fragmentami interesujący, lecz ogółem mocno męczący. No i oczywiście musieli dodać
wątek pedalski, no a jakże.
dokładnie. Nie dałem rady oglądnąć do końca. Z całego serca nie polecam tej szmiry nikomu... Jest wiele lepszych filmów, ukazujących problemy młodych, rozterki itd, niestety Sala Samobójców jest dnem.
Pozdrawiam
Moja pełna zgoda. Film jest zwyczajnie słaby. Eksploatowano wątek zupełnie bezpłciowy, to znaczy głównego bohatera, film ma u mnie strasznie przejechane za nie dość dokładnie wniknięcie w dużo, dużo ciekawszą, mniej sztampową - bo cały ten film to wielka sztampa, naprawdę, nawet jak na produkcję z 2011 roku jest tu bardzo mało elementów oryginalnych - stronę fabuły, to jest w rodziców Dominika, problematykę zmarnowanego pokolenia, błędów wychowawczych, kondycji obecnego społeczeństwa etc. etc. To mogło by być naprawdę ciekawe. Co zamiast tego? Denny wątek młodzieńca emo, obrażonego i z problemami wobec całego świata. Zrobili z niego idiotę na twarzoksiążce, cóż - trzeba było się nie spuszczać przy intensywniejszym kontakcie z młodym, muskularnym, męskim ciałem ._. . Ta wstawka była w ogóle żenująca. Zniszczyli mu życie? Haha, dobre sobie. Film świetny dla młodych i zbuntowanych emoludków. Właściwie jedynym interesującym zwrotem akcji była końcówka. Efekty komputerowe... Zaraz rzuci się na mnie wataha obrońców, "że to stylizacja", "że to specjalnie". Pierdu pierdu będzie wiosna, takie gadanie maskuje zwyczajną nędzę graficzną tego filmu w aspekcie wirtualnej rzeczywistości (swoją drogą stereotypowy scenariusz odtrąconego ulubieńca-zdrajcy, ludu mój ludu, ile to razy już było).
Woops, zapomniałbym o motywie siedzącej-w-pokoju-laski. To jest tak nieprawdopodobny szajs, że aż się dziwię, że ludziom oczy nie puchły od oglądania tego motywu, na dodatek są tacy, którzy to kupują - co wpędza mnie w poważne wątpliwości co do stanu naszej cywilizacji. Proszę tylko nie faszerować mnie faktoidami o hikikimori. To nie Japonia na miłość boską.
też nie rozumiem zachwytu ... Ok , obsada aktorska się spisała to niewątpliwie atut tego filmu , no jakieś nowe efekty ok plus na ich konto , ale w obrazie całości to tylko dodatek do gniota , cóż ... pomysł może tez nie głupi , ale realizacja o niczym do końca nie opowiada fragmenty rozrzucone a Ty "se" widzu bierz co chcesz ... po obejrzeniu mam wrażenie , że ktoś chciał pojechac po psychice w stylu "polskie requiem dla snu" , ale mu nie wyszło ...
Odsyłam do "Naszej klasy" ("Klass") z 2007 roku. "Sala" to próba zrobienie filmu w tym stylu w polskich realiach. W ogóle nie wyszło.