Wychodzi na to, że wystarczy nakręcić film o miernocie emocjonalnej i już mamy film głęboki, poruszający, ambitny.
Wg mnie podstawowy problem społeczny jaki był pokazany w tym filmie to nie brak poprawnych relacji rodzice-dziecko (brak zainteresowania, parcie na karierę), tylko sytuacja w której dziecko rządzi rodzicami.
Nie potrafię zrozumieć, jak nie można poradzić sobie dzieckiem, które zamyka się w pokoju na 3 lata (odcinasz mu prąd, jedzenie i po dwóch dniach jak nie wyjdzie sam to będzie na tyle wymęczony, że wyprowadzi go z pokoju babcia).
Teksty o pełnoletności: Jak koleś jest taki dorosły to niech odda rodzicom iPhona, laptopa, niech zapłaci za internet i niech wtedy siedzi sobie do końca życia w pokoiku bez matury.
Najbardziej żałośni są ludzie, którzy żyjąc na czyjś koszt udają bohaterów i cwaniaków.
I kolejna patologia: ludzie, którzy gadają o samobójstwie i ciągle żyją. Żenada
Cytując wypowiedź koleżanki na temat EMOmiernot: "Nawet pociąć się nie potrafią porządnie"
Poza tym:
Dobra gra starszych aktorów (rodzice, minister...), a młodzi do kółka teatralnego (szczególnie główny bohater).
Akcent Pani Romy Gąsiorowskiej można lubić albo nie, kwestia subiektywna (dla mnie w Pitbullu było OK, w Futrze zrozumiałe, ale już w Sali Samobójców tylko irytujące)
Tak, wystarczy też przeczytać artykuł, którym sie inspirował, żeby wiedzieć, że z mocnej historii zrobił g**no i papke.
Twoje argumenty też nie są niczym poparte...
Poza tym reżyser skrajnie spłycił całą psychologie postaci i wyolbrzymił wszystkie możliwe sytuacje. Fajnie tylko, że powstała nierealistyczna papka z nienormalnym bohaterem, który w mniemaniu ponad połowy widzów nie zasługuje na współczucie.
Może w zaślepieniu filmem nie zauważyłeś, ale tak zawodowi krytycy, jak i wiekszośc filmwebowców zauważa wprost, że problemy w filmie są wydumane i wyolbrzymione a przez to kompletnie nierealistyczne, a postacie przerysowane w takim stopniu, że cieżko sie z nimi utożsamić. Wiesz chociaż skąd młodzi Japończycy i ogółem azjaci (bo to nie dotyczy tylko japończyków) mają takie problemy? Bo nie wydaje mi sie. Presja, którą rodzice obciążają dzieci w Polsce jest niczym wobec tej azjatyckiej.