Wiele już na temat tego "arcydzieła" zostało powiedziane, także ja tylko krótko to podsumuję: ciekawy temat - brak akceptacji ze strony środowiska i rodziców, jednak zostało to zaprezentowane w śmieszny sposób, jakim był wirtualny świat. Końcówka filmu również jest śmieszna bo osoba której podobno nie chciało się życ, nie popełniła samobójstwa, a ta która miała niemal wszystko o czym mogła marzyc - zrobiła. Ja tego nie kupuję......
Więc ja też krótko. Zgadzam się z Tobą na całej linii. Media mówią "chałwa, chałwa" a mi się słodko w ustach nie robi. Było mi ciężko obejrzeć i cieszę się, że zrobiłem to w domowych pieleszach, bo żałowałbym wydania nawet 50 gr na ten film.
Sorry, ale zaangażowanie nawet dobrych aktorów i nawet najlepsze zdjęcia oraz muzyka nie zrobią z taniej, prostej i pełnej logicznych luk opowiastki arcydzieła. Dziękuję, że mam to już za sobą.
Zgadzam się.
Ocena na filmwebie dosyć wysoka (zwłaszcza jak na polski film), ale dlaczego? Myślę, że odpowiedź jest prosta - gdy Polacy dostali w końcu film, który nie jest kolejną tanią komedią romantyczną z Karolakiem (bądź Adamczykiem) w roli głównej, to i od razu ocenia podskoczyła, z samego faktu, że w końcu "coś innego".
Co mnie najbardziej zraziło w tym filmie? Gra (o ile w ogóle można to tak nazwać) głównego bohatera - kompletna porażka! Naprawdę, nie da się tego inaczej określić. Rola może i nie była prosta, bo było kilka scen emocjonalnych (gniewu, rozpaczy, wściekłości, czy wręcz agresji), ale te wszystkie sceny były zagrane tak KARYKATURALNIE, że wołały o pomstę do nieba. Nie mam jakichś wielkich wymagań co do gry aktorskiej (zwłaszcza w polskich produkcjach), ale na to naprawdę nie dało się patrzyć.
"Rola może i nie była prosta, bo było kilka scen emocjonalnych (gniewu, rozpaczy, wściekłości, czy wręcz agresji), ale te wszystkie sceny były zagrane tak KARYKATURALNIE, że wołały o pomstę do nieba."
chyba obejrzałeś inny film...
Nie obejrzał innego filmu. On ma rację. Szczerze to przyznaję mimo, że uznaję Gierszała za dobrego aktora. Ale dobry aktor dostając tak rozpisaną rolę i tak nic z niej nie zrobi...
Skąd założenie że nastolatek przeżywający skrajne emocje nie może wyglądać karykaturalnie, zmanierowana gra pasowała do tej postaci, akurat w przypadku tego filmu pretensjonalność buduje tu autentyzm. Problemem jest tutaj inna rzecz, podświadomie widz pragnie zidentyfikować się z postacią (jak w każdym filmie), ale jak zidentyfikować się z taką karykaturą, stąd odczuwalny dyskomfort. Nie oznacza to jednak że karykatury nie chodzą po ziemi a zbliżenie się do prawdy o nich jest tak samo wartościowe jak każda inna prawda na ekranie, temat jest mniej ważny.