'Dominik to zwyczajny chłopak. Ma wielu znajomych, najładniejszą dziewczynę w szkole,
bogatych rodziców, pieniądze na ciuchy, gadżety, imprez'
Jestem bardzo ciekawy czy osoba która to pisała (o ile się nie mylę, to jest oficjalny opis)
w ogóle oglądała ten film.
Dominik od samego początku nie jest normalnym nastolatkiem. No chyba że bycie
bananem jest normalne.
Ma wielu znajomych i najładniejszą dziewczynę w szkole... Hm, ktoś mi może powiedzieć
w którym momencie filmu jest to pokazane?
Dominik jest bananem i outsiderem. Zdawało mi się że nawet nie jest zbytnio lubiany w
szkole.
Ogólnie film nie przypadł mi do gustu, ale nie jest zły.
Jedyne co mi się szczerze podobało w tym filmie to ukazanie typowej reakcji rodziców na
problemy psychiczne dziecka.
Idź do łóżka, bierz te tabletki przez tydzień i Ci przejdzie.
Nie mam pojęcia dlaczego ludzie mylą problemy emocjonalne z grypą.
Też ta druga doktor jest boska.
Zadać ze dwa pytania, wypisać leki i zgarnąć kasę.
To też jest bardzo typowe dla psychiatrów ;)
"Ma wielu znajomych i najładniejszą dziewczynę w szkole... Hm, ktoś mi może powiedzieć
w którym momencie filmu jest to pokazane? "
To akurat jest pokazane- uprawia judo, więc ma jakieś "męskie" hobby, które jest bądź co bądź częścią życia towarzyskiego, a co do dziewczyny, to była jakaś, co "leciała" na niego, wzbudzając przy tym zazdrość kolegów.
Zgodzę się z Tobą tylko co do tego, że zamiast "Dominik to zwyczajny chłopak" powinno być napisane "Dominik to typowy banan".
Wydawało mi się że Judo było częścią WF'u w jego szkole...
Poza tym o ile dobrze kojarzę to był scena jak raz Dominik wychodzi ze szkoły, a ktoś w niego rzuca deskorolką. O ile mi wiadomo, takie zachowanie nie jest oznaką sympatii :P
A co do tej dziewczyny... To ona tylko go zaprosiła na studniówkę i ot, cały romans.
Nie wiem czemu polacy tak się lubują w dodawaniu wątków, które później olewają...
Popieram. Masz rację - pewnie osoba pisząca te "recenzję opisową" w ogóle nie ogladała filmu. Nie zwykły, a rozwydrzony szczyl bogatych starych. banan to za mało... jaką najładniejszą dziewczynę... co znaczy "ma". Nie ma, tylko łaskawie zgodził się iść z nia na studniówkę, po ktorej określił siebie jako geja.
A co do tego, co piszesz o "rodzicach"... byłem zniesmaczony wizją ich "zajmowania się" dzieckiem. Psa im kupić, niech dają żreć i zatrudnią pomoc domową do wyprowadzania psów. coś więcej to dla nich za dużo. Za głupi byli... i to oni de facto są winni śmierci ich "bananowca". właściwe kurvishonom zachowanie tzw. mamusi, kompletna bezmózgowość postaci Pieczyńskiego (nieźle zagrane, nie powiem) to obraz polskich BYZNESMENUF obecnych lat. Co najsmutniejsze... nie było mi ich szkoda pod koniec filmu. Niech zajmą sie piepszeniem asystentów i asystentek, bo śmierć Domina nie zrobiła na nich zbyt wielkiego wrażenia. Nic też nie zrozumieli.... (albo to błąd scenariusza, gdy "matka" wchodzi do "sali_samobójców" i nie jarzy gdzie się znalazła; już sama nazwa daje do myślenia wobec losu Dominika).
Pojadę też NIECO po scenariuszu - mimo, ze film mnie trzepnął baseballem w tył głowy. Po takich lekach jakie dostał "Maly", po ich przedawkowaniu, człowiek nie rzuca się po podłodze. Nie wali z piąchy w ścianę i ekrany w kiblu. Nie wrzeszczy. Po prostu PADA i LEŻY. Może cicho, w wyciszeniu i wygaszeniu emocji prosić szepcząc o pomoc. Ja wiem, ze Janek Komasa chciał wstrząsnąć widzem, pokazać analogię dramatu Sylwii i Dominika. ale tu mógł być kontrast - ona reagująca wrzaskiem, on po cichu, umierający w szepcie i ciszy. Ta scena w kiblu to dla mnie POrażka. Co nie zmienia faktu, ze Roma zagrała rewelacyjnie i zafascynowała mnie tą rolą, po raz kolejny. No i sam Janek Komasa; tak trzymać, będzie dobrze.