Rzadko oglądam polskie filmy, zdecydowałem się obejrzeć salę samobójców z powodu
dość dobrych opinii ludzi na temat tego dzieła. Sądzę, że jest dość mocno przeceniony
przez społeczność filmwebu.
Zacznijmy od głównego bohatera: Dominik to przystojny uczeń warszawskiego,
prywatnego liceum, syn bogatych rodziców. Jest on określony, przez jedną z postaci
występujących w filmie, jako osoba bardzo wrażliwa z czym w zupełności się nie
zgadzam. Jest on rozpieszczony, arogancki, traktuje innych jak śmieci np. kierowcę czy
pracownicę firmy matki. Pewnego dnia przychodzi do szkoły z pistoletem ojca wg. mnie
ta scena najlepiej pokazuje jego niedojrzałość, jak pisze Świetlicki:
"Spało nam się źle. W tym kraju..
..w którym wciąż więcej, więcej palantów nosi przy sobie broń.
Zażartowałem sobie, że są to dla nich namiastki penisów..
..choć chodzi o coś groźniejszego. "
Pozostałe postacie w filmie są tylko zarysowane, niewiele można na ich temat
powiedzieć, są albo czarne albo białe widzimy tu np. rodziców Dominika zabieganych w
pogoni za pieniędzmi
nie zauważają problemów syna, gdy dowiadują się o tym że ich syn jest gejem ojciec
postrzega to tylko przez pryzmat samego siebie boi się, że zaszkodzi to jego karierze,
matka kwituje: "w dupie ci się poprzewracało nie jesteś żadnym gejem!".
Dość ciekawym pomysłem jest to, że akcja toczy się w zarówno w świecie realnym jak i
w wirtualnym lecz można mieć zastrzeżenie do wykonania tego drugiego. Ta koncepcja
nie jest zresztą zupełnie nowatorska jednak jak na polskie kino jest na pewno
interesująca
Gra aktorska nie zachwyca, choć podobała mi się scena w której główny bohater
odurzony lekami psychotropowymi wykrzykuje różne zdania ze swojej przeszłości, jak np.
cytowane przeze mnie wcześniej słowa matki, można to traktować jako wyrażenie tego
co skłoniło go do popełnienia samobójstwa.
Wiele wątków w filmie jest tylko rozpoczętych nie znajdują one później żadnego
rozwinięcia jak zdrada małżeńska rodziców Dominika, czy motyw jego
homoseksualizmu.
Wydaje się, że jedynym przesłaniem tego filmu jest tanie moralizatorstwo, krytyka
konsumpcjonistycznego trybu życia i egocentryzmu.
Nie zgadam się z twoim zarzutem dotyczącym rzekomego braku wrażliwości u Dominika. Otóż był on osobą wrażliwą o czym świadczą jego wydumane problemy. Niestety jego "wrażliwość" dotyczyła wyłącznie jego samego, własnych rozterek, dlatego pisząc o wrażliwości Dominika nie uważam jednocześnie, iż posiadał on silną empatię, albo był osobą dojrzałą.
Dominik jest typowym nastolatkiem z tego względu właśnie, że został pokazany jako osoba rozpieszczona, słabo radząca sobie z przeciwnościami, skupiona wyłącznie na sobie, a przy tym przesadnie zakompleksiona. Moim zdaniem taka właśnie jest dzisiejsza młodzież potrafiąca dostrzec głównie własną krzywdę. Oczywiście nie mam zamiaru wrzucać wszystkich do jednego worka, bo są ludzie nastoletni, potrafiący wyzbyć się egoizmu na rzecz wolontariatu etc.
Często jest to (nasza postawa) kwestią wychowania, czasem człowiek zwyczajnie sam od siebie chce zrobić coś dla innych, bo ma taką wewnętrzną potrzebę, najczęściej jednak ludzie młodzi potrafią myśleć tylko o sobie, tak jak Dominik. Oni są wrażliwi, ale ta wrażliwość wywodzi się z egoizmu, a nie z empatii.
Co do pozostałych postaci... Komasa pokazał nam tylko ułamek rzeczywistości. Rodzice Dominika są czarno-biali, bo w dzisiejszych czasach ludzie dorośli często rezygnują ze wszystkiego na rzecz kariery. Takie jest moje zdanie. Trudno wymagać od człowieka, aby był wielowymiarowy, jeżeli jego życie obraca się wyłącznie w okół pracy i nawet wyjście do Opery staje się nieprzyjemnym obowiązkiem.
Poza tym w filmie mamy jeszcze postać Sylwii, o której można już coś więcej powiedzieć, bo ona akurat jest wielowymiarowa.
Mi się gra aktorska podobała (zwłaszcza Kuleszy). Ale nie jestem w tym temacie specjalistą i nie mam jakichś nadzwyczajnych oczekiwań ;)
Z tymi niedokończonymi wątkami, to już trochę przesadziłeś. Dla mnie rzekomy homoseksualizm miał być tylko pretekstem do tego, aby Dominik zwyczajnie stracił rozum, tj. zamknął się w pokoju i uciekł do wirtualnego świata. Oczywiście powód mógłby być inny, dlaczego więc homoseksualizm? Może trochę pod publiczkę, bo przecież w polskim kinie nie ma gejów, więc to zawsze jakaś "kontrowersja". Dla mnie mało istotne, podobnie jak zdrada rodziców Dominika, o której nic nie mogę powiedzieć, bo temat jest mi zupełnie obcy. Moim zdaniem najważniejszym elementem pokazanym w filmie była kwestia samotności, powiedziałbym nawet, że to właśnie ona stanowiła meritum treści i to na niej skupiłem swoją uwagę najbardziej. Spróbuj ocenić Salę pod tym kątem.
Co do ostatniego zdania, to może i masz rację, że to jest tanie moralizatorstwo. Ale film "Sala Samobójców" miał być obrazem kierowanym do szerokiej publiczności, gdzie, zwłaszcza ludzie młodzi, nie lubią trudnych i skomplikowawszy treści. Oczywiście również w tym miejscu nie chcę wrzucać wszystkich do jednego worka, ale frekwencja łatwych w odbiorze filmowych hitów mówi sama za siebie. Osobiście wolę tanie moralizatorstwo, a raczej powiedziałbym "banalne", bo "tanie" kojarzy mi się z telenowelami i serialami w ogóle, a Sali do tego daleko. Tak, czy siak "Sala Samobójców" trafiła do dużego grona odbiorców, z czego lwią część stanowiła młoda widownia. Film Komasy zawierał banalne, ale za to trudne i kontrowersyjne treści, przez co skłonił on ludzi do przemyśleń i dyskusji, o czym świadczy chociażby to forum. To chyba dobrze, prawda?
"Otóż był on osobą wrażliwą o czym świadczą jego wydumane problemy. Niestety jego "wrażliwość" dotyczyła wyłącznie jego samego, własnych rozterek, dlatego pisząc o wrażliwości Dominika..." - Piszesz, że nie jest wrażliwy, ale jest wrażliwy? To co napisałem oznacza wręcz skrajny egoizm, a nie wrażliwość. Wrażliwość dotyczy przede wszystkim innych. Osoba wrażliwa przejmuje się kimś więcej niż sobą.
"czywiście powód mógłby być inny, dlaczego więc homoseksualizm? Może trochę pod publiczkę, bo przecież w polskim kinie nie ma gejów, więc to zawsze jakaś "kontrowersja". " - Duży + za to zdanie. Powodem równie dobrze mogłyby być dobrane nie do pary skarpety, które zostałyby następnie wyśmiane. Ale homoseksualizm lepiej się sprzedaje. Nawet ten rzekomy.
I masz rację. Ten film przyniósł pewne korzyści w postaci przedstawienia pewnych problemów. Gorzej, że reżyser pokazał to w sposób nie tylko wtórny i banalny, ale także uproszczony tak bardzo, że jest bliskie wypaczenia tych spraw.
Pisząc o wrażliwości Dominika miałem na myśli jego przesadną reakcję na "wypadek" podczas judo oraz późniejsze tego konsekwencje. Podobnie Sylwia, kiedy mówiła o sobie, że jest osobą bardzo wrażliwą, dając do zrozumienia, iż owa "wrażliwość" była powodem jej "problemów" życiowych, to miała rację.
Piszesz, że wrażliwość dotyczy przed wszystkich innych, co nie jest prawdą. Nasz stosunek do innych określa poziom naszej empatii, a nie tylko wrażliwości. Oczywiście wrażliwość też pozwala nam lepiej traktować innych, ale nie tylko.
Jak można przeczytać na stronce "diagnoza.waw.pl" wrażliwość to również "siła odczuwania bodźców, słów krytyki, pretensji, uwag"
http://www.diagnoza.waw.pl/gnoza-brydz-artykuly-5.html
i to właśnie miałem na myśli pisząc o jego "wrażliwości", że za bardzo brał sobie do serca słowa innych i nie potrafił się zwyczajnie zdystansować.
Z tym "uproszczonym" sposobem, to się nie zgodzę, bo bardzo wielu, jak mniemam, inteligentnych ludzi nie potrafi dostrzec w Sali sedna problemu i ciągle tylko pisze/mówi o kwestiach homoseksualizmu/byciu emo/internecie/propagandzie etc., co świadczy o wyraźnym pogubieniu się. "Sala samobójców" jest prostym filmem wyłącznie z pozoru, bo każda historia wymagająca od widza silnej empatii i znajomości ludzkich zachowań, tudzież emocji, nie dla każdego jest łatwa w odbiorze.
Naszego stosunku do innych nie określa tylko empatia. Empatia wpływa na to jak dobrze rozumiemy emocje innych, jak łatwo je zauważamy itd. Ale empatyczna osoba nie musi być dobra. Może być zupełnie na odwrót. Osoba wrażliwa za to będzie przejmować się innymi, choć niekoniecznie będzie ich rozumieć.
Rzeczywiście w podanym przez Ciebie kontekście to słowo pasuje. Choć jest to wrażliwość specyficzna i zdecydowanie inna od poglądów większości osób tutaj.
Co do drugiej części:
Ludzie inteligentni mogą tego nie zauważać, bo film do tego czasu zdąży ich zmęczyć i nie będą chcieli szukać niczego więcej. I ponownie nie uważam by do odbioru tego filmu potrzebna była empatia i doskonałe rozumienie ludzkich zachowań. Wręcz przeciwnie, to tylko pokazuje jak wiele z tych zachowań w filmie jest przerysowanych.
Znam całą masę ludzi "wrażliwych", ale przez swój wrodzony egoizm oraz brak empatii, potrafią współczuć wyłącznie sobie. Empatia jest dużo bardziej przydatna w relacjach z drugim człowiekiem, niż wrażliwość.
Co do drugiej części:
Wychodzi na to, że w twoich oczach jestem osobą o niskim ilorazie inteligencji. Mimo tego zdecydowałeś się wejść ze mną w polemikę i nawet potrafiłeś przyznać mi rację. Rozumiem, że zrobiłeś to wyłącznie z współczucia dla mojej głupoty (abym mógł poczuć się lepiej). Dziękuję ci za to, jesteś bardzo szlachetną osobą. Liczę na więcej takich ukłonów w moją stronę, od grupy forumowiczów takich jak ty - wyjątkowo błyskotliwych, empatycznych i wrażliwych.
Nigdzie nie napisałem nic o Twoim ilorazie inteligencji. No ale każdy widzi co chce.
Ależ napisałeś! Bo skoro ludzie inteligentni się na filmie nudzą, to ja muszę być wyjątkowo głupi dlatego że:
film mnie nie zmęczył
chciało mi się poszukać czegoś więcej
i co gorsza...
...oceniłem Salę jako arcydzieło!
No więc?
Przeczytaj jeszcze raz tamtą część wypowiedzi i zastanów się poważnie co z niej wynika, bo mam coraz większe wrażenie, że przynajmniej w tym wypadku to co mówisz jest prawdą...