Nie zrozumialem charakteru sali samobojcow, czy byli to rzeczywiscie ludzie planujacy zbiorowe samobojstwo czy grupa ktora manipulowala innymi ludzmi do tego posuniecia? Z filmu wynika pierwsze, ale zdziwila mnie kocowa scena gdzie matka oswiadcza ze bohater skonczyl, po czym obecni zaczynaja momentalnie sie odlaczac. Wygladalo to tak, jakby zmanipulowali bohatera do popelnienia samobojstwa i uciekaja od odpowiedzialnosci.
Ja interpretuję to tak: Przerazili się, że to zaszło tak daleko, zaczęli się bać i masowo uświadamiać sobie, że trzeba wyjść z internetu. Wiesz, wszyscy zawsze są mądrzy po szkodzie, a tą "szkodą" była śmierć człowieka. Zdarzyło się coś co zszokowało samych pomysłodawców, twórców tego "miejsca". Po prostu wyszło z pod kontroli. I tyle. A Sylwia, Sylwia kochała Dominika, gdzieś tam w głębi serca się o niego bała. Dlatego ciągle go chciała ratować, że musi żyć itd. Jednak te przebłyski takiej taniej manipulacji jej zostały, w końcu długo się w to "bawiła" i zwyczajnie nie umiała tak rach ciach się zmienić. I doprowadziła do tragedii, którą nagle zrozumiała, po tym co usłyszała od matki. Jeśli tylko chciała by uniknąć odpowiedzialności, odłączyłaby się i została w pokoju, a wybiegła na dwór. Jakby chciała zmienić swoje życie.