neo" itd. Nie rozumiem tylko, dlaczego krytykujesz film kierując się tylko i wyłącznie własnymi uprzedzeniami. Powiedziałbym wręcz, że twoje nastawienie do Sali jest wprost proporcjonalne do nienawiści, jaką darzysz ludzi typu Dominik.
Dlatego nieprawdą jest to, co napisałeś, że film jest tanią rozrywką, jak w przypadku "Hanna Montana", dialogi na poziomie Klanu, beznadziejna gra aktorów, słaba animacja, brak fabuły... Co to w ogóle za bzdury. Na siłę szukasz w filmie wad, a tak naprawdę nie podoba ci się jedynie fakt istnienia takich osób, jak Dominik, czy też Sylwia. Wyrażasz się o nich z największą pogardą, bo nienawidzisz takich ludzi i tyle. Przez swoje własne uprzedzenia nie potrafisz obiektywnie ocenić gry aktorskiej itd. Świadczy o tym ostatnie zdanie w twoim poscie:
"Oczywiscie ocenianie sali na 2 jest dla niej krzywdzace, ponieważ są gorsze filmy i powinienem dać 3+/4, aczkolwiek z uśmiechem obniżam mu ocenę^^
Problem nie tkwi w Sali, tylko w tobie.
Ps. Polecasz "Dług", film widziałem. Sama historia opisana w tym obrazie jest mi doskonale znana z prasy czy też tv. Wcale nie dziwi mnie fakt, iż "Dług" ci się podobał - mamy tu przecież dwóch prawdziwych mężczyzn, którzy nie płaczą tylko sami rozwiązują swój "problem". Oczywiście różnie można to odbierać, w zależności od tego kim się jest w życiu realnym. "Dług" to kolejny smutny, typowy dla polskiego kina, film w stylu "Dom Zły", "Pręgi", "Plac Zbawiciela" etc. Wszystkie te tytuły uważam za godne polecenia, ale żaden z nich nie jest ani młodzieżowy, ani oryginalny, więc nie ma co ich porównywać z Salą.
Zacznę przekornie trochę od końca. Uważasz Adama i Stefana za synonim prawdziwych mężczyzn? Ja widzę w nich ofiary Gerarda, które poddane byly tak okropnej życiowej torturze. Gdzie pokazane bylo jak zycie zawalilo im się na głowy, gdzie stracili wszystko. Obraz podoba mi się własnie bo pokazuje prawdziwe emocje. Okropną tragedie, to samo w wymienionym przez Ciebie Placu Zbawiciela, bardzo dobry film. Mamy tu prawdziwe portrety psychologiczne. Czy przerysowane filmy koterskiego: Dzień świra,Wszyscy jesteśmy chrystusami, czy nawet zskoczę Cię Testosteron przemawia do mnie o wiele bardziej. Kieślowski i jego Dekalog? Wracając do Sali. Nie gardze ludźmi, że są emo. Jestem tolerancyjny, do filmu podchodzilem z nadzieją że dostane dobre kino. Wiedzialem że główny bohater jest po czesci emosem, spodziewałem sie jakiegos głebszego dramatu, moze bardziej odrealnionej wizji autora dostałem naprawde plytki bubel z animacjami powciskanymi na siłę. Naprawdę to że główny bohater spotyka się z moją Antypatią, ze względu na to że jest po prostu dupkiem, nie jest czynnikiem decydującym o o ocenie, a jedynie tylko jednym z bardzo wielu czynników
Adam i Stefan byli ofiarami Gerarda podobnie, jak Dominik padł ofiarą Sylwii. Oni szukali wsparcia finansowego, on natomiast zrozumienia, akceptacji, przyjaźni. Cała trójka została oszukana i sprowadzona na manowce, co zakończyło się śmiercią. W obu przypadkach bohaterowie sami sprowadzili na siebie kłopoty. Adam i Stefan okazali się być równie niedojrzali co Dominik - nie myśląc o konsekwencjach postanowili zagrać va bank i zanim się w ogóle zorientowali, byli już po uszy w bagnie. Obaj pod wpływem stresu postanowili zabić swojego prześladowcę, Dominik z poczucia żalu zabił sam siebie. W obu przypadkach emocje odegrały kluczową rolę. Kino psychologiczne opowiada właśnie o emocjach. Potrafisz zrozumieć zachowanie Adama i Stefana, ale zupełnie nie rozumiesz (albo nie chcesz zrozumieć) Dominika. Nie czyni to jedna Sali gorszym filmem niż "Dług".
Wiesz w czym tkwi różnica między tymi ludźmi? Adam i Stefan w filmie "Dług" to postacie pozytywne (mimo, że postanowili zabić), Dominik natomiast jest arogancki, rozpieszczony... Ma swoje wady i Komasa tego nie ukrywa.
Możesz się oburzyć na takie porównanie i pomyśleć: Adam i Stefan mieli zupełnie inne problemy niż Dominik. Oczywiście, ale co innego nas martwi, kiedy mamy 28lat, a co innego, gdy jest się nastolatkiem.
Piszesz, że jesteś tolerancyjny i nie gardzisz ludźmi, że są emo. Ale emo to tylko nazwa za którą ukrywa się pewnie zbiór zachowań. Sam sobie odpowiedz na pytanie, jaki jest twój stosunek do malujących się facetów, zbyt wrażliwych, aby poradzić sobie z nawet najprostszymi problemami dotyczącymi relacji międzyludzkich. Albo do tzw. "bananowej młodzieży" zbyt bogatej, aby dostrzec coś innego poza czubkiem własnego nosa. Ja nie toleruję bardzo wielu rzeczy, ale nie zamierzam gnoić jakiegoś filmu tylko dlatego, że opowiada historię człowieka, którego zachowania nie akceptuję.
Ps. Na koniec chciałbym zauważyć, iż Adaś Miauczyński w "Dniu Świra" również był dupkiem. Jednakże wzbudzał on litość, bo nie miał kompletnie nic, w przeciwieństwie do Dominika, który przecież pławił się w luksusie.
Ps2. Animacja w Sali musiała się pojawić, bo takie było założenie filmu. Jak ktoś już napisał, bez animowanych wstawek film Komasy nie mógłby się nazywać "Sala Samobójców".
Ps3. Z tym synonimem prawdziwych mężczyzn, to była ironia.
Mnie film nie wzruszył, a irytował. Realizacja może jest OK, ale fabuła, dialogi są poniżej krytyki, bohaterowie tez niespecjalni, więc ogólnie dla mnie dno. Na nieszczęście jest to Polski film, wyreżyserowany przez młodego polskiego reżysera, który być może wybrał zły film do realizacji, będąc optymistycznym wobec człowieka. Może i jest to pierwszy film kierowany do młodego odbiorcy, ale to tylko kolejny minus, bo nic mądrego nie pokazuje dla mnie (no może prawie nic, bo byl tam moze jeden nieglupi moment, mam wrazenie "na pokaz", jak dobrze pamiętam...). Film niestety był pokazywany na szeroką skalę i co najbardziej szokuje to ocena, pokazująca że ludzie bardziej patrzą na formę nie zastanawiając się nad treścią. A kierując to do młodego widza, zaryzykuje stwierdzenie, że przemyca się w ten sposób głupotę. Ocena 1/10.
Zgadzam się, że forma jest ważna, zwłaszcza dla młodego widza. Cieszę się, że Komasa jako pierwszy chyba reżyser w Polsce postanowił wykorzystać to i stworzył film pokazujący młodym widzom niegłupie treści, a przy tym pozostającym miłym dla oczu i uszu.
Bardzo mnie ciekawi twoja opinia. Jaką to "głupotę" według ciebie przemyca ów obraz? Dlaczego uważasz, że Sala nic mądrego nie pokazuje?
Nie wiem czy się dobrze zrozumieliśmy. Niezaprzecze, że forma nie jest ważna, ale dla mnie ważniejsza jest treść, bo nawet najlepiej zrealizowany film, efektowny, czy ciekawie zaprezentowany, nie będzie dobrym filmem jeżeli jego treść będzie naganna. A taka treść jest moim zdaniem w Sali samobójców. Miły dla oczu i uszu ? Jeżeli chodzi o realizację (muzykę itd) to niezaprzeczę, ale jeżeli chodzi o to co tam się "dzieje" to nie jest on bynajmniej dla mnie miły. Tak jak mówiłem film irytuje na praktycznie każdym kroku. Trudno wytłumaczyć dlaczego ? Jestem chyba bardzo konserwatywnym człowiekiem i wrażliwym,
przynajmniej w pewnych kwestiach. Moim zdaniem młody widz, oglądając tak "fajne" obrazki i słuchając fajnej muzyczki przy tym, widząc młodych, zbuntowanych, "inteligentnych" bohaterów, poruszających się wokół teoretycznie "bardzo bardzo" poważnego problemu bohatera/ów zgadza się w pewien sposób również na świat pokazany w filmie uważając go przynajmniej i AŻ, za norwalny. A ten świat nie ma nic do prawdziwego człowieka i jego prawdziwej natury, jego piękna, a co za tym idzie piękna tego świata, z równie pięknymi ludzkimi relacjami i problemami. Jeżeli to film dla młodego widza, to tym bardziej powinien odzwierciedlać tą rzeczywistość i pomagać lepiej ją zrozumieć. Ten film to czysta rozrywka w złym znaczeniu tego słowa, bardzo złym bardziej subiektywnie mówiąc.
Dziwnie argumentujesz, faktycznie musisz być bardzo konserwatywny (i wiekowy?).
Rozrywka? "Fajne obrazki"? Powiedz mi, jak dawno temu byłeś nastolatkiem, że zapomniałeś już jakie problemy, w okresie dorastania, są postrzegane jako "bardzo bardzo poważne"? Poza tym nieprawdą jest to co piszesz (insynuujesz) o świecie przedstawionym w filmie - Komasa nie gloryfikuje tego typu zachowania, ale przestrzega przed nim. Wątpię żeby jakiś młody widz, oglądając takie "fajne obrazki", opuścił kino z mocnym postanowieniem pójścia w ślady Dominika.
Z tego co napisałeś najbardziej zaciekawiło mnie zdanie:
"A ten świat nie ma nic do prawdziwego człowieka i jego prawdziwej natury, jego piękna, a co za tym idzie piękna tego świata, z równie pięknymi ludzkimi relacjami i problemami. Jeżeli to film dla młodego widza, to tym bardziej powinien odzwierciedlać tą rzeczywistość i pomagać lepiej ją zrozumieć"
Piszesz trochę, jak teolog (brakuje tylko wzmianki o Bogu). Nie twierdzę, że to jest wadą. Próbuję jedynie bardziej zrozumieć twój punkt widzenia. Jeżeli znasz jakieś filmy, nakręcone z myślą o młodych widzach, które dodatkowo spełniają twoje warunki, to proszę o tytuły.
Ja nie mówie, że dla młodego człowieka taki problem nie może być/nie jest poważny, ale wg mnie, w rzeczywistości, nie jest on tak poważny, jak widzi go właśnie młody człowiek i to trzeba w filmie pokazać.
Ja nie powiedziałem, że reżyser gloryfikuje takie zachowanie i być może rzeczywiście przestrzega przed nim, nie wiem,
nie chce sie nad tym zastanawiać, ale co "zarzucam" reżyserowi to chyba to, co zacytowałeś i co Cie zaciekawiło. Film jest kontrą do tego co ja chciałbym zobaczyć. Lepiej niż dotychczas chyba tego nie wytłumaczę.
Nie jestem teologiem i jestem chyba młodszy niż myślisz, ale to nie ma żadnego znaczenia.
/Nic mi nie przychodzi do głowy jeżeli chodzi o tytuły, ale były takie filmy o trudnej młodzieży w szkole i mądrych nauczycielach, na pewno są to lepsze filmy od Sali samobójców.
"zgadza się w pewien sposób również na świat pokazany w filmie uważając go przynajmniej i AŻ, za normalny" - stąd moje wnioski o rzekomej gloryfikacji.
Film o trudnej młodzieży i mądrych nauczycielach (a raczej nauczycielce) to "Młodzi Gniewni". Z tytułów jakie przychodzą mi jeszcze do głowy , to "Buntownik z wyboru" - oba te filmy faktycznie różnią się od Sali. Tam mamy "dorosły" autorytet, który potrafi pokazać młodym właściwą drogę. W Sali tego zabrakło, ale o to właśnie Komasie chodziło. Nie żyjemy w idealnym świecie, nie zawsze możemy liczyć na pomoc mądrych ludzi. Czasem nawet sami ją odrzucamy (w Sali jest to pokazane na przykładzie pana psychologa - jedynej chyba osoby w tym filmie, która wie co robić). Gdybym miał odrzucać każdy obraz, gdzie brakuje osoby "przewodnika" dla młodego i pogubionego nastolatka, musiałbym skreślić takie filmy jak "Cześć Tereska", albo też oparty na faktach "Słoń" (podobnie estońska "Nasza Klasa"), a nie o to przecież chodzi. Pozdrawiam.
OK, rozumiem skąd te wnioski, aczkolwiek myśle że to troche inne rzeczy i słowo gloryfikacja tu nie pasuje.
Wydaje mi się też, że wcale nie musi być dorosłego autorytetu itp. żeby stworzyć dobry film, przedstawiający problemy
młodzieży.
Dialogi są kiepskie a fabuła niespójna, to jasne ale rzecz dzieje się w czasach kiedy polskiego kina nie dźwigają już na swoich barkach dziadkowie pokroju Wajdy, tworzący rzeczywistość we własnych głowach. Sam Wajda nie miał o "Sali" nic sensownego do powiedzenia. To jest inne kino, oparte na obserwacjach, prawie hiperrealistyczne, w którym nie wszystko się mówi, bo się nie da - to, co niedopowiedziane pokazuje się w inny sposób. Od czasów "Casino Royale" można zaobserwować zmiany w tendencjach twórców filmowych na całym świecie (odejście od "komiksowego" czy "książkowego" idealizmu) i z tym też mamy do czynienia w "Sali". Film jest brutalnym przeglądem spraw, rzeczy oczywistych wymieszanych z abstrakcyjnymi ideami (jak miłość internetowa), mitami miejskimi (samobójstwo za pomocą nie wydawanych już leków), którego bez zaakceptowania pozostałych 80% środków wyrazu, innych niż dialogi, nie sposób docenić, czy zrozumieć i część widzów wciąż ma ten problem. Szkoda, bo wiele tracą, ignorując całe piękno współczesnych form filmowych na rzecz nieuchwytnego "sensu" czy "wartości".
O gównie też można powiedzieć, że to piękny, pachnący kwiatek. I Ty to zrobiłeś dając wysoką ocenę gniotowi.
Sam się dziwię, film okazał się totalnym dnem, uważam ten czas za stracony. Dziękuję, to wszystko z mojej strony.
ja ci powiem że niektóre momenty to zostały ściągnięte z różnych japońskich produkcji mówię tu o naruto i FFVII gdzie te lub inne sceny zostały skopiowane.Chyba reżyser w ogóle nie wiedział, że te sceny były użyte
film rewelacyjny, pierwszy, ktory tak dobrze pokazuje sprawy zaburzen psychicznych i obecnych w tym lekarzy, pacjentow i ich rodziny, bardzo prawdziwy i ja obejrze ponownie i jeszcze i wciaz...polecam
mam pytanie do obrońców filmu - co takiego pokazał wam ten film, o tak ważnych wątkach jakie porusza?
mi się film nie podobał, ponieważ mówił o bardzo istotnych problemach (samotność, subkultury, samobójstwo, świat internetu itp. ) natomiast niczego nie odsłania ani o kulturze emo, ani o procesach depresyjno-samobójczych.
czy coś przeoczyłam?
Przeoczyłaś, bo odsłania te procesy. Ale nie opowiada o nich w sposób edukacyjny, wyraźny i wstydliwie infantylny. Niestety - dla Ciebie.
No właśnie jak dla mnie to tel film opowiada w sposób edukacyjny, wyraźny i infantylny. dlatego pytałam co takiego pokazał a nie jak, bo właśnie nikt jak dotąd nie jest w stanie zgłębić tego filmu. będę wdzięczna więc za konkretną odpowiedź.
Pozwólcie że się włączę. :)
Mnie też się nie podobał. Treść naiwna, płytka, nachalny dydaktyzm na każdym kroku. Postacie jak z tektury, pokazane jednostronnie, bez pogłębień. I mnóstwo fajerwerków bez treści.
Co pokazuje? Teoretycznie problemy pokolenia emo: zmagania ze sobą zaniedbanego przez rodziców, bogatego dziecka. Bohater ma wszystko, poza rodzinnym ciepłem i miłością, bo w tym domu nikt nie ma dla niego czasu ani uwagi. Poza tym pokazał, że rzeczywistość szkolna jest okrutna. Młodzież nie nawiązuje zupełnie bliskich relacji, tylko pustawe "koleżeństwo", które zależy od tego, jak wiatr zawieje. A w życiu liczą się dla nich gadżety, imprezy, i to żeby mieć fajną kieckę i szybki seks.
Jeśli kogoś ujął ten przekaz, to serdecznie współczuję życiowej sytuacji lub doświadczeń z liceum. Dla mnie zachowania rodziców i te sceny z rówieśnikami Dominika były tak abstrakcyjne i nierealne, że miałam wrażenie totalnego oderwania. Jak kukiełki.
Także moim zdaniem film oderwany od rzeczywistości, płytki, na siłę kontrowersyjny, moralizatorstwo za 5 zeta. Fabułą kompletnie zła. Gdyby nie animacje i operatorka na wysokim poziomie film byłby całkowicie pozbawiony atutów. Główne postaci irytujące na skalę złego strażnika z Zielonej Mili - jeśli takie miały być, to aktorstwo również ok. Miałam ochotę wejść do filmu i kopnąć głównego bohatera w głowę. Bardzo mnie przykro, że film tak tragicznie słaby po kątem merytorycznym, bo nastawiłam się na dzieło wybitne. Prócz animacyjnej strony, ujęcia- bardzo fajne, dobry operator jak widzę, ale akurat pod tym względem dają radę nasi rodacy. Smutek, ale nie z racji samobójstwa głównego bohatera; niesmak, zawód estetyczny.
Całkowicie się zgadzam z butterflysuicide, mówcie co chcecie, ale ten film to totalne dno. Pomysł według mnie dobry, głęboki, warty dalszego rozwinięcia itd.
Jedynie pomysł dobry, całe wykonanie leży.
Gra aktorka- zero, sceny udawane, przekolorowane, postacie irytujące na maxa. Poważnie, włączyłem ten film bez czytania fabuły, bez czyjegoś polecenia itd, podszedłem do filmu totalnie obiektywnie, bez żadnego krzywego nastawienia z góry, więc piszę całkowicie moje odczucie co do filmu.
Dialogi leżą totalnie, tak udawane i sztuczne, że nawet ciężko chyba zagrać do takich dialogów, dlatego to pociągnęło całą grę na dno.
Złe wykorzystanie pomysłu przez to krzywdzenie innych, tak to poczułem. Sam jestem zapalonym graczem, sam obleciałem wszystkie tematy na forum hcfor ( miedzy innymi zakładkę hccorner). Widziałem w necie chyba wszystko co może zrobić sobie lub drugiemu człowiekowi sam człowiek.Sam lubię samotność, oraz kilka lat gram już w miedzy innymi World of Warcraft. Więc dla społeczeństwa które jest karmione TAKIMI DZIEŁAMI jestem potencjalnym samobójcą.
Bo to są atrybuty młodego samobójcy.
Jestem osobą która naprawdę oglądajac film " czuje " postać, całkowicie staram się utożsamić z bohaterem grającym, wydarzeniami itd, zamykam się w filmie na czas seansu.
Oglądając tą Salę Samobójców, miałem ochotę wejść do filmu, nakopać tak głównemu bohaterowi, żeby nie mógł siedzieć ani się ruszać przez tydzień. Zaciągnąć go do roboty, fizycznej, zarobi na własne życie, wtedy może sobie odgrywać rolę emo i pseudogeja. Ma poprostu za dużo wolnego czasu.
Zresztą, nie wydaje mi się, żeby osoba komunikatywna, lubiana przez innych, bez problemu mogąca znaleźć sobie ładną, mądrą dziewczynę, miała skłonności samobójcze, w tak krótkim czasie jak pokazali w filmie ( akcja się dzieje ciągle kilka miesiecy przed maturą ), przez jedno głupie wydarzenie w szkole. Poprostu NIE KUPIŁEM tego filmu. Dla mnie totalny nie wypał.
Cały motyw z " zamknięciem się w wirtualnym świecie" to jakiś jeden wielki błąd.
Nie kupiłem też wątku tej dziewczyny, która się cieła i groziła, że się zabije, z tą przewodniczką grupy sali samobójców. Poprostu jest to na maxa sztuczne, wszystko w tym filmie.
W tym " dziele " który ma tak wysoką ocenę, zaakceptowałem tylko pomysł na film, niestety nie został dobrze zrealizowany. Czułem, jak bym oglądał program Ewy Drzyzgi. Zaprasza jedną, dwie osoby które są totalnie wycięte z rzeczywistośći, nie realne, często ma wyklepany przed programem dialog która mówi podczas kręcenia i Ewa pokazuje JAKIE PROBLEMY są w naszym pięknym społeczeństwie.
Tak to niestety teraz wygląda. Wykorzystam motyw gier wideo.Jak ludzie postrzegają graczy ? Jak w ogóle myślą o grach ? Są karmione jakimiś tępymi sloganami, informacjami podanymi przez osoby nie będące totalnie w temacie, lub informacje, że ten i ten zabił bo ZA DUŻO GRAŁ W GTA. Ludzie po przeczytaniu/usłyszeniu czegoś takiego wierzą, że te gry naprawdę są kompletnym złem, a graczy nie wolno zaakceptować w społeczeństwie, a jeśli już trzeba, to lepiej przymknąć na nich oko. Tak samo np z Marihuaną, która jest nie legalna, media krzyczą, że są to NARKOTYKI, że ludzie zabijają po tym, wymyślają jakieś totalne bzdury i karmią tym ludzi, którzy totalnie nie są w temacie i powtarzają te bzdurne informacje i tak się tworzy globalna świadomość. Papierosy za to są tylko papierosami, bo tak pozwala państwo, mimo że są bardizej szkodliwe itd. Takie właśnie mam odczucie na temat tego filmu. Jest pomysł, ale nie zrealizowany, zeby naprawdę pokazać ludziom dany problem, żeby się zastanowili itd. Wszystko jest prosto, podrecznikowo ( gry wideo, nie ogarnięci rodzice, wysmiewanie przez rówieśników ) i tak ten stereotyp w społeczeństwie dalej jest kontynuowany... Nie nawidzę w filmach pójścia na taką łatwiznę . Teraz masy się cieszą, że znaleźli ambitny film z dobrze zrealizowanym scenariuszem , naprawdę ŻYCIOWY...
Poprostu nie lubię.
Jeśli swoją wypowiedzią kogoś uraziłem, przepraszam.
To co napisałem jest całkowicie moim zdaniem, moim odczuciem po oglądnięciu filmu, i poprostu głębszą obserwacją społeczeństwa.
Według mnie, film jest nie udany.
Pozdrawiam serdecznie.
Bartek
Co ty chrzanisz. Patrzysz na ten film tak k***** pod kątem własnej osoby że aż boli - stary Ty wogóle tu nie jesteś tematem. Zaczekaj na inny film o Tobie. Zaakceptuj i obejrzyj jeszcze raz. Ale szacun za reckę. Pozdro. Kris
jeśli sądzisz, że ten film był o tym, jak to zbyt częste korzystanie z Internetu prowadzi do samobójstwa to chyba nie do końca zrozumiałeś ten film. A juz gry GTA na pewno nie wywołują takiego skutku.
oglądnijcie sobie lepiej Chatroom... jest w skrócie więcej wart, niż ta polska tania podróbka.
A i jeszcze jedno-animacja którą się twórcy tak chwalili jest na poziomie animowanego serialu Reboot z 1995...
Próbowałam. Naprawdę. I nie to, że od razu byłam źle nastawiona... Ludzie wokół z zachwytem opowiadali mi o Sali, polecali, żebym obejrzała. No to dobra, usiadłam dzisiaj i... nie podobało mi się. Może to dlatego, że ja nigdy osobiście się z takimi problemami nie spotkałam. A może dlatego, że w ogóle nie potrafiłam się zidentyfikować z głównym bohaterem. Jego zachowanie dla mnie wydawało się sztuczne, te piskliwe krzyki bardziej śmieszyły niż jakoś emocjonalnie poruszyły. I nie wspomnę tu o animacji, bo według mnie to jakaś pomyłka roku. Ale to tylko osobiste zdanie. Bez urazy.
zgadam się z Tobą, notsococo, flim jest okropny. Dwa podejścia miałam do niego. Pierwszy raz usnęłam chwile po włączeniu i obudził mnie finalny wrzask Sylwii, więc za jakiś czas włączyłam go kolejny raz. Głowa mi leciała kiedy oglądałam, kompletnie mnie nie wciągnął. Nie wiem czy chodzi o irytujący sposób grania roli Dominika, (nie mogłam go zdzierżyć, może w innych filmach zagrał lepiej, jeszcze ich niewiele - to zdążę nadgonić) czy tylko o nuuuuuuuuuuuudną fabułę. Najlepszą częścią filmu był suchar Pana Pieczyńskiego o psychiatrach i żarówce. Wtedy się szczerze zaśmiałam. Przez resztę filmu ziewałam i walczyłam z sennością.