Film jest dobrze nakręcony i dlatego jest niedobry.
Forma jest ważna? Tak, ale treść ważniejsza.
Nie uważasz tak? No to poślub seksowną prostytutkę / przystojnego ruchacza. :)
Nie przeszkadza ci patrzenie na ładną formę mimo brzydkiej treści? To jesteś ty, widz.
Twórca widzi odwrotnie - ładna forma ma cię przyciągnąć do brzydkiej treści. Masz się
oswoić z historią podaną w filmie.
Dobra muzyka, niezłe zdjęcia, gra aktorska - oto dobra forma. A treść, jaka jest treść? Jest brzydka. Brzydka, czyli trudna? Nie. Trudne treści nie muszą oznaczać tylko czegoś „brzydkiego": prostytucji, homoseksualizmu, gwałtu, wojny. To też łamanie sobie głowy nad matematyką. Można to ubrać w piękną formę:
http://www.youtube.com/watch?v=kkGeOWYOFoA
Uważasz, że brzydka treść może dać ci coś dobrego? Pozytywnie na ciebie wpłynie? Skłoni do refleksji? Do właściwego działania?
Gów** jest gów*** w formie i treści. Jakby miało ładną formę to i tak nadal pozostawałoby gów*** w treści, które trzeba z siebie wydalić.
Gów***** treść się wydala. Jak ktoś wydali z siebie gów** to inni je omijają. Nie wchodzimy ochoczo w gów** na chodnikach, bo dla nas jest oczywiste, że gów**** forma gów** zasmrodzi nam podeszwę buta. Tak samo jak oczywiste jest dla nas, że
hitlerowskie filmy były propagandowe - mamy świadomość nieprawdziwości ich treści i ona na nas nie działa.
Forma ma nam dawać emocje, a treść kształtować.
Jest takie powiedzenie: „Z kim przestajesz, takim się stajesz.”
Jest też taki cytat: „Cywilizacja się rozwija gdy śpiewa się o królach, rycerzach, podbojach kosmosu – a gdy cywilizacja upada, to się śpiewa o menelach, zbrodniarzach, mordercach.”
Co daje oglądanie takich filmów jak Sala samobójców?
Patrzysz na Nieodwracalne, Intymności, Sponsoringi, Trainspottingi, Inglouriousy
basterdsy i inne takie i się oswajasz z tym co widzisz. Co z tego, że to jest udawane, skoro wywołuje w nas te same emocje, które wywołują w nas prawdziwe rzeczy. W końcu podniecamy się nawet na kiepskich pornolach, gdzie aktorzy udają, że uprawiają seks.
Po co się przyzwyczajać do udawanych zabójstw, udawanego seksu, udawanego ćpania, udawanej krwi (przy czym przyjmujemy też prawdziwe rzeczy, np. przekleństwa). Oswajamy się z tym. Może niektórzy widzieli stare filmy, kiedyś w
scenach morderstw nie było ujęć samego zabójstwa, nie pokazywano człowieka którego przeszywa kula, tylko krew na ścianie. Jakby kiedyś zrobiono taki film jak dzisiaj to jaka byłaby reakcja? Ludzie byliby oburzeni.
Dzisiaj nie oburzamy się formą. Dzisiaj posunęliśmy się dalej - kontemplujemy
brzydką treść.
Po co mamy się oswajać z gów***?
Przez to tylko sami stajemy się gów****.
PS. Tekst nie miał być taki głęboki i ach och sralalala, ale zawitała do mnie przedwiosenna wena twórcza. ;)